macie rację co do tego jedzenia. muszę przestac się bać i dawać jej więcej!
U mnie też ciężki dzień...
Miałam dzisiaj takiego nerwa, że myślałam, że pozabijam.
Po pierwsze: dwa ostanie dni na dopięcie planu, a tu 9:05 wchodzi koleś z audytu na niezapowiedzianą kontrolę
, po drugie: laska, która skręciła rękę ma przedłużone l4 do 13.02
była w oddziale i nie ma już ręki w szynie, ale niby lekarz zlecił jej jakąś rehabilitację itd. I kolejne dwa tygodnie muszę robić za nią- od 8: do 18:00. Nie mam kiedy zajmować się swoimi managerskimi rzeczami (raporty, analizy, kontrole itd.), bo muszę stać na systemie a klienci są barrrrrrrdzo roszczeniowi i nawet w spokoju zjeść nie można, bo już pretensje, że tylko jedna osoba obsługuje. Masakra! Nie wiem, czy ta laska nie kombinuje, czy np. nie szuka innej pracy czy coś, bo żeby przez miesiąc byc na zwolnieniu to lekka przesada. Poza tym była sobie teraz przez tydzień we Włoszech na nartach, tzn. niby nie jeździła, ale była ze znajomymi (nieźle co?).
No i tym sposobem wróciłam o 18:00, zjadłam, połozyłam o 19:30 Tysię i siadam zaraz do grafiku i kart czasu pracy, czyli pracy cd. Jedyny pozytywnym aspekt dnia- zrobiłysmy plan!
nati tak, ja mam wrażenie, że Tysiula o wiele bardziej kumata