Witam
ufff... nadrobiłam chociaż główny, ale nastukałyście... albo mnie tak długo nie było;-)
W weekend mieliśmy chrzciny - drugie podejście.
W pt spowiedź przy wrzaskach naszych dzieci (jedyny plus, że ksiądz każdego długo maglował, a z nami sprint, bo dziecko drze się pod konfesjonałem)
Stres był do końca, czy wszyscy będą zdrowi, ale chrzciny w końcu szczęśliwie się odbyły. Chrzestny coś tam wygrawerował z datą (pierwotną), ale wybrnął z tematu, bo obciął dół blaszki z grawerką i wyszło ok.
Przez ten miesiąc Bartek na szczęście nie wyrósł z ubranek, tylko na gwałt szukałam bucików, bo nie pomyślałam, żeby butki wcześniej zmierzyć
Mama_córeczki Witaj na forum. U nas też był lekki zgrzyt z żoną szwagra, właśnie przez to, że pierwszy termin chrztu nam nie wypalił, a w drugi możliwy termin wypadał w roczek synka szwagra. Nasza propozycja była, żeby imprezy zrobić razem, albo oni w sobotę a my w niedzielę - a ona nie chciała ani tak, ani tak. Mój M się uniósł i nie chciał jechać na ten roczek (mimo, że jest chrzestnym), ale ja załagodziłam i pojechaliśmy. I dobrze, bo jego brat się bardzo ucieszył i bardzo nam dziękował za przybycie... w sumie 4 godz. telepaliśmy się w aucie z 2 małych dzieci, żeby posiedzieć 2-3 godz. na tym roczku. Ale relacje rodzinne uratowane;-)
Za to ubaw miałam z mojej teściowej, która przy żonie szwagra i jej rodzinie udawała wielką komitywę ze mną... a normalnie to jak dwa jeże wokół siebie chodzimy... ostrożnie...;-)
U nas dalej budowa i brak czasu na podrapanie się po tyłku. Na szczęście udało nam się przesunąć o miesiąc zdanie mieszkania.
A fachowcy, jak to fachowcy - jak czegoś nie spier... to nie byliby sobą.
Obiektywnie nie jest źle, ale mam nerwa, że wszystkiego trzeba pilnować i co rusz jakieś poprawki, a czasami się poprawić nie da i trzeba polubić A ja jestem perfekcjonistką i takie szczególiki mnie wkurzają
No dobra, nie będę smęcić
Gosi już przeszedł etap zazdrości i teraz jest bardzo za Bartkiem. A mały aż się śmieje, jak widzi siostrę Fajne te moje dzieciaki
ufff... nadrobiłam chociaż główny, ale nastukałyście... albo mnie tak długo nie było;-)
W weekend mieliśmy chrzciny - drugie podejście.
W pt spowiedź przy wrzaskach naszych dzieci (jedyny plus, że ksiądz każdego długo maglował, a z nami sprint, bo dziecko drze się pod konfesjonałem)
Stres był do końca, czy wszyscy będą zdrowi, ale chrzciny w końcu szczęśliwie się odbyły. Chrzestny coś tam wygrawerował z datą (pierwotną), ale wybrnął z tematu, bo obciął dół blaszki z grawerką i wyszło ok.
Przez ten miesiąc Bartek na szczęście nie wyrósł z ubranek, tylko na gwałt szukałam bucików, bo nie pomyślałam, żeby butki wcześniej zmierzyć
Mama_córeczki Witaj na forum. U nas też był lekki zgrzyt z żoną szwagra, właśnie przez to, że pierwszy termin chrztu nam nie wypalił, a w drugi możliwy termin wypadał w roczek synka szwagra. Nasza propozycja była, żeby imprezy zrobić razem, albo oni w sobotę a my w niedzielę - a ona nie chciała ani tak, ani tak. Mój M się uniósł i nie chciał jechać na ten roczek (mimo, że jest chrzestnym), ale ja załagodziłam i pojechaliśmy. I dobrze, bo jego brat się bardzo ucieszył i bardzo nam dziękował za przybycie... w sumie 4 godz. telepaliśmy się w aucie z 2 małych dzieci, żeby posiedzieć 2-3 godz. na tym roczku. Ale relacje rodzinne uratowane;-)
Za to ubaw miałam z mojej teściowej, która przy żonie szwagra i jej rodzinie udawała wielką komitywę ze mną... a normalnie to jak dwa jeże wokół siebie chodzimy... ostrożnie...;-)
U nas dalej budowa i brak czasu na podrapanie się po tyłku. Na szczęście udało nam się przesunąć o miesiąc zdanie mieszkania.
A fachowcy, jak to fachowcy - jak czegoś nie spier... to nie byliby sobą.
Obiektywnie nie jest źle, ale mam nerwa, że wszystkiego trzeba pilnować i co rusz jakieś poprawki, a czasami się poprawić nie da i trzeba polubić A ja jestem perfekcjonistką i takie szczególiki mnie wkurzają
No dobra, nie będę smęcić
Gosi już przeszedł etap zazdrości i teraz jest bardzo za Bartkiem. A mały aż się śmieje, jak widzi siostrę Fajne te moje dzieciaki