To ja Ci tu odpiszę w podobny sposób jak Ty mi na temat szczepień. "Lepiej nie poruszajmy tego tematu" [emoji23]
Moja teściowa jeszcze moją teściową nie jest, ale tak już się przyjęło i nawet moja pobożna babcia mówi do mnie, że mam teściową pozdrowić. Generalnie jest dla mnie jak rodzina, jakby nie patrzeć.
Było super dopóki teściu nagle nie zmarł 8 miesięcy temu. Jak nie było narzeczogo w domu to nawet lubiłam sobie do nich zejść i kawy się napić. Teściowie, jak zaczęliśmy budowę 2,5 roku temu, zaproponowali nam żebyśmy się wprowadzili do nich i oszczędzali te pieniądze, które dotychczas na wynajem mieszkania płaciliśmy. Super opcja, bardzo byłam im wdzięczna. A, że to duży dom, osobna łazienka u góry i tylko jeden brat K tam pomieszkiwał, to generalnie komfortowa sytuacja.
No, ale niestety los czasami nie jest łaskawy. Teściu w wieku 54 lat dostał wylewu i po trzech tygodniach w śpiączce zmarł. Dzień przed wigilią był pogrzeb. Złoty człowiek, ile on nam w budowie pomógł, to aż mi łzy do oczu na samą myśl nachodzą.
W noc po wylewie teścia teściowa się zapytała nam czy może z nami spać (???). Pomijając to, że obok w pokoju mieszka sam brat K. Wtedy jeszcze wydawało mi się to w miarę normalne. Też pewnie nie chciałabym być sama w takiej sytuacji itd. No, ale jak sytuacja z teściem się nie zmieniała ani na lepsze, ani na gorsze a teściowa po 2 tygodniach dalej z nami spała, to ja już szefową błagałam na kolanach żeby mnie gdzieś w delegację wysłała. No i wysłała mnie na drugi koniec Polski na 4 dni. Jak ja się tam wyspałam... A teściowa co? Się wpieprzyła na moje miejsce do naszego łóżka [emoji23] I jeszcze bezczelnie powiedziała po moim powrocie, że się z synusiem wyspali w końcu. Rozumiecie? A mój narzeczony mi smsy pisał, że już każde jej słowo go z równowagi wyprowadza i chodził spać o 21. Jak teściu zmarł, to oczywiście było jeszcze gorzej, bo trzeba było jej pilnować. Mój narzeczony jechał odwieźć do Poznania ciocię swoję na lotnisko, to teściowa jak wychodził z domu powiedziała do niego "Synuś, ja się na Twoim miejscu położę i nie zasnę dopóki nie wrócisz". A ja byłam tak zła, że się prawie poryczałam, ale głupio mi było się odezwać, bo to ja byłam gościem w jej domu. Aaa, zapomniałam dodać, że oprócz mojego narzeczonega teściowa ma jeszcze dwóch synów. Jeden mieszka cały czas w tym samym domu, ale więcej go nie ma niż jest, bo to gówniarz jeszcze. A drugi mieszka dosłownie 3 km dalej i zagląda raz na ruski rok ze swoją panną, która nie jest lepsza. Ja wszystko rozumiem, że rozpacz, że żałoba... Próbowałam rozmawiąć z braćmi, ale to było jak grochem o ścianę, bo im było wygodnie, że wszystko na nas spadłom. Mojej mamie się żaliłam, siostrze, to obydwie łagodziły sytuację żebym się tylko z teściową nie pokłóciła. Ja nawet ze znajomą psychologiem rozmawiałam, bo myślałam już powoli, że to ze mną jest coś nie tak, że to ja jestem jakimś strasznym człowiekiem, ale już mi się zaczynał związek walić, bo od dwóch miesięcy prawie nie byliśmy sami sam na sam. Koleżanka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to chora akcja i tak dalej nie może być. Akurat się złożyło, że w połowie lutego leciałam za granicę na 10-dniową delegację. Koleżanka mi poradziła żebym na kilka dni przed wyjazdem zaczęła być obojętna i dla narzeczonego, i dla teściowej. Na delegacji się prawie w ogóle nie odzywałam. Raz, że nie miałam czasu, a dwa było mi to na rękę. A teściowa wypisywała codziennie jakieś smsy bez sensu. Jak wróciłam, to oczywiście przyszła do góry i siedziała w naszym pokoju, ale ja w końcu powiedziałam, że idę spać a ona, że idzie do siebie, bo my potrzebujemy prywatności. O mało co mi się nie wymsknęło "no co ty k$&#a nie powiesz?!" [emoji23] No i to było z głowy, ale do teraz ma jakieś jazdy. Dwa dni jest ok, potem nie wiadomo o co obrażona chodzi. Ja jej generalnie unikam. U teściowej mamy pokój na poddaszu i tam z 50 stopni jest i teraz się na 2-3 tygodnie do mojej mamy przenieśliśmy, bo ona do mojej siostry wyjechała. To co chwile jakieś smsy mój narzeczony ma, nagle milion spraw, jakieś tajemnice dziwne. A jak on jej nie odpisuje to ona zaraz do mnie pisze "Czy możesz K powiedzieć żeby odpisał mi na smsa?". Myślałam, że jak się już do nowego domu wyprowadzimy to się relacje poprawią, ale chyba jestem naiwna. Boję się, co to będzie. Teraz jak czasami nas odwiedzi na budowie, to mnie już nosi, bo tylko gada "ja bym to inaczej zrobiła, zmienisz zdanie po roku, zobaczysz...", "bedziecie żałować tej szafki tu, ale to wasza decyzja". Ma kobieta szczęście, że ja jestem bardzo cierpliwą osobą... Już mnie do szału doprowadzała jak w ciąży byłam, to juz Wam pisałam. A co dopiero jak się jej pierwszy wnuk na świecie pojawi.
Bardzo żałuję, że tak się nasze relacje zmieniły, bo naprawdę ją lubiłam i się cieszyłam, że mam taką fajną teściową.
Ale Wam się wyżaliłam, o matko!!!