lezalam grzecznie caly dzien... rano zjadlam sniadanie podane do lozka, ale kolo 14stej zaczelam glodem przymierac, i do 17stej czyli powrotu meza z pracy bym nie dociagnela :-no:
Katik rozumiem cię, ja na początku jak rano schodziłam to brałam ze sobą wszystko co mi było w ciągu dnia potrzebne bo mi mówili,żebym po schodach nie chodziła (plamienia, ryzyko poronienia...).
Ale powiem ci na pocieszenie jedno, Twoją nagrodą za to,że jesteś dzielna będzie mała iskierka a jednocześnie ogromne szczęście.
Moja koleżanka w zeszłym roku miała wypadek, miała połamaną miednicę i wogóle była cała potłuczona. Leżała plackiem przez dwa miesiące, pampersy i te sprawy. Mąż jej zostawiał wszystko przy łóżku na cały dzień i biedna się męczyła, po dwóch miesiącach, mogła o kulach przejść do toalety...
Myślę,że nasze skarby wynagrodzą nam ból i strach, musimy być silne dla nich:-)
Ja jestem bardzo impulsywną osobą i żałuję,że często się denerwuję i płaczę, kazałam mężowi aby w każdej sytuacji przypominał,że mała to czuje i abym o niej pomyślała. Mam wyrzuty sumienia i boję się,że jak kilka razy nie kontrolowałam się z nerwami mogłam jej zaszkodzić. Mam nadzieję,że Maja będzie zdrowa, jest to dla mnie najważniejsze. Czasami sama bym siebie w dupę kopnęła za te nerwy i płacz.