jaaaaa!!!! Powoli staję się cyborgiem. Każdy dzień taki sam.
Rano wstaję, idę się umyć, robię kanapki, wypuszczam psa, zaopatruję piec, coby ciepełko było, wpuszczam sa, idę na górę, Tymek się budzi, zmieniam pieluchę, daje jeść, maluje się i bawie z nim jednocześnie, ubieram się, przychodzi niania, chwilę pogadamy i pędzę na dół, siusiu, biorę kanapki i samochód (skrobanie szyb albo nie - zależy od pogody), jadę do pracy, po drodze wkurzam się na zamulonych kierowców niedzielnych bo się przecież spieszę, drę mordę z radiem coby nie zasnąć ;-), praca... 14:20 ja już gotowa do wyjścia w blokach startowych, samochód, portier krzyczy swoje codzienne do widzenia pani ado! albo ada to nie wypada!
wyjeżdżam, korek, shit!!! Nienawidzę wszystkich kierowców, przecież spieszę się do synka!!! Nooo! Jestem w domu, zrzucam płasz, buty i lecę buziakować - patrzą na mnie uśmiechnięte duże oczyska i bujawka na kanapie musi być :-). Tulenie, w międzyczasie podgrzewam coś co zrobiłam dnia poprzedniego ewentualnie gotuję ziemniorki albo ryż albo kaszę albo coś tam..., daję psu jeść, przyjeżdża M., Tymek ma drzemkę, jemy obiad, zmywanie garów, chwila na zabawę, albo zakupy... deserek, jeszcze chwila tulenia i kąpiel, cyc, kołysanki, dziecko śpi...w czasie kąpieli M. odkurza (a jak jest w Gdyni to ja odkurzam po uśnięciu), mycie podłóg co 2 dzień, gotowanie coś na następny, prasowanie ciuchów dla Tymka - 2 zestawy dresowe, pieluchy, śliniaki, 1 zestaw spacerowy, prasowanie moich ciuchów do pracy, ogarnięcie chaty, dać szczurowi brata jeść, piec, kąpiel, suszenie łba, film na którym zasypiam na siedząco i ostatnia herbatka laktacyjna, łóżko, zamykam oczy, budzi sie Tymek
, otwieram oczy (to się naspałam ;-)) i tak kilka razy w nocy... rano! budzik! jak się nazywam?! nie wiem ale wstaję
. Nie ma jak rutyna dnia codziennego :-)
i zapomniałam co miałam Wam poodpisywać, zaraz jeszcze raz poczytam i odpiszę :-).