reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwiecień 2011

kurcze, jak Was czytam o tych porodach, to kompletnie nie mam pojęcia, o czym mówicie...ani nie potrafię sobie wyobrazić bólu porodowego, ani nie wiem czy chciałabym znieczulenie, czy nie; jestem w tym temacie kompletnie zielona. Mam nadzieję, że z biegiem czasu będę wiedziała więcej, choć może taka niewiedza jest lepsza ;)
 
reklama
mitaginka nie nastawiaj sie zle na porod, ale tez nie tak ze "bedzie ok, moja mama/babcia/ciocia urodzily w 2h to ja tez" albo "bol miesiaczkowy mam tak mocny ze ja to juz chyba wszystko zniose". Ja sie nastawialam zbyt optymistycznie przez gadanie mojej matki i mam jej to za zle bo to byl kolejny puzel do ukladanki pt "depresja".
Bedzie bolalo i to cholernie, bedzie ciezko i to bardzo ale finish bedzie najpiekniejszy na swiecie :) i tak sie nastawiaj kochana :*
 
Margolka - mój gin twierdzi, że wskazaniem do cc jest, gdy kobieta absolutnie nie wyobraża sobie SN. ja na CIebie nie daj Boże krzyczała nie będę, to Twój wybór. już pisałam, że kobieta zwykle wie, co wybrać. może kogoś tym urażę, ale dla mnie niepoważne jest, gdy kobieta przy pierwszym dziecku, bez komplikacji "wybiera" cc i argumentuje, że będzie bez bólu, szybko itp.
Ból będzie później, pamiętajcie też, że gorszy ból jest po kolejnych porodach, bo macica boleśniej się zwija. Przerabiałam to i teraz też się boję czy wytrzymam. Ostatnio tylko tramal pomagał.
acronka - dopiero robiłyśmy testy, a tu już połowa. bardzo szybko minie nam czas, tym bardziej, że "zaraz" Boże Narodzenie, więc porządki, zakupy i gotowanie. w styczniu będzie już coraz bliżej i bliżej :)

anawoj - o porodzie - mądre słowa. A co do testów - wiesz, że mój mąż dzisiaj dokładnie to samo powiedział? że czuje się tak jakby dopiero tydzień temu testy trzymał w ręku....
O BN nie myślę, przeraża mnie to, że znowu u nas będzie zjazd, a ja tego chronicznie nie znoszę. Jestem chora na myśl o przedświątecznych zakupach, o szale przygotowań mojej teściowej i całej tej otoczce. Gdybym miała robić wszystko sama to luz, zero stresu, bo już to przerabiałam, ale z nią nad głową to masakra. Wszystko niby zaplanuje z wyprzedzeniem co i jak zrobić - ja się muszę dopasować, nawet jak mi nie pasuje, a i tak na koniec lata jak kot z pęcherzem i szaleje. Bo tak naprawdę to kompletnie nie ma pojęcia o organizacji tylko jej się wydaje że ma plan.
Pocieszam się myślą, że ominie mnie wielkanoc, bo albo na święta wyląduję w szpitalu, albo urodzę przed, a wtedy sorry rodzino, ale odwiedzin nie ma w planach.

O właśnie - a jak planujecie "dopuszczanie" rodziny do noworodka? Jak to zorganizowałyście mamy już obecne i jak planujecie? I jakie macie przemyślenia w tym kierunku? Ja nie przewiduję odwiedzin przez co najmniej 2 tygodnie, przynajmniej. Wiem,że w szpitalu to tuz po porodzie można odwiedzać szkraby, ale mnie to nie przekonuje, żeby potem rodzina miała w 3dobie życia dziecka robić mi nalot.Nie dość że ja jeszcze trochę/bardzo obolała do ogarnięcia dziecię i dom, to jeszcze pielgrzymki.


acronka bardzo mi przykro... co się stało? Oczywiście jezeli nie bedziesz chciala mowic to zrozumiemy :)
Może lepiej nie będę pisać, bo po co dokładać wszystkim stresu. Powiem tyle - nie każdy poród kończy się tak szczęśliwie jakbyśmy chciały. Wierze głęboko w to, że są to przypadki mocno marginalne i co ma się nie udać, to nie udaje się znacznie wcześniej.
Teraz czekam na tę moją kolejną wyczekaną dziecinę i wierzę, że wszystko będzie wspaniale. Czego i Wam z całego serca życzę.
 
moje dopuszczanie rodziny do dzidzi bedzie nie wyobrazalne. ja mam bardzo mala i nie klopotliwa rodzine gorzej z mezem. Tesciowa i reszta mnie wykonczy. chyba poprostu bede sie ukrywac a jak mnie wkurza to powiem dosc. nie chce im mowic ze dopiero jak maly/mala skoncza 2 tyg to moga przyjsc bo mi sie wszyscy na glowe zwala od razu. mam tylko nadzieje ze maz bedzie tez sie chcial cieszyc dzidzia w samotnosci i powie rodzinie dosc ja chce sie sam cieszyc z rodzina.
 
