hej babencje :-)
joll, matko jedyna, martwilysmy sie okropnie! kurde, nastroj Qlfa, zeby choc slowkiem szepnal, co u ciebie, gdy ty znikasz, co??? ale mialas nerwy, nie chce sobie nawet wyobrazac. to ile bylas w tym szpitalu? ale najwazniejsze, ze wszystko ok, tylko uwazaj na siebie. no i Qlfa wez pod pantofel, no jakzeby mogl denerwowac swoja ciezaroweczke! dzieki Bogu moj ostatnio jak aniol. ale do chin wyjezdza za tydzien na dwa tygodnie z 3 facetami (bedzie zwiedzal fabryki zabawek - biznesy, ale nie wierze, ze nie beda sobie poprawiac nastroju wieczorami! i placza mi sie po umysle gejsze i inne tajki... echhhhh, ufam mu jak zlotu arabii, ale dwa tygodnie wsrod chinek!!!??? a wiadomo, ze oni robia to najlepiej ;-))
co do ciuchow - no ja na razie nie kupilam nic wybitnie ciazowego, tzn na wyprzedazach jeszcze trafilam na kilka bluzek z dlugim rekawem dlugich takich, i kupilam sobie rozmiar wieksze, niz zwykle, czyli M. ale to prawda, ze w obu ciazach z normalnego rozmiaru 36 dupsko uroslo mi do 40 (chociaz wszyscy twierdzili, ze nie wygladam, jakbym tyle utyla - po prostu mi sie kosci poszerzyly, miednicy w sensie ;-) a i brzuch ogromny swoje robil). takze teraz z czasem tez zaopatrze sie w ciazowki wiekszego rozmiaru, ale, uwaga - w sumie nie polecam h&mowych, bo choc ladne bardzo, trwale i dobrej jakosci, to niestety, gume w pasie maja sztywna i np mnie cisnely okropnie. mialam jedne i przestaly mi pasowac nna brzuch w 7 miesiacu!!! myslalam, ze padne, dalam za nie 180zl! (oczywiscie juz nie mam ich, wszystko sprzedalam do zera, a bylyby jak znalazl na teraz chociaz, fuck). teraz pozyczylam od szwagierki, ale... nie podobaja mi sie.. sztruksow nigdy nie nosze, a do tego szerokie nogawki.. a 3 pary mi dala, niby rozmiar ten sam, super stan, ale chyba jakas glupia jestem i nie nosze, choc w swoje normalne dzinsy sie nie dopielabym za chiny. ale mam inny patent, mianowicie mam takie dzinsy na gumce, kilka par i wiecie, co zrobilam?
sprytnie od spodu rozcielam ta gume w pasie i wciagnelam tam sznurowki dlugie
i dalej nosze swoje ukochane rureczki, tylko gumka w pasie trzyma sie juz na sznurku ;-) hehehe
ale mam inny problem, mianowicie w tej ciazy strasznie, strasznie, strasznie mi zimno, marzne non toper. dodam, ze to cos nowego, w poprzednich ciazach wlasnie bylo mi ciagle goraco (chyba, ze w mrozy ;-) ) i sie rozbieralam, jak nigdy. a teraz musze sie przejsc po sklepach i ze dwa grubasne swetry kupic, takie syberyjskie normalnie ;-) i buty emu chyba sobie strzele, tylko cena mnie powala... bo nogi mam juz zziebniete, przy 13 stopniach na plusie :-/ dodam, ze juz mam wyprany plaszcz puchowy zimowy i mam zamiar go od wtorku nosic (niby ma byc snieg z deszczem
)
ale ja w ogole mega ciuchowa jestem, kocham zakupy, poprawiaja mi humor jak nic innego, moglabym ciagle zyc zakupami ;-) naprawde, to az chore. i np teraz chce mi sie plakac na mysl o moich najpiekniejszych kozakach, kupilam w zeszlym roku na wyprzedazy w lutym za niebotyczna jak na moje standardy cene, piekne platformy, achhhhhhh... i nie nacieszylam sie nimi, moze dwa razy ubralam... mialy byc na ta zime i co? teraz maja za wysokie obcasy, za waskie beda za dwa miechy, bo nogi mi przytyja, normalnie chyba je sprzedam, bo w przyszlym roku moga juz nie byc takie fajne... :-( buuuu