hej, kochane! nie pisalam tyle dni, bo nie ogarniam, upaly u nas i ciagle jestesmy poza domem. w domu sie wytrzymac nie da, caly dzien mi w okna swieci slonce (mniej wiecej od 12 do 20, mam moze jeszcze pare minut).
baby, lilou, asiunia - dziekuje za zyczenia, kochane jestescie
ale urodziny mam dzisiaj!
wspolczuje klopotow z mezami - nam przy Fiolku, przy Maksiu troche tez sie to przytrafilo, ale teraz, odpukac, jest cudownie. rozumiemy sie oboje, ja nie robie afer, ze dluzej zostaje w pracy, on sie nie czepia, ze nie ma obiadu, zakupow, ze caly dzien jestem poza domem. ogolnie z malym nie zostaje sam nigdy, tzn jak ide pod prysznic to najdalej ;-) ale nie mam mu tego za zle, nie zalezy mi. bardzo duzo za to robi przy chlopcach starszych i to dla mnie jest wazniejsze, bo ja sila rzeczy nie mam czasu ani sily juz tez sie zajmowac nimi, tzn kapac, karmic itp.
ale najlepsze, ze dzisiaj mnie tak zaskoczyl, ze do teraz mam rogala na twarzy. mam / mialam z nim taki problem, ze on nigdy sie nie rpzejmowal urodzinami, prezentami, nic nie szykowal, po pracy wracal z kwiatami, wszystkiego najlepszego i tyle. wiec dzisiaj sie tez nie spodziewalam, prezent zamowilam sobie sama, kazalam mu zapakowac tylko (zegarek fajny
). i wyszedl rano do pracy, a ja sie pokrecilam po domu, a potem polozylam sie z malym spac (a co, w urodziny moge sie wyspac chociaz ;-) ). nagle budzi mnie domofon, ja w szoku wstalam, myslac, ze moze rodzice chca mi niespodzianke zrobic, a tu wchodzi D z prezentem, kwiatami, a co lepsze - kupil mi wszystkie owoce - truskawki, czeresnie, arbuza, sliwki, brzoskwinie.. no po prostuuuuuu! cudownie sie poczulam, pierwszy raz ever chyba zrobil mi tak cudne urodzinki :-) strasznie sie ciesze!!!
no a poniewaz maly slodko spal, to wyrazilam swoja wdziecznosc w odpowiedni sposob i jestesmy teraz oboje zadowoleni
i tak ogolem to wszystkim wam zycze takich mezow. przyjaciel, kochanek i tatus w jednym - to najlepsza kombinacja. i uwierzcie, kryzys sie zdarza W KAZDYM zwiazku przy pierwszym, drugim i kazdym kolejnym dziecku. w koncu caly swiat sie wywraca do gory nogami, nam pomaga instynkt macierzynski, milosc i swiadomosc potrzeby poswiecenia dla tej najkochanszej istotki, a facetom tego nie wytlumaczysz, nie ogarniaja rozumem. przyjdzie z czasem. obiecuje.
z mniej milych rzeczy - moje dziecko ma straszny katar :-( drugi raz. cholera, a chcialam isc pod koniec tygodnia, jak sie skoncza upaly, na szczepienie z nim :-( 1 lipca wyjezdzamy i musze miec to szczepienie do tego czasu!!! a teraz co!? znowu dwa, trzy tygodnie musze odczekac :-( cholera by to jasna wziela.. a maly sie meczy, pelno zielonych, gestych glutow, az strach :-(
i znowu cale oczy w ropie :-( mozna sie zalamac.
Filip dalej sika co noc, kochane moje slonce.. na Dniu Rodziny (festyn w pkolu coroczny) gadalam z pania jego i mowila, ze widac, ze przezywa narodziny braciszka, byl okres na samym poczatku, ze zrobil sie okropnie niegrzeczny, nie sluchal sie, prowokowal, bil (mