reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwiecień 2013

iza - mi spuchły jeszcze w szpitalu, dosłownie w kapcie się stopy nie miesciły, ale położne kazały przy karmieniu trzymać nogi na łożku (nie spuszczone) i jak ręką odjął. teraz z przyzwyczajenia dalej przy karmieniu nogi wykładam na łożko:-D
 
reklama
Hej Wam,
Ja tez czekam nadal. Wybaczcie ale nie bede Wam odpisywac, jakis slaby mam dzis dzien. Do poludnia bylo slonecznie, posiedzialysmy przed domem a teraz sie zachmurzylo i mi sie spac chce strasznie...

Dzis powinnam isc na wizyte do lekarza ale odpuscilam- znow 1,5h czekania tylko po to by uslyszec ze czekamy na skurcze i ze jak sie nie pojawia to w czwartek do szpitala? Uznalam ze to bez sensu, tylko by mnie to strasznie wymeczylo. Na ktg tez nie jade. Obserwuje czy maly sie rusza, jak mnie cos zaniepokoi to pojade na ip.

Coz. Szkoda troche ze samo nie chce nic ruszyc bo kto wie ile w szpitalu spedze dni bez dziewczynek... :-(
No ale byle do czwartku...

Trzymajcie sie :-)
 
Witam się i ja :-) piękny mamy dzień za oknem już nie mogę się doczekać pierwszych spacerków ;)

Phel - trzymam kciuki za zdrowie małego, jest silny na pewno uda się pokonać infekcję, a Ty nie zawracaj sobie głowy teraz forum tylk dbaj o siebie i odpoczywaj , abyś miała mnóstwo sił dla maluszka
Iza876- ja też mam lekko obrzęknięte stopy i palce u rąk, mam nadzieję, że nie bedzie konieczności powiększania pierścionków
Muro- ja z racji tego , że chyba nie byłabym w stanie wytrzymać pod znieczuleniem miejscowym wybrałam ogólne i wcale nie uważam abym gorzej na tym wyszła, fakt nie byłam świadoma cudu narodzin, ale przynajmniej później kręgosłup mniej mnie bolał i dość szybko bo po 12h od cięcica zostałam postawiona na nogi i już chodziłam. Szybko po ogólnym doszłam do siebie.

Życzę wszystkim udanego dnia:-D
 
Cześć dziewczyny!!! Byłam dzisiaj u ginekologa i nic sie za bardzo nie zapowiada szyjka dalej długa i zamknięta :// Tak bardzo chcialabym urodzić w terminie także mam nadzieje ze moja mała postanowi wyjść do 30 kwietnia ! :)

Udanego dnia ! :) ;-)
 
hej
mam zrabany humor...byłam dziś w szpitalu u koleżanki która wczoraj w nocy urodziła synka...mały ma najprawdopodobniej wadę genetyczną :-( Genetyk był, powiedział co mu się w dziecku nie podoba, ale badan żadnych nie zlecił, bo stwierdizł, że to byc moze cechy osobnicze ...no jak tak można. Kumpela załamana. ma 35 lat i to miało być jej jedyne dziecko, bo partner ma juz córe z pierwszego związku. no Masakra. Należała do poradni tych badań prenatalnych i nikt nic w USG nie widział...:wściekła/y:
 
Nadrobiłam:-D

Smile, Phel cały czas myślami jestem z Waszymi Chłopcami. Musi być dobrze.

Iza, Hania spacerki super sprawa. Polecam

A córa na cycu wisi od godziny. Już nie mam pomysłu co jej dziś jest
 
Cześć dziewczyny:-)
Jestem z majówek i mam do Was małe pytanie? Czy któraś z dziewczyn z Krakowa rodziła może w szpitalu na Siemiradzkiego??? Mogłybyście opisać jakie wrażenia i czy byłyście zadowolone?
Ja mam termin na 10 maja i tam chciałabym rodzić. Wszystko jednak wskazuje, że być może zostanę kwietniówko-majówką:-)!
Życzę wszystkim powodzenia:-)
 
Hej, wybaczcie ze sie malo odzywam, ale po prostu nie mam kiedy. Widze, ze duzo dziewczyn juz urodzilo swoje skarby. Gratuluje!

