Hej Wam
uff, nadrobiłam te 10 stron i witam się z pracy, po tygodniowym zwolnieniu.. nie chciało mi się wracać ale oby do 20 i proszę juz o zwolnienie
U mnie wszystko okej ale tez mialam wczoraj ciezki emocjonalnie dzien i płakałam kilka razy z bezsilności i smutku. Pamiętacie jak mówiłam Wam o moim mezu i jego babci z udarem. No to on tak bardzo to przezywa, nie odzywał się do mnie przez 1.5 tygodnia prawie, zero niczego, nawet mnie nie dotknął bo tak zalamany jest psychicznie.. a ja jestem osobą która MUSI rozmawiac i mieć interakcje wiec bylo mi mega ciężko
rozumiem go ale czułam się okropnie, a nic złego nie zrobilam przeciez ... nawet nie miałam argumentów aby go pocieszyć i wiem ze tylko czas leczy rany.. no ale wczoraj juz zauważył ten placz i porozmawialiśmy szczerze i wczoraj juz bylo lepiej, powiedzial ze juz mu tez odrobinę lepiej i się stara itd.
Wiecie ja nie oczekuje zeby skakał, biegał i się smial ale zeby tak mnie nie omijał i moim kosztem cierpiał i się zamykał na mnie
czułam się mega odtrącona i samotna.. zamiast cieszyć się ciąża to mam po prostu dramat od 1.5 tyg... juz w głowie tak czekam na święta a tu perspektywa jego w takim stanie... i ryk... bo my zaaawsze duzo gadamy, śmiejemy się wygłupiamy a teraz siedzę w ciszy każdego dnia... no ale zobaczymy, mam nadzieje ze bedzie juz tylko lepiej bo wczoraj wiecej juz rozmawialiśmy i nawet mnie przytulił