Na pewno w przyszłości przydałby się wózek do zaprzęgu albo spróbuj namierzyć w okolicy czy gdzieś nie spotykają się właściciele huskich, żeby zaprzęgać.
Kiedyś mieszkałam we Wro na ul. Gdańskiej i tam była meta dla właścicieli huskich...spotykali się co niedzielę rano i wyjeżdżali grupą na zaprzęgi...cudne to było...więc może nadal tam się spotykają :-)
No, ale to w kocu moje życie, mój dom, moje dzieci i mój pies będzie;-)
Amen.
Gosienka, co Ty tam masz do opalania i tak karnację masz jakbyś właśnie wróciła z Tunezji :-)
ja już nie wiem w takim razie czy Aniezowej i S zdrówka życzyć, czy wypoczynku i spokoju
, bo się zmęczyli zbytnio wczoraj
my mieliśmy na ten weekend duże plany i co ? i poszły się rypać, po tym jak wylądowaliśmy wczoraj z M na ostrym dyżurze okulistycznym
...oczy go tak bolały, że po południu nie było już na co czekać i do szpitala...tam z uśmiechem na twarzy nas poinformowano, że przed nami jakieś 6-8 godzin czekania na przyjęcie
... no i tutaj pomocą pośpieszyła nam ciotka
Aniez, która kilka dni wcześniej wysłała mi namiary na prywatna klinikę okulistyczną... zadzwoniłam, mieli prywatną pomoc doraźną, umówiliśmy wizytę na 19:30, M dostał leki i już dziś o niebo lepiej... ma zapalenie tęczówki oka (to od kręgosłupa się robi, tak, tak), więc nie może za dużo przed kompem siedzieć, hehe...pojechał z dziećmi dinozaury oglądać :-)
Aniez, dziękuję, nawet się nie spodziewałam, ze w ten sposób wykorzystam te namiary :-)
Kubusiu,
Weroniczko, sto lat dla Was zuchy :-)