Witam wściekła,
zaprowadziłam Lenę do przedszkola na końcówkę śniadania, bo wolałam by w domu coś sensownego zjadła, w przedszkolu jeść nie chce a przy mojej chudzinie nie wyobrażam sobie by chodziła głodna, bo się zaraz osłabi i jakieś choróbsko do domu przyniesie. Po przyjściu dołączyła do dzieci i wypiła ciepłą herbatę. Dziś serwowali płatki ryżowe na mleku (ok) i dwie kanapki z bułki wrocławskiej z czymś rybnopochodnym wyglądającym na paprykarz z pomidorami (ble).
Wściekła jestem, bo okazało się, że jeśli Lena nie leżakuje to mam ją o 12:15 z przedszkola odbierać, więc cały poranek to tylko zaprowadzanie, zajmowanie się Maćkiem i psem, przyprowadzanie Leny do domu. Na pracę czasu brak
To przedszkole wybrałam z uwagi na to, że u nas jest jedyne. Nie mają jednak więcej sal i najpierw mówili, że dzieci które nie śpią mogą się bawić a dziś się dowiedziałam, że nie ma dodatkowej sali i pani, aby się Lenką w czasie leżakowania zajmować, więc:
1. Zabieram Lenkę o 12:15 po obiedzie.
2. Zostawiam na siłę na leżakowanie z nadzieją, że się przyzwyczai
Na dodatek młodą dziś pani przytrzymywała jak ja wychodziłam, bo się przyczepiła do mnie i z sali chciała uciekać. Zostawiłam ją zapłakaną, ale jakoś to zniosłam, bo mi pani powiedziała, że płacze 5 minut a później jest ok. Poza tym doszłam ostatnio do tego, że Lena się rozwydrzona robi, więc dyscyplina przedszkolna jej się przyda. Na spokojnie wytłumaczyłam, że pójdzie na koncert, na placu zabaw się pobawi, zje obiad i po nią przyjdę. No i wyszłam.
Sorry, że tak ciągle tylko o nas, ale nie ogarniam tematu i idę myśleć.
zaprowadziłam Lenę do przedszkola na końcówkę śniadania, bo wolałam by w domu coś sensownego zjadła, w przedszkolu jeść nie chce a przy mojej chudzinie nie wyobrażam sobie by chodziła głodna, bo się zaraz osłabi i jakieś choróbsko do domu przyniesie. Po przyjściu dołączyła do dzieci i wypiła ciepłą herbatę. Dziś serwowali płatki ryżowe na mleku (ok) i dwie kanapki z bułki wrocławskiej z czymś rybnopochodnym wyglądającym na paprykarz z pomidorami (ble).
Wściekła jestem, bo okazało się, że jeśli Lena nie leżakuje to mam ją o 12:15 z przedszkola odbierać, więc cały poranek to tylko zaprowadzanie, zajmowanie się Maćkiem i psem, przyprowadzanie Leny do domu. Na pracę czasu brak

To przedszkole wybrałam z uwagi na to, że u nas jest jedyne. Nie mają jednak więcej sal i najpierw mówili, że dzieci które nie śpią mogą się bawić a dziś się dowiedziałam, że nie ma dodatkowej sali i pani, aby się Lenką w czasie leżakowania zajmować, więc:
1. Zabieram Lenkę o 12:15 po obiedzie.
2. Zostawiam na siłę na leżakowanie z nadzieją, że się przyzwyczai

Na dodatek młodą dziś pani przytrzymywała jak ja wychodziłam, bo się przyczepiła do mnie i z sali chciała uciekać. Zostawiłam ją zapłakaną, ale jakoś to zniosłam, bo mi pani powiedziała, że płacze 5 minut a później jest ok. Poza tym doszłam ostatnio do tego, że Lena się rozwydrzona robi, więc dyscyplina przedszkolna jej się przyda. Na spokojnie wytłumaczyłam, że pójdzie na koncert, na placu zabaw się pobawi, zje obiad i po nią przyjdę. No i wyszłam.
Sorry, że tak ciągle tylko o nas, ale nie ogarniam tematu i idę myśleć.