Forget-me-not
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2009
- Postów
- 728
Ja dziś byłam na wizycie, żeby pokazać kolejne badania krwi i moczu (robię co miesiąc). Lekarz przeglądnął wyniki, połozna uzupełniła kartę ciązy, zmierzyła, zważyła (to mnie akurat zestresowało;-)). Posłuchaliśmy bicia serca dzidziusia, pogadaliśmy o szpitalu i połoznej polecanej przez mojego gina i diecie, którą muszę zastosować.
Wszystko to w obecności mojego męża. My nie mamy żadnych oporów, mąż chodzi ze mną na wszystkie wizyty, te z badaniem też (jak lekarz mnie bada dyskretnie chowa sie za parawanik;-)).
Chodze z mężem do lekarza na wizyty razem już od chwili, kiedy postanowiliśmy, że zaczniemy starać się o dziecko, czyli od początku roku.
W ciąży był ze mną też na wszystkich czterech USG. Jak dla mnie to nie mam się czego wstydzić - przecież ten facet to najbliższa mi osoba. Poza tym on czuje się bardzo odpowiedzialny za mnie i za dziecko i chce dokładnie wiedzieć w jakiej jesteśmy kondycji.
Razem wybieramy się też na szkołę rodzenia, mąż też chce być przy porodzie (ale czy to zniesie, to akurat nie jestem przekonana :-))
W sumie to bardzo mi raźno z nim chodzić, jakoś juz głupio by mi było iść samej.
Wszystko to w obecności mojego męża. My nie mamy żadnych oporów, mąż chodzi ze mną na wszystkie wizyty, te z badaniem też (jak lekarz mnie bada dyskretnie chowa sie za parawanik;-)).
Chodze z mężem do lekarza na wizyty razem już od chwili, kiedy postanowiliśmy, że zaczniemy starać się o dziecko, czyli od początku roku.
W ciąży był ze mną też na wszystkich czterech USG. Jak dla mnie to nie mam się czego wstydzić - przecież ten facet to najbliższa mi osoba. Poza tym on czuje się bardzo odpowiedzialny za mnie i za dziecko i chce dokładnie wiedzieć w jakiej jesteśmy kondycji.
Razem wybieramy się też na szkołę rodzenia, mąż też chce być przy porodzie (ale czy to zniesie, to akurat nie jestem przekonana :-))
W sumie to bardzo mi raźno z nim chodzić, jakoś juz głupio by mi było iść samej.