reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwietniowe mamy 2019

To ja Ci tu odpiszę w podobny sposób jak Ty mi na temat szczepień. "Lepiej nie poruszajmy tego tematu" [emoji23]
Moja teściowa jeszcze moją teściową nie jest, ale tak już się przyjęło i nawet moja pobożna babcia mówi do mnie, że mam teściową pozdrowić. Generalnie jest dla mnie jak rodzina, jakby nie patrzeć.
Było super dopóki teściu nagle nie zmarł 8 miesięcy temu. Jak nie było narzeczogo w domu to nawet lubiłam sobie do nich zejść i kawy się napić. Teściowie, jak zaczęliśmy budowę 2,5 roku temu, zaproponowali nam żebyśmy się wprowadzili do nich i oszczędzali te pieniądze, które dotychczas na wynajem mieszkania płaciliśmy. Super opcja, bardzo byłam im wdzięczna. A, że to duży dom, osobna łazienka u góry i tylko jeden brat K tam pomieszkiwał, to generalnie komfortowa sytuacja.
No, ale niestety los czasami nie jest łaskawy. Teściu w wieku 54 lat dostał wylewu i po trzech tygodniach w śpiączce zmarł. Dzień przed wigilią był pogrzeb. Złoty człowiek, ile on nam w budowie pomógł, to aż mi łzy do oczu na samą myśl nachodzą.
W noc po wylewie teścia teściowa się zapytała nam czy może z nami spać (???). Pomijając to, że obok w pokoju mieszka sam brat K. Wtedy jeszcze wydawało mi się to w miarę normalne. Też pewnie nie chciałabym być sama w takiej sytuacji itd. No, ale jak sytuacja z teściem się nie zmieniała ani na lepsze, ani na gorsze a teściowa po 2 tygodniach dalej z nami spała, to ja już szefową błagałam na kolanach żeby mnie gdzieś w delegację wysłała. No i wysłała mnie na drugi koniec Polski na 4 dni. Jak ja się tam wyspałam... A teściowa co? Się wpieprzyła na moje miejsce do naszego łóżka [emoji23] I jeszcze bezczelnie powiedziała po moim powrocie, że się z synusiem wyspali w końcu. Rozumiecie? A mój narzeczony mi smsy pisał, że już każde jej słowo go z równowagi wyprowadza i chodził spać o 21. Jak teściu zmarł, to oczywiście było jeszcze gorzej, bo trzeba było jej pilnować. Mój narzeczony jechał odwieźć do Poznania ciocię swoję na lotnisko, to teściowa jak wychodził z domu powiedziała do niego "Synuś, ja się na Twoim miejscu położę i nie zasnę dopóki nie wrócisz". A ja byłam tak zła, że się prawie poryczałam, ale głupio mi było się odezwać, bo to ja byłam gościem w jej domu. Aaa, zapomniałam dodać, że oprócz mojego narzeczonega teściowa ma jeszcze dwóch synów. Jeden mieszka cały czas w tym samym domu, ale więcej go nie ma niż jest, bo to gówniarz jeszcze. A drugi mieszka dosłownie 3 km dalej i zagląda raz na ruski rok ze swoją panną, która nie jest lepsza. Ja wszystko rozumiem, że rozpacz, że żałoba... Próbowałam rozmawiąć z braćmi, ale to było jak grochem o ścianę, bo im było wygodnie, że wszystko na nas spadłom. Mojej mamie się żaliłam, siostrze, to obydwie łagodziły sytuację żebym się tylko z teściową nie pokłóciła. Ja nawet ze znajomą psychologiem rozmawiałam, bo myślałam już powoli, że to ze mną jest coś nie tak, że to ja jestem jakimś strasznym człowiekiem, ale już mi się zaczynał związek walić, bo od dwóch miesięcy prawie nie byliśmy sami sam na sam. Koleżanka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to chora akcja i tak dalej nie może być. Akurat się złożyło, że w połowie lutego leciałam za granicę na 10-dniową delegację. Koleżanka mi poradziła żebym na kilka dni przed wyjazdem zaczęła być obojętna i dla narzeczonego, i dla teściowej. Na delegacji się prawie w ogóle nie odzywałam. Raz, że nie miałam czasu, a dwa było mi to na rękę. A teściowa wypisywała codziennie jakieś smsy bez sensu. Jak wróciłam, to oczywiście przyszła do góry i siedziała w naszym pokoju, ale ja w końcu powiedziałam, że idę spać a ona, że idzie do siebie, bo my potrzebujemy prywatności. O mało co mi się nie wymsknęło "no co ty k$&#a nie powiesz?!" [emoji23] No i to było z głowy, ale do teraz ma jakieś jazdy. Dwa dni jest ok, potem nie wiadomo o co obrażona chodzi. Ja jej generalnie unikam. U teściowej mamy pokój na poddaszu i tam z 50 stopni jest i teraz się na 2-3 tygodnie do mojej mamy przenieśliśmy, bo ona do mojej siostry wyjechała. To co chwile jakieś smsy mój narzeczony ma, nagle milion spraw, jakieś tajemnice dziwne. A jak on jej nie odpisuje to ona zaraz do mnie pisze "Czy możesz K powiedzieć żeby odpisał mi na smsa?". Myślałam, że jak się już do nowego domu wyprowadzimy to się relacje poprawią, ale chyba jestem naiwna. Boję się, co to będzie. Teraz jak czasami nas odwiedzi na budowie, to mnie już nosi, bo tylko gada "ja bym to inaczej zrobiła, zmienisz zdanie po roku, zobaczysz...", "bedziecie żałować tej szafki tu, ale to wasza decyzja". Ma kobieta szczęście, że ja jestem bardzo cierpliwą osobą... Już mnie do szału doprowadzała jak w ciąży byłam, to juz Wam pisałam. A co dopiero jak się jej pierwszy wnuk na świecie pojawi.
Bardzo żałuję, że tak się nasze relacje zmieniły, bo naprawdę ją lubiłam i się cieszyłam, że mam taką fajną teściową.
Ale Wam się wyżaliłam, o matko!!!
Nie wiem, czy to się stało w tym roku, ale wygląda to na depresję. Teściowa pewnie nie umie sobie poradzić ze stratą męża i potrzebuje pomocy specjalisty. Czasem w taki sposób się to objawia, tym bardziej, że wspominałaś, że wcześniej była super kobietą. Jak się urodzi wasze dziecko to możliwe, że całą pustkę wypełni miłością do niego i będzie bardzo narzucająca i zaborcza, więc na pewno psycholog by się przydał
.
 
