reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniowe mamy 2019

reklama
Dostalam plamienia, czekam w szpitalu na badanie.
Daj znać koniecznie co się dzieje. Miejmy nadzieję że z dzieckiem ok. Ja w pierwszej ciąży też miałam plamienia z niczego.
Mnie dzisiaj po 6 pies z łóżka wyciągnął i musiałam z nim na dwór wyjść... Jakaś nieprzytomna jestem, bo później już zasnąć nie mogłam. Przez moją skleroze dwa razy byłam już w InterMarche na zakupach i zaraz musze trzeci raz pojechać.
I ogólnie mam doła. Z Narzeczonym jest kłótnia za kłótnia, idzie już o wszystko. Ja już mam nawet takie myśli, że gdyby nie to, że jestem w ciąży i to, że mamy wspólny dom i kredyty, to już dawno bym to wszystko rzuciła. Zamiast być spokojna teraz i się cieszyć każdym dniem, to ja się w kółko stresuję i rozmyślam. Najchętniej bym wzięła psa i wyjechała gdzieś sama na jakiś czas. Mogę się wyprowadzić do siostry do Warszawy na jakiś czas, albo do mamy, ale z drugiej strony nie chce ich angażować w moje związkowe problemy.
Może zacznijcie coś oglądać dla dziecka. Ten temat was na pewno zbliży.
Poza tym możecie się gdzieś wybrać ale razem. Kino? Jakaś kolacja?
U mnie jest tak że im więcej się nie odzywamy tym jest gorzej. Dlatego zawsze czy ja czy mąż zagadujemy o pierdolach. Bo cisza najgorsza...
 
Dziewczyny, apropo samopoczucia... Jak u Was z mdłościami? Miałam teraz 3 dni wyjęte z życia, praktycznie nie jem, boli mnie żołądek, mam mdłości ale nie wymiotuje i do tego nie śpię po nocach... Waga poleciała już 2kg w dół... Jak Wy sobie z tym radzicie? Help!
Na mam to samo. Czekam na 12 tydz z upragnieniem i nadzieja ze przejdzie hahaha
 
Mnie dzisiaj po 6 pies z łóżka wyciągnął i musiałam z nim na dwór wyjść... Jakaś nieprzytomna jestem, bo później już zasnąć nie mogłam. Przez moją skleroze dwa razy byłam już w InterMarche na zakupach i zaraz musze trzeci raz pojechać.
I ogólnie mam doła. Z Narzeczonym jest kłótnia za kłótnia, idzie już o wszystko. Ja już mam nawet takie myśli, że gdyby nie to, że jestem w ciąży i to, że mamy wspólny dom i kredyty, to już dawno bym to wszystko rzuciła. Zamiast być spokojna teraz i się cieszyć każdym dniem, to ja się w kółko stresuję i rozmyślam. Najchętniej bym wzięła psa i wyjechała gdzieś sama na jakiś czas. Mogę się wyprowadzić do siostry do Warszawy na jakiś czas, albo do mamy, ale z drugiej strony nie chce ich angażować w moje związkowe problemy.
Pamiętam jak moja znajoma z mężem budowali dom...prawie doszło do rozwodu. Non stop kłótnie, a to cos na budowie wyskakiwalo, a to dodatkowe koszta...to wszystko bardzo przelozylo sie na nich i ich zwiazek niestety. Oboje z nerwami w strzepach i non stop kłótnie. Nie mowie ze zawsze tak jest ale wiem ze napewno to nie pomaga i to ciezki okres dla kazdej pary.
 
