Widzę, że nie tylko mnie sobota sie dłużyła. Ja zaserwowałam sobie prasowanie - dwutygodniowe pranie w końcu przerobiłam. A ogólnie to miałam lenia na maksa.
aenye - cieszę się, że z Maleństwem wszystko dobrze. Ale mamie dokucza, a jeszcze się nie urodził.
Bachucha - brawo! Ale nie szarżuj
cucumber - tak jak radzą dziewczyny - weź na wstrzymanie. Nie wolno Ci się teraz denerwować, ani emocjonować niepotrzebnie, bo stres szkodzi dziecku. Wiem łatwo się mówi,gdy chodzi o matkę, ale w tym wypadku masz jeden najważniejszy cel - urodzić zdrowe dziecko! Bądź dzielna!
Powiem Ci, że ja zerwałam kontakty ze swoją mamą, wręcz wywaliłam ją za drzwi, gdy po raz kolejny zawiodła moje zaufanie. Obiecywała nie pić i guzik. Pomagałam gdy podejmowała kolejne leczenie, ale nie ułatwiałam, jednak gdy po raz kolejny złamała obietnicę i to pod moim dachem, nie wytrzymałam. Miałam dość oddawania za nią długów i ginących rzeczy. To ja wychowywałam moją siostrę, chodziłam na wywiadówki, odrabiałam z nią lekcje,robiłam obiady. W końcu wyprowadziłam się z domu do babci, zabrałam siostrę,założyłam sprawę w sądzie o alimenty, potem o opiekę nad siostrą. Nie żałuję tego.
Nie widziałam matki 4, 5 lat... Wiosną rozmawiałyśmy przez telefon, gdy odwiedziła moją siostrę, umówiłyśmy się na spotkanie, chciałam dać jej szansę. Nie przyszła.
Jestem wdzięczna matce za dwie rzeczy - za to że mnie urodziła i potem za moją siostrę. Na wszystko inne zapracowałam sama.
To nie jest tak, że mam kamienne serce i nie boli mnie to, że "nie mam" mamy. Boli, gdy są święta i spotykamy się w rodzinnym gronie - ale dominuje rodzina męża. Na naszym ślubie moją rodzinę reprezentowała tylko siostra. I choć była to zwykła urzędowa ceremonia było mi przykro. Nie mam serca z kamienia, choć wielu osobom sie tak wydaje. Mam poprostu twardą d... i jestem realistką. Niektórym nie można pomóc. A wyciągając po raz kolejny rękę robimy największą krzywdę sobie.
Objadłam się ryżu na słodko i teraz pękam. Ufff
aenye - cieszę się, że z Maleństwem wszystko dobrze. Ale mamie dokucza, a jeszcze się nie urodził.
Bachucha - brawo! Ale nie szarżuj
cucumber - tak jak radzą dziewczyny - weź na wstrzymanie. Nie wolno Ci się teraz denerwować, ani emocjonować niepotrzebnie, bo stres szkodzi dziecku. Wiem łatwo się mówi,gdy chodzi o matkę, ale w tym wypadku masz jeden najważniejszy cel - urodzić zdrowe dziecko! Bądź dzielna!
Powiem Ci, że ja zerwałam kontakty ze swoją mamą, wręcz wywaliłam ją za drzwi, gdy po raz kolejny zawiodła moje zaufanie. Obiecywała nie pić i guzik. Pomagałam gdy podejmowała kolejne leczenie, ale nie ułatwiałam, jednak gdy po raz kolejny złamała obietnicę i to pod moim dachem, nie wytrzymałam. Miałam dość oddawania za nią długów i ginących rzeczy. To ja wychowywałam moją siostrę, chodziłam na wywiadówki, odrabiałam z nią lekcje,robiłam obiady. W końcu wyprowadziłam się z domu do babci, zabrałam siostrę,założyłam sprawę w sądzie o alimenty, potem o opiekę nad siostrą. Nie żałuję tego.
Nie widziałam matki 4, 5 lat... Wiosną rozmawiałyśmy przez telefon, gdy odwiedziła moją siostrę, umówiłyśmy się na spotkanie, chciałam dać jej szansę. Nie przyszła.
Jestem wdzięczna matce za dwie rzeczy - za to że mnie urodziła i potem za moją siostrę. Na wszystko inne zapracowałam sama.
To nie jest tak, że mam kamienne serce i nie boli mnie to, że "nie mam" mamy. Boli, gdy są święta i spotykamy się w rodzinnym gronie - ale dominuje rodzina męża. Na naszym ślubie moją rodzinę reprezentowała tylko siostra. I choć była to zwykła urzędowa ceremonia było mi przykro. Nie mam serca z kamienia, choć wielu osobom sie tak wydaje. Mam poprostu twardą d... i jestem realistką. Niektórym nie można pomóc. A wyciągając po raz kolejny rękę robimy największą krzywdę sobie.
Objadłam się ryżu na słodko i teraz pękam. Ufff