Moja kuzynka jak zaszła w ciążę od razu na starcie dostała zwolnienie a ma nadczynność tarczycy, ale ona ma tak że miała w sobie dwoje dzieci i to jedno na wczesnym etapie obumarło. Drugi rodzi się na początku grudnia. Nie wiem od czego to zależne. Musisz jakoś po prostu przetrwać te 3 tygodnie i nie wkręcać sobie czarnych scenariuszy. Jak leżałam w szpitalu z 1 ciążą to zaczęłam tak świrować, że aż przyszła do mnie pielęgniarka i dała mi do wiwatu. Nawet chciała mi komórkę zabrać żebym nie czytała bzdur na internetach. Podkreśliła, że ona niedługo do mnie zajrzy i sprawdzi czy śpię ( noc była) a na koniec dodała, że spokój to 99% sukcesu :-) może czas zastosować tą zasadę?