zielona maupa
Na skrzydłach melancholii
umowmy sie, 50 twarzy, to nie perelka literatury. warsztat pisarski autorki jest slaby, bardzo slaby. jakby tak powywalac gowniane opisy, to z niespelna 700 stron pierwszej czesci zostalaby polowa. czar powiastki nie opiera sie na elokwencji autorki i jej umiejetnosciach pisarskich. to taka, hmm, odskocznia. a druga czesc nie jest gorsza. jest nieco inna. pojawiaja sie nowe watki. jedni twierdza, ze za duzo tam pipczenia o kwiatkach i serduszkach a za malo pieprzenia... czy ja wiem... kiedys byl taki dowcip: dlaczego kobiety ogladaja pornosy do samego konca? - bo chca sie dowiedziec, czy bedzie slub... no i trylogia jest takim miksem. ni to pornos ni romans, takie ch wie co. pewnie dlatego zdania sa podzielone. wszystko zalezy od tego, czego czytelnik oczekuje. jedno co jest pewne, to to iz tytul drugiej czesci jest nieadekwtny.