Czasu nie cofniemy, a czy dziecko faktycznie będzie miało problemy z płodnością to się dowiemy za 20 albo 30 lat, naprawdę chcesz się przez ten cały czas zamartwiać?
U mnie były wyrywane w 1+6, czyli około dnia poczęcia, więc myślę, że szanse, że zaszkodziłam dziecku są w takim wypadku zerowe i tego się będę trzymać.
'Żadne czynniki zewnętrzne nie powinny zagrozić zarodkowi w pierwszych 14 dniach rozwoju, a jeżeli zaszkodzą to zaszkodzą tak, że zarodek nie przetrwa- kobieta normalnie dostanie miesiączkę i nawet nie będzie podejrzewała, że mogła być w ciąży.' - tak pisała mama ginekolog.