Ciężka sprawa. Miało sie polepszyć już na swoim a chyba potrzebujecie więcej czasu. Ta ciaża stała sie dla Was wielką próbą miłości i zrozumienia. Nie będę Ci doradzać co by było lepsze, czy przeprowadzka, czy czekanie na polepszenie sie sytuacji, bo chyba sami musicie do tego dojść ale życzę Ci z całego serca żebyś jak najszybciej mogła ochłonąć, cieszyć sie dzieckiem bo to jest największy dar i cud na świecie jaki możesz właśnie stwarzać. A związki, no cóż, czasami się rozpadają po latach małżeństwa, czasami po miesiącu bycia ze sobą, nie można sie zmusić do miłości jeśli ludzie są bardzo poroznieni. Mam jednak nadzieje ze to nie Twój przypadek i jeszcze znajdziecie z narzeczonym wspólny język i sposób na wspólne życie.
No w sumie problem polega na tym, że jeszcze się nie przeprowadziliśmy. 2 razy już nam przekładali termin realizacji blatu. Jutro mają dzwonić kiedy konkretnie będzie do odbioru. Dlatego jeszcze nie tracę nadziei, że będzie lepiej i jestem cierpliwa. Jak się przeprowadzimy i to ciśnienie zejdzie, to wtedy dam nam trochę czasu. Jak się nie poprawi, to nie wiem co zrobię...
 
Jak byłam w pierwszej ciąży też czasami bywały zgrzyty między nami. W pierwszym trymestrze. Ale byliśmy młodzi i te hormony... W sumie chodziło o jakieś drobiazgi. Później było ok. Jak się urodziło dziecko to już w ogóle ok, bo my ogólnie jesteśmy świetnie dobrani (mówiąc mało skromnie). No i już tyle lat razem to się dotarliśmy. Jak długo jesteście razem? Czy któreś z was jest bardziej ugodowe? Nie mam na myśli uległe. My się nie kłocimy wcale. Nigdy nie mamy cichych dni, nawet nie wiem co to jest. Może wam pomoże wspólne wyjście? Kino? Restauracja? Może potrzebujecie rozrywki. Wszystko pewnie kręci się wokół domu i ciąży, dom to coś wspaniałego, ale i duże obciążenie. Faceci się również dużo martwią, przejmują, nie zawsze potrafią to okazać, trzymają w sobie...
Jesteśmy razem od 5 lat. Zamieszkalismy razem po pół roku znajomości i do teraz uważam, że to była jedna z lepszych moich decyzji. Jeżeli chodzi o ugodowosc, to zdecydowanie to ja jestem tą osobą, która pierwsza wyciąga rękę. U nas jest tak, że się kłócimy często ostatnio, ale na drugi dzień jakby nigdy nic zaczynamy normalnie rozmawiać, a kłótnie zostają nierozwiazane i się to kumuluje. Jeżeli chodzi o nasze wspólne wyjścia ostatnio, to ogranicza się to do marketów budowlanych [emoji23] Ehh, musiałam się wygadać. K jest kochany, nie wyobrażam sobie żyć z kimś innym. Więc jakoś musimy to sobie poukładać.
 
Daj znać koniecznie co się dzieje. Miejmy nadzieję że z dzieckiem ok. Ja w pierwszej ciąży też miałam plamienia z niczego.

Może zacznijcie coś oglądać dla dziecka. Ten temat was na pewno zbliży.
Poza tym możecie się gdzieś wybrać ale razem. Kino? Jakaś kolacja?
U mnie jest tak że im więcej się nie odzywamy tym jest gorzej. Dlatego zawsze czy ja czy mąż zagadujemy o pierdolach. Bo cisza najgorsza...
K na razie ostrożnie podchodzi do tej ciąży po naszych przeżyciach. Nawet mnie to trochę martwiło, bo z poprzedniej ciąży się bardziej cieszył. Takie miałam wrażenie dopóki z nim o tym nie porozmawiałam. Powiedział mi, że on musi mieć takie podejście jakie ma i musi być twardy żebym ja gdyby coś się znowu stało mogła mieć w nim wsparcie. Logika facetów...
 
reklama
No w sumie problem polega na tym, że jeszcze się nie przeprowadziliśmy. 2 razy już nam przekładali termin realizacji blatu. Jutro mają dzwonić kiedy konkretnie będzie do odbioru. Dlatego jeszcze nie tracę nadziei, że będzie lepiej i jestem cierpliwa. Jak się przeprowadzimy i to ciśnienie zejdzie, to wtedy dam nam trochę czasu. Jak się nie poprawi, to nie wiem co zrobię...
Napewno Wam sie uda poukładac wszystko, za dużo nerwów przy tej budowie macie. Nie kumulujcie w sobie emocji bo pozniej juz tylko krzykiem wszystko wychodzi, lepiej regularnie rozmawiać o problemach każdego dnia:)
 
Do góry