Agateczka, aenye ma racje... Im trzeba "łopatologicznie" (uwielbiam to slowo
) tłuaczyc... Pamietam w 1 ciazy tez sie czulam jak Ty, bo wciaz mialam oczekiwania, ale nie dzielilam sie tym z P, bo twierdzilam ze on sam powinien sie domyslic...
Zanim wyjedziesz powinnas z nim porozmawiac, (albo chociaz monolog poprowadzic) i powiedziec mu co czujesz, co sie z Toba dzieje, czego oczekujesz i jak powinno byc. Zostawisz go z przemysleniami.... A skoro masz dobry kontakt z "tesciowa" (wiem wiem nie doszla) to moze popros ja zeby z nim pogadala... Ja tesciowej nie mam, ale zawsze "uzywam" mojej mamy do wpojenia mu rzeczy ktorych ja nie daje rade. Bo zasze kogos z zewnatrz lepiej sie slucha i lepiej dochodzi niz od nas samych...
Jestescie mlodzi, z malym stazem, jeszcze nie wszystko stracone... Trzeba sie dotrzec...My tez mieszkalismy przed Joshem z jakis rok - dwa razem i wtedy sie docieralismy, u was docieranie wypada akurat na okres ciazy i pologu....
Mysle ze bez rozmowy nawet najdoskonalsze małżeństwa by sie rozpadly...
takze mowic, gadac, rozmawiac!;-)
a ja dzis zawoze Josha do mamy na popoludnie i noc, bo na 18.30 mam ginekologa.
Trzymac kciuki zeby nie zakladal mi tego pessaru
! Please!!!
jutro z rana mam klientke wiec Josha odbieram dopiero jutro po poludniu
Mamy wolna noc dla siebie i zakaz od gina
to co tu robic
hehe