baby fakt, wstawał, jak ja jeszcze byłam w domu, ale:
1) możecie wierzyć lub nie, ale ja mimo zapierdzielu w pracy, bardziej zmęczona byłam będąc z Tysią w domu i uważam, że takie wyjście do pracy jest lżejsze, zwlaszcza u mojego M. , który ma lżejszą pracę niz ja
2) on sam przyznawał (jeszcze jak siedziałam w domu), że mam ciężej niż on. Mu wystarczył weekend, żeby sie zmęczyc Tysią
3) łatwiej wstaje się jak musisz wstać (i wyjść) niż jak wiesz, że spędzisz cały dzień w domu, bo dziecko będzie spało 2 razy po pół godziny, będziesz je nosić i musisz przy nim non stop być, bo jak pójdziesz sie wysikać to będzie ryk. Co z tego, że zostawałam w domu? Przeciez nie odsypiałam w ciagu dnia.
Zresztą podejrzewam, że nie znając Tysi (i mając spokojniejsze dzieci) nie zrozumiecie, o co chodzi...
a co do tego, że ja chcę kolejne dziecko. Chcę, ale jeszcze nie teraz. Też mam czasem dość, ale nie chcę, żeby Tysia była sama... to jest główny powód
1) możecie wierzyć lub nie, ale ja mimo zapierdzielu w pracy, bardziej zmęczona byłam będąc z Tysią w domu i uważam, że takie wyjście do pracy jest lżejsze, zwlaszcza u mojego M. , który ma lżejszą pracę niz ja
2) on sam przyznawał (jeszcze jak siedziałam w domu), że mam ciężej niż on. Mu wystarczył weekend, żeby sie zmęczyc Tysią
3) łatwiej wstaje się jak musisz wstać (i wyjść) niż jak wiesz, że spędzisz cały dzień w domu, bo dziecko będzie spało 2 razy po pół godziny, będziesz je nosić i musisz przy nim non stop być, bo jak pójdziesz sie wysikać to będzie ryk. Co z tego, że zostawałam w domu? Przeciez nie odsypiałam w ciagu dnia.
Zresztą podejrzewam, że nie znając Tysi (i mając spokojniejsze dzieci) nie zrozumiecie, o co chodzi...
a co do tego, że ja chcę kolejne dziecko. Chcę, ale jeszcze nie teraz. Też mam czasem dość, ale nie chcę, żeby Tysia była sama... to jest główny powód