O właśnie - a jak planujecie "dopuszczanie" rodziny do noworodka? Jak to zorganizowałyście mamy już obecne i jak planujecie? I jakie macie przemyślenia w tym kierunku? Ja nie przewiduję odwiedzin przez co najmniej 2 tygodnie, przynajmniej. Wiem,że w szpitalu to tuz po porodzie można odwiedzać szkraby, ale mnie to nie przekonuje, żeby potem rodzina miała w 3dobie życia dziecka robić mi nalot.Nie dość że ja jeszcze trochę/bardzo obolała do ogarnięcia dziecię i dom, to jeszcze pielgrzymki.
Kochana, przykro mi z powodu synka. Teraz na pewno będzie dobrze :*
A co do dopuszczania rodziny do dziecka to mam zamiar na początku zapraszać do domu tylko ewentualnie rodziców moich i męża i to też nie wszystkich na raz, po to, żeby pomogli coś ogarnąć i ugotować. Innym gościom prezentować dzidziusia na początku nie będę, bo to będzie dla dziecka duży stres. I tak wystarczająco się będzie stresowało tym, że żyje w nowym miejscu i że tyle bodźców do niego dociera. Wiem, że to będzie trudne wytłumaczyć ciekawskiej rodzince i znajomym, że odwiedziny dopiero za jakiś czas i to nie całymi wycieczkami.
Polecam książkę "Język niemowląt". Właśnie niedawno zaczęłam czytać i tam jest fajnie opisane na temat odwiedzin.

A ja dzisiaj w nocy przeżyłam koszmar:/ Wybudziłam się w środku nocy z masakrycznym bólem glowy, myślałam że zwymiotuję. Leżałam i nic nie pomagało. W końcu wzięłam apap i posmarowałam całe czoło maścią chińską i po jakimś czasie zasnęłam. Na szczęście rano wstałam już tylko z lekkim bólem i daję radę funkcjonować. Dzisiaj gotuję rosół i nie mam pojęcia co zrobić z kurczakiem. Upiec czy może jakiś sosik. Potrawkę z kurczaka bym zjadła ale nigdy tego nie robiłam ;)

No i życzę powodzenia jak ktoś ma dzisiaj wizyty:) Ja już jestem ciekawa jutrzejszej.
 
wiecie, pewnie mnie objedziecie od góry do dołu ale ja bym chciała cc. Wasze argumenty są ok, nawet bardzo. Mój pierwszy poród to od początku do końca 2h, z czego jeszcze pierwsze skurcze w wannie przeleżałam więc niby nie było źle patrząc na wasze porody, ba, fiku miku. Ale mam od samego początku dziwne przeczucie że tym razem się tak nie uda.. nie wiem jak to nazwać; intuicja? wierzcie bądź nie ale ja się po prostu boje.. sam porodowy ból jest zatarty ale np odkażanie przed zszywaniem, zszywanie, bez znieczulenia.. TO było strasznei doskonale pamiętam jak bardzo bolało. dodatkowo 6,5 lat temu bylam baaaaardzo młoda i nie wiedziałam "czym to wszystko pachnie", nie mialam absolutnie żadnej wiedzy.. Teraz pojecie jako takie już mam :) i jak dowiedziałam się o tym łożysku przodujacym, i że jak sie nie podniesie to będzie cc- to w duchu, tak w środku poczułam ulgę i jakby kamien spadł mi z serca..bo od początku ciąży myślałam że chcę cc. Tak mi cos mówi, naprawdę, że tak bedzie lepiej. Nikomu o tym nie mowiłam i mam nadzieje że nie bedziecie za głośno na mnie krzyczały......

Lekarz na szkole rodzenia opisywał nam takie zdarzenie. Przyjechała babka na poród. Wszystko było ok . Wyniki idealne dziecko zdrowe, Prawidłowo ułożone. Ale babka krzyczy że ona chce CC bo ona inaczej umrze. Wszyscy pukają się w głowę i nie bo niema podstaw. No i babka rodzi co się okazało . Nagle nie wiadomo skąd zaczynają się dziać dziwne rzeczy- co dokładnie nie wiem i nie pamiętam bo to medyczne opisy, Babki nie da rady już operować bo dziecko jest w kanale . Udało się wypchnąć dziecko ale babka straciła przytomność. Niestety zmarła. Może to dość chaotyczne ale dokładnego opisu już nie pamiętam. W każdym razie od tej pory lekarze w tym szpitalu biorą mocno pod uwagę słowa i przeczucia pacjentek.

Ja u nas na październikowym opisałam swój poród. Jak ktoś ma ochotę poczytać to oto link

https://www.babyboom.pl/forum/pamiatki-z-okresu-ciazy-f317/watek-porodowy-18554/index78.html

No to witam z rana. Pogoda paskudna, trzeba dom wysprzątać i przygotować kolację bo znajomi przychodzą a o 13 lecę do fryzjera. A tak mi się nie chce tyłka ruszyć że aż mnie to przeraża.
 
