witam się poświątecznie
ubóstwiam święta, ale w sumie dobrze, że nie trwają dłużej, bo to jednak wysiłek.. i jeść trzeba, i rodzinę poodwiedzać rozsypaną sporo kilometrów od siebie
ale na pewno będę je wspominała miło... a następne będziemy już obchodzić z naszą córeczką:-)
nie odzywałam się parę dni, bo przedświąteczne przygotowania były dla mnie wyczerpujące i każdą wolną chwilę wykorzystywałam na sen. Poza tym miałam sporo jeżdżenia po lekarzach, aby monitorować przybieranie małej na wadze. Mała nadal jest kurduplem, ale na szczęście zaczęła regularnie nabierać ciałka. W zeszły poniedzialek ważyła 1800, zobaczymy jak będzie dziś na kolejnym usg. Wierzę, że będzie dobrze, bo troszkę sobie pofolgowałam jedzeniowo w te święta. Moja diabetolog zaleciła mi przyjmowanie w tym czasie trochę większych dawek insuliny i kazała się porządnie najeść. Rodzina się ze mnie śmiała jak miałam łzy w oczach jedząc bigosik i pierogi z kapusty
ale po 1,5 miesiąca jedzenia gotowanych ryb i kurczaka normalne potrawy to była prawdziwa rozkosz dla podniebienia
Pozwolilam sobie nawet spróbować kilka kawałków ciast i w sumie tylko raz przekroczyłam normę cukru, więc super
:-)
Mam nadzieję, że Wasze święta byly równie udane!!
Dziś od rana wzięłam się za porządki. Dostaliśmy kupę ciuszków dla małej, więc trzeba je wyprać i poprasować. Muszę też w końcu poważnie zabrać się za kompletowanie wyprawki, bo oprócz wózka, łóżeczka i ciuszków nic jeszcze nie mam. A nie chciałabym zostawiać wszytkiego na głowie męża, jeśli mała pośpieszy sie z przyjściem na świat.
Swoją drogą jestem okropnie ciekawa, która z nas pierwsza się rozpakuje
Parę lutóweczek jest już w 35 tc, więc nigdy nic nie wiadomo;-)
Dziewczyny, a jak spędzacie sylwestra? Z racji swojego stanu oszczędzacie się w domowych pieleszach czy korzystacie z ostatniej okazji i w grę wchodzi jakaś imprezka?