reklama
Kochana, może udało by się teściową umówić z jakimś psychologiem, jakoś jej wytłumaczyć, że to jej się przyda. Powiedz jej prawdę, że bardzo ją lubiłaś, ale po śmierci teścia niestety robi się coraz gorzej i po prostu chcesz jej w ten sposób pomoc. Może szczerość w tej sytuacji będzie najlepszym rozwiązaniem?
Najpierw próbowałam ten temat z narzeczonym poruszyć. Powiedziałam mu wprost, że moim zdaniem mama potrzebuje pomocy. Ale mój K twierdzi, że jak my się tak naprawdę wprowadzimy, to ona się sama ogarnie po jakimś czasie i przyzwyczai do sytuacji. Jeżeli nie, to wtedy trzeba będzie działać. Wiesz, też nie chce narzucać niczego. K ma jeszcze dwóch braci i to oni we trójkę powinni coś zadziałać. Najważniejsze, że mój K sobie zdaje sprawę, że coś jest nie tak i się o to nie kłócimy.
 
Probuje spakować nas na wakacje i to jest jakis kosmos :) najchetniej wzielabym dla Malej wszystkie ciuszki, ktore mamy w domu. Hahaha
 
Nie wiem, czy to się stało w tym roku, ale wygląda to na depresję. Teściowa pewnie nie umie sobie poradzić ze stratą męża i potrzebuje pomocy specjalisty. Czasem w taki sposób się to objawia, tym bardziej, że wspominałaś, że wcześniej była super kobietą. Jak się urodzi wasze dziecko to możliwe, że całą pustkę wypełni miłością do niego i będzie bardzo narzucająca i zaborcza, więc na pewno psycholog by się przydał
.
Ja też tak uważam. To już jest problem. Ona jeszcze do tego jest z wykształcenia pedagogiem z jakimiś tam psychologicznymi specjalizacjami. We wszystkich widzi problemy, wypowiada się i tak dalej. Mi się wydaje, że by się obraziła na amen jakby jej ktoś z nas pomoc psychologa zaproponował. Naprawde chce mieć z nią dobry kontakt jak kiedyś. Przede wszystkim nie chce stawiać narzeczonego między młotem a kowadlem. A on się poczuwa do wszystkiego, bo jest najstarszy. Ciężka sytuacja.
Ale jak teść zmarł, to mój narzeczony przebaknal, że najwyżej z nami zamieszka. Mi slabo aż zrobiło. Ona jednak powiedziała, że młodzi muszą mieszkać sami i nie ma takiej opcji.
 
