..aenye
Mama grudniowa'06
u mnie zawsze D pracowal tylko, ja kasy nie mam, ale mowie mu po prostu, ile ma mi dac tego czy tego dnia, bo na cos tam potrzebuje (ale niekoniecznie wyliczam, tylko ogolnie 'zakupy zarciowe', 'na energe', 'jade do CH i chce sobie cos kupic ;-)', 'nie mam butow'' - tak ogolem). i wie, ze ile mi da, tyle wydam ;-) wiec nie daje mi jakos Bog wie ile, bo wlasnie nie znam umiaru.. i jakos tak zyjemy.
ale powiem wam, ze jak teraz dostawalam macierzynski, to sie cieszylam bardzo, ze mam te 'swoja' kase ;-) bez wyrzutow sumienia kupowalam wszystko (oczywiscie glownie jemu i dzieciom, jak zwykle).
koncze, u sasiadow (nielubianych muczo) afera, ide podsluchiwac.
(chcial nie chcial wszystko slychac. musze tapmadla zapodac w celu zagluszania, bo wczoraj zrzeklam sie na korzysc meczu).
ale powiem wam, ze jak teraz dostawalam macierzynski, to sie cieszylam bardzo, ze mam te 'swoja' kase ;-) bez wyrzutow sumienia kupowalam wszystko (oczywiscie glownie jemu i dzieciom, jak zwykle).
koncze, u sasiadow (nielubianych muczo) afera, ide podsluchiwac.