Hej laski, nie nadrobię, więc z góry przepraszam.
Wczoraj nam przyjechali uruchomić piec i doopa, 4h walczyli i co? Gazu nie ma Zanim pogotowie gazowe łaskawie dojechało to hydraulicy się już zmyli i będą w sobotę wieczorem. Uprawnienia do uruchamiania tego naszego pieca ACV mają tylko 3 osoby na Dolnym Śląsku - nasz hydraulik, jego ojciec i wspólnik, a terminy u nich kosmiczne, więc musimy czekać. I tak dobrze, że w sobotę po pracy nas wcisnął.
Kuchnia? Blat nie dojechał, w zlewozmywaku nie ma dziur, musimy kogoś szukać, kto je zrobi a w granicie nikt nie chce. Masakra. Kuchnia będzie gotowa na cacy dopiero w poniedziałek.
M. wściekły, ja walczę z pakowaniem nas, a on ciągle coś na budowie robi i jak przyjeżdża to graty nasze dźwiga i przenosi.
Sama się pokusiłam wczoraj wnieść panele na piętro, niby po jednej paczce nosiłam a w nocy tak mnie zaczął kręgosłup nanpierdzielać, że normalnie bóle krzyżowe to przy tym pikuś były. maćka podnieść z łóżeczka nie mogłam. Na szczęście M. mi zrobił masaż i dzisiaj już mniej boli, mogę funkcjonować, ale nie mogę za długo kucać, bo mi ciężko później wstać. Jak babcia jakaś normalnie:-(
Przeprowadzka miała być dziś o 13.00, facet się z pierwszą poranną nie wyrobił i dzwoni, że będzie o 17:00, a wtedy już Mać ma kolkę, Lenka nie jest w klubie tylko w domu, więc przestawiliśmy gościa na jutro na 8:00.
Muszę obiad na 2 dni zrobić, żeby w mikrofali podgrzać, bo kuchenka zacznie działać dopiero w poniedziałek.
No i wczoraj był gość od netu, gdzieś nam kabel w betonie zatopili kretyni i trzeba kombinować, bo już płytki położone, więc betonu nie skują. Nawyzywałam wczoraj ekipę pod wezwaniem developera tak, że aż k...y leciały, co do mnie nie podobne. Zapaćkali mi łazienkę, obrabiając komin uwalili listwę ozdobną, a jak zwróciłam uwagę to mi listwę kretyn jeden porysował, bo zaczął szpachelką zdzierać gips, a listwa ze szczotkowanego aluminium.
Hit dnia: wiało jak cholera, a oni sobie wymyślili stropy z balkonu zrzucać. Mówię, że wieje i na płot spadnie, a Ci nic. Zero wzruszenia. Trzeci rzut i co? I na płot taka bela spadła, uszkodzili płot debile. Trzeba jeden element wymienić. Kierownik budowy się pewnie ucieszy;-) Normalnie odnoszę momentami wrażenie, że to są Pieczarki, tylko sztuk 3 No, ale widać już koniec, yupi!
Wynegocjowałam też mycie okien, bo za sam dół musiałam wczoraj babce 150zł zapłacić, kobieta 5h je myła, a kretyni zakurzyli zrzucając te stropy na ogród dzisiaj żona szefa miała przyjechać i okna myć, ale podobno robi to jakaś sąsiadka i robi na odpierdziel się, więc jadę tam zaraz na kontrolę;-)
W sumie to dobrze nawet, że się wszystko opóźni, rano się tu w ciepłej wodzie umyjemy, bo u nas ciepła będzie dopiero wieczorem.
Lecę.. Sprzątanie wzywa.
Odezwę się jak wszystko ogarniemy.
Miłego weekendu!
Wczoraj nam przyjechali uruchomić piec i doopa, 4h walczyli i co? Gazu nie ma Zanim pogotowie gazowe łaskawie dojechało to hydraulicy się już zmyli i będą w sobotę wieczorem. Uprawnienia do uruchamiania tego naszego pieca ACV mają tylko 3 osoby na Dolnym Śląsku - nasz hydraulik, jego ojciec i wspólnik, a terminy u nich kosmiczne, więc musimy czekać. I tak dobrze, że w sobotę po pracy nas wcisnął.
Kuchnia? Blat nie dojechał, w zlewozmywaku nie ma dziur, musimy kogoś szukać, kto je zrobi a w granicie nikt nie chce. Masakra. Kuchnia będzie gotowa na cacy dopiero w poniedziałek.
M. wściekły, ja walczę z pakowaniem nas, a on ciągle coś na budowie robi i jak przyjeżdża to graty nasze dźwiga i przenosi.
Sama się pokusiłam wczoraj wnieść panele na piętro, niby po jednej paczce nosiłam a w nocy tak mnie zaczął kręgosłup nanpierdzielać, że normalnie bóle krzyżowe to przy tym pikuś były. maćka podnieść z łóżeczka nie mogłam. Na szczęście M. mi zrobił masaż i dzisiaj już mniej boli, mogę funkcjonować, ale nie mogę za długo kucać, bo mi ciężko później wstać. Jak babcia jakaś normalnie:-(
Przeprowadzka miała być dziś o 13.00, facet się z pierwszą poranną nie wyrobił i dzwoni, że będzie o 17:00, a wtedy już Mać ma kolkę, Lenka nie jest w klubie tylko w domu, więc przestawiliśmy gościa na jutro na 8:00.
Muszę obiad na 2 dni zrobić, żeby w mikrofali podgrzać, bo kuchenka zacznie działać dopiero w poniedziałek.
No i wczoraj był gość od netu, gdzieś nam kabel w betonie zatopili kretyni i trzeba kombinować, bo już płytki położone, więc betonu nie skują. Nawyzywałam wczoraj ekipę pod wezwaniem developera tak, że aż k...y leciały, co do mnie nie podobne. Zapaćkali mi łazienkę, obrabiając komin uwalili listwę ozdobną, a jak zwróciłam uwagę to mi listwę kretyn jeden porysował, bo zaczął szpachelką zdzierać gips, a listwa ze szczotkowanego aluminium.
Hit dnia: wiało jak cholera, a oni sobie wymyślili stropy z balkonu zrzucać. Mówię, że wieje i na płot spadnie, a Ci nic. Zero wzruszenia. Trzeci rzut i co? I na płot taka bela spadła, uszkodzili płot debile. Trzeba jeden element wymienić. Kierownik budowy się pewnie ucieszy;-) Normalnie odnoszę momentami wrażenie, że to są Pieczarki, tylko sztuk 3 No, ale widać już koniec, yupi!
Wynegocjowałam też mycie okien, bo za sam dół musiałam wczoraj babce 150zł zapłacić, kobieta 5h je myła, a kretyni zakurzyli zrzucając te stropy na ogród dzisiaj żona szefa miała przyjechać i okna myć, ale podobno robi to jakaś sąsiadka i robi na odpierdziel się, więc jadę tam zaraz na kontrolę;-)
W sumie to dobrze nawet, że się wszystko opóźni, rano się tu w ciepłej wodzie umyjemy, bo u nas ciepła będzie dopiero wieczorem.
Lecę.. Sprzątanie wzywa.
Odezwę się jak wszystko ogarniemy.
Miłego weekendu!