dzięki dziewczyny za słowa otuchy, jesteście kochane:* a Weroniczka ma najlepsze bb-ciocie
no właśnie wyjątek chyba tworzy regułę!!
chodzę teraz na nfz do poradni K całą ciążę, wszystkie badania za free, wszystkie których potrzebuję, żadnego kręcenia nosem.
jak się okazało o tym hpv to laska naprawdę opiekuńcza, dowiedziała się u b.doświadczonego lekarza itd.
ja zaraz chciałam iść na priv wizytę do ordynatora tego szpitala (podobno najlepszy gin w moim mieście, chodziłam do niego w poprzedniej ciąży, nie miałam zastrzeżeń) ale zadzwoniłam do mojej położnej, spytałam czy ktoś ma 'większe'pojęcie o tym hpv (bo na necie wyczytałam że nie każdy lekarz wie o tym wszystko bo to nie często się zdarza i oni też muszą się dokształcić jak mają taką pacjentkę, tylko pytanie czy im się chce czy zbagatelizują) no i moja położna powiedziała nie zmieniać lekarza, ona jest młoda ale dowie się wszystkiego, jest super ginekologiem. więc jestem zadowolona z tego jak trafiłam.
niestety wcześniejsze doświadczenia z nfz-em są takie jak wasze więc niestety ja po prostu dobrze trafiłam, ale w mojej sytuacji teraz to chyba powinnam być wdzięczna i się cieszyć, że nie zlali tego (pierwsze słowa M były: mogłaś chodzić priv a nie do poradni!!) no ale dobrze że do tej poradni, w tym szpitalu mam zamiar rodzić więc będą wiedzieć co i jak...
no i chyba czeka mnie cc.. ;(
ZA JE FAJ NE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Morgaine, tylko spokojnie, wygląda na to, że Jesteś w dobrych rękach
...mam prośbę, czy Mogłabyś wymienić jakie badania udało Ci się "wydębić" w ramach nfz,
jestem ciekawa, bo tak naprawdę nigdzie nie można uzyskać dokładnej informacji na ten temat, tzn tak jak pisałam, w "naszym" szpitalu, twierdzą, że tylko morfologia, mocz i grupa krwi, więc te najtańsze
jakaś laska ze sr twierdzi, że miała toxo za free, a to spory wydatek, bo 70zł, a przy ujemnym wyniku, powinno się badanie powtarzać nawet co 3tygodnie, a takie min min to 3xw ciąży
jestem oburzona naszą "służbą" zdrowia, w całym dorosłym życiu byłam raz u ginekologa i, było to doświadczenie traumatyczne, oraz pierwszy i ostatni raz u lekarza pierwszego kontaktu....fatalnie się czułam i okazało się, że miałam bardzo wysokie ciśnienie 260/180!!! dostałam jakąś tabletę, ciśnienie zmierzono jeszcze raz -odnotowano niewielki spadek, po czym pani dr wypisała mi skierowanie do szpitala...
nie wiem, czemu nie podwieźli mnie karetką, być może obawiali się o moje zdrowie psychiczne, bo tydzień wcześniej zmarł mój tatuś, który po operacji guza mózgu zginął w wypadku drogowym ...w karetce, gdzie po prostu nie został zapięty pasami...
...w każdym razie pojechałam więc o własnych siłach na banacha, a tam poinformowano mnie, że skierowanie wypisane jest na niewłaściwym blankiecie, a poza tym, to przyjmują od nowego roku, najlepiej dowiadywać się w połowie stycznia (a to był październik)
więc z ciśnieniem 250/120 wróciłam do domku...
taki obraz "służby" zdrowia maluje polska rzeczywistość
może gdybym tam padła na miejscu, to by się zainteresowali