A my wczoraj zgodnie z planem byliśmy u lekarza.
Dziecka jednak tym razem nie widziałam i płci nie poznałam, ale i się nie nastawiałam jeszcze, w końcu to dopiero przełom 16/17 tygodnia. A poza tym wizyta skupiła się na mnie i moich wynikach, co znacznie mniej optymistyczne, bo infekcja układu moczowego dalej trzyma, ja dalej plamię, łożysko siedzi bardzo nisko na tylnej ścianie, ale ponoć się później podniesie, wraz ze wzrostem maluszka. Kolejne 150zł nie moje, bo mam nie odstawiać duphastonu ani luteiny (acz jej dawkę zmniejszyć), lekarz mówi, że w moim wypadku większe zagrożenie dla dziecka widzi przy zbyt szybkim odstawieniu czy zmianie leków niż w przyjmowaniu ich dalej.
Mówił też, że nie muszę leżeć plackiem cały bity dzień, mogę trochę pochodzić, posiedzieć, ale też nie od razu pół dnia i dużo odpoczywać. Szczerze mówiąc na razie się boję za dużo chodzić - może jak przestanę plamić. Domem zajmuje się mąż, dzieci jeszcze nie mamy - mam możliwość, wolę poleżeć spokojnie i dać maluszkowi szansę.
Najpiękniejsze słowa podsumowujące krótkie badanie usg to: "mały ludzik rusza się i rośnie zdrowo" :-D
 
Acronka - przykro mi z powodu Julianka
[*]
Marma - opis bardzo plastyczny - od razu boję się ciut więcej ;)
Tak całkiem serio: boję się porodu i bólu. I mnie pociesza myśl, że w wybranym przeze mnie szpitalu można dostać znieczulenie bez łaski, tylko się je dostaje jak trzeba. Nie nastawiam się, że koniecznie muszę ale lepiej mi jak wiem, że mogę na nie liczyć gdyby coś. Zresztą i tak nie wiem, czy nie będzie konieczności cesarki, bo mam bardzo duży astygmatyzm i krótkowzroczność - a słyszałam, że to znaczące. Koleżanka miała zaś ciśnienie w oczach monitorowane lekarstwami jakoś od 6 miesiąca - ktoś coś wie w tym temacie?

Zamierzam się w bliżej zapoznawać z tematyką porodów sn/cc właśnie gdzieś od 6 miesiąca - na razie skupiam się na inkubacji, a małe nigdzie się jeszcze nie wybiera, mam nadzieję ;)
Niemniej ja też jestem z tych, co to nie przekonuje ich zdanie, ze "kobiety od milionów lat rodziły w bólu więc i teraz mogą czy powinny" - absolutnie nie, bo nie po to są zdobycze medycyny bym z nich nie korzystała. Przez miliony lat kobiety w ciąży nie korzystały z usg, a ja się cieszę z każdego, nawet 30sekundowego, które upewnia mnie, że nasz maluszek rozwija się prawidłowo. Porównujemy czasem z moją mamą podejście lekarzy trzydzieści kilka lat temu i teraz - ona nie miała usg w pierwszych dwóch ciążach w ogóle, bo się nie robiło, a i niewiele nie było widać, bo jakość nie ta, co teraz, a w trzeciej zrobiono jej raz, bo po dwóch niezwykle rozbrykanych dzieciach (to m.in ja) trzecie było nieruchawe i moi rodzice się bardzo obawiali czy wszystko ok, a siostra po prostu była nad wyraz spokojna (czytaj: leniwa :p ).

Co do moich gości to zamierzam zaprosić do szpitala moją rodzinę tj. Rodziców i Siostry, ew. koleżanki z Krakowa, bo po pierwsze do domu do mnie nie dojadą na pewno, tam będziemy raczej sami w trójkę - bo mąż zamierza wziąć urlop na co najmniej pierwszy tydzień po porodzie. Po drugie zaś moja rodzina nie jest nadgorliwa (najwyżej Mama w taki maminy sposób) ani upierdliwa, więc chętnie ich zobaczę i zapoznam z maleństwem. Po trzecie koleżanka, która niedawno rodziła mówiła, że dla niej korowód krewnych i znajomych zachwycających się maleństwem i pytających o samopoczucie był świetnym lekarstwem na ból popordowy, pozwalał na chwilę oderwać się i zapomnieć.
 
reklama
Ja osobiście mam zamiar wpuszczać do domu tylko zaproszonych gości, a na drzwiach wywieszę kartkę, że bez wyraźnego zaproszenia mogą od razu zawrócić do domu:laugh2::-p W szpitalu będę w sali pewnie z kilkoma innymi dziewczynami więc nie mam zamiaru serwować nikomu wizyty tabunów ludzi więc pewnie będzie przychodził tylko mój mąż. :happy2: Myśle, że tak będzie najlepiej, mam nadzieję, że po tylu latach rodzina męża poznała mnie juz na tyle, że wiedzą, że nieproszona wizyta jest na pierwszym miejscu listy rzeczy zakazanych :tak: Lubię odwiedziny, ale tylko wtedy kiedy sama kogoś zaproszę :happy2: w przecinwym wypadku jest źle:baffled:
 
Do góry