Nie pamietam co wamnpisalam ostatnim razem. Jestesmy w Krakowie od piatku. W niedziele zakwalifikowali kruszona do operacji. W poniedzialek o 8.30 pozegnalismy sie z nim przed blokiem operacyjnym. O 1 przewozili go na oddzial intensywnej terapii kardiochirurgicznej. Moglismy wejsc na chwile. Lekarze nas poinformowali, ze stan jest stabilny. Wszystko co mieli w planach zostalo zrobione. Nie bylo komplikacji. Kamien z serca nam spadl. Najblizsze dni jednak maja pokazac na ile maly jest silny i czy sobie poradzi na tym swiecie z polowa serduszka. Dzisiaj znow pojechalismy do Krakowa. Widok straszny. Maluski caly napuchniety jsszcze w spiaczce. Caly czas jest podpiety pod respirator. Dostaje mnostwo lekow. Naliczylam 7 pomp i kilka innych udzadzen z jakimis plynami, ktore mu podaja. Najwazniejsze jednak, ze stan jego jest stabilny. Wczoraj nam mowili, ze licza sie z zapadnieciem sie pluc, kolataniem serca, wewnetrznymi krwawieniami itd. Nic z tego na razie nie mialo miejsca. Dzwonilam chwile temu to mi powiedzieli, ze po malu zmniejszaja dawki lekow. Wybudzaja go. Mam nadzieje, ze sobie poradzi kruszon. Innego wyjscia nie ma. My tu w domu na niego czekamy. Nie moze nas tak po prostu zostawic.
Ja sie jakos trzymam. Mam jeszcze Antka w domu, ktory mnie podtrzymuje na duchu. Maz tez bardzo mnie wspiera. Musi byc dobrze i koniec.

Pozdrawiam was i dziekuje za wszystko..
 
Hej, wybaczcie ze sie malo odzywam, ale po prostu nie mam kiedy. Widze, ze duzo dziewczyn juz urodzilo swoje skarby. Gratuluje!

Nie pamietam co wamnpisalam ostatnim razem. Jestesmy w Krakowie od piatku. W niedziele zakwalifikowali kruszona do operacji. W poniedzialek o 8.30 pozegnalismy sie z nim przed blokiem operacyjnym. O 1 przewozili go na oddzial intensywnej terapii kardiochirurgicznej. Moglismy wejsc na chwile. Lekarze nas poinformowali, ze stan jest stabilny. Wszystko co mieli w planach zostalo zrobione. Nie bylo komplikacji. Kamien z serca nam spadl. Najblizsze dni jednak maja pokazac na ile maly jest silny i czy sobie poradzi na tym swiecie z polowa serduszka. Dzisiaj znow pojechalismy do Krakowa. Widok straszny. Maluski caly napuchniety jsszcze w spiaczce. Caly czas jest podpiety pod respirator. Dostaje mnostwo lekow. Naliczylam 7 pomp i kilka innych udzadzen z jakimis plynami, ktore mu podaja. Najwazniejsze jednak, ze stan jego jest stabilny. Wczoraj nam mowili, ze licza sie z zapadnieciem sie pluc, kolataniem serca, wewnetrznymi krwawieniami itd. Nic z tego na razie nie mialo miejsca. Dzwonilam chwile temu to mi powiedzieli, ze po malu zmniejszaja dawki lekow. Wybudzaja go. Mam nadzieje, ze sobie poradzi kruszon. Innego wyjscia nie ma. My tu w domu na niego czekamy. Nie moze nas tak po prostu zostawic.
Ja sie jakos trzymam. Mam jeszcze Antka w domu, ktory mnie podtrzymuje na duchu. Maz tez bardzo mnie wspiera. Musi byc dobrze i koniec.

Pozdrawiam was i dziekuje za wszystko..

Boze kobieto niech bóg ma was w swojej opiece, tyle przeszliscie i to wasze malenstwo ah ja bym juz chyba na jakis lekach uspokajajacych siedziała...trzymaj sie nie wiem co mam ci napisac ale własnie dzisiaj sie dziwiłam ze dawno cie nie czytałam ze nic nie wiadomo co z franiem ale po przeczytaniu trzymam kciuki wspierajcie sie ..caluje
 
reklama
Do góry