Nie wiem, czy to się stało w tym roku, ale wygląda to na depresję. Teściowa pewnie nie umie sobie poradzić ze stratą męża i potrzebuje pomocy specjalisty. Czasem w taki sposób się to objawia, tym bardziej, że wspominałaś, że wcześniej była super kobietą. Jak się urodzi wasze dziecko to możliwe, że całą pustkę wypełni miłością do niego i będzie bardzo narzucająca i zaborcza, więc na pewno psycholog by się przydał
.
No od śmierci jeszcze rok nie minął. Liczę na to, że po prostu ona musi ta żałobę przeżyć po swojemu i się ogarnie.
Ten młodszy brat, który tam mieszka zaczął sobie górę powoli remontować tak pod siebie już żeby tam mieszkać. Ma dziewczynę od jakiegoś czasu i to chyba poważna sprawa. Czuję, że jak tylko my się wprowadzimy, to ta dziewczyna się tam wprowadzi i teściowa swoją "miłość" na nich przeleje. To znaczy, takie mam marzenie. Co nie zmienia faktu, że pomocy i tak potrzebuje chociaż z pozoru wydaje się, że sobie z tym radzi. Potrafi się śmiać, żartować itd. Później dwa dni w swojej sypialni siedzi zamknięta.
Czasami też myślę, że może ja jej po prostu nie znałam wcześniej tak dobrze jak myślałam. Narzeczonemu nie jest pewnie miło rozmawiać na ten temat, ale widzę po nim, że też się martwi.
 
@porcelana może przeżyła silny szok i ma jakiś problem psychiczny? na pewno nie jest to zdrowe co robi.

W pierwszej dobie szczepi się przeciw gruźlicy bcg i wzwb euvax. Jedno i drugie syf nad syfem, w krajach cywilizowanych wycofane od dawna, ale Polsce można dowalać. Ale wzwb ma alternatywy, myślę że warto poczytać. Do kiedy? Wg ulotek do jakiegoś 15-16 roku życia. Przeciw wzwb dostają dzieci 4 dawki, mimo iż 4 podobno tylko jak potrzeba, ale nikt tego nie sprawdza. A jak ktoś wybiera 6w1 to już w ogóle ma nadbagaż :D
 
Aneta ja miałam pappa robione w pierwszej ciąży i nie są to wiarygodne badania jak dla mnie bo po poronieniu w 90% się nie pokryło to co tam wyszło a stresu co nie miara
Natalia ale robiłaś bo coś źle wyszło w usg genetycznym? Opowiedz więcej jeśli masz ochotę.... Co tam wyszło? Później okazało sie coś innego? Teraz już sama nie wiem czy robić czy nie...
 
reklama
Ja też tak uważam. To już jest problem. Ona jeszcze do tego jest z wykształcenia pedagogiem z jakimiś tam psychologicznymi specjalizacjami. We wszystkich widzi problemy, wypowiada się i tak dalej. Mi się wydaje, że by się obraziła na amen jakby jej ktoś z nas pomoc psychologa zaproponował. Naprawde chce mieć z nią dobry kontakt jak kiedyś. Przede wszystkim nie chce stawiać narzeczonego między młotem a kowadlem. A on się poczuwa do wszystkiego, bo jest najstarszy. Ciężka sytuacja.
Ale jak teść zmarł, to mój narzeczony przebaknal, że najwyżej z nami zamieszka. Mi slabo aż zrobiło. Ona jednak powiedziała, że młodzi muszą mieszkać sami i nie ma takiej opcji.

No to dobre chociaż to, ze tak powiedziała ;)
Ale widzisz jest pedagogiem psychologicznym i pomagała innym a sobie nie potrafi pomóc i powinna pójść do specjalisty, ale chyba najczęściej tacy ludzie nie widzą w sobie problemu i go wypierają... Ciężka sytuacja :(
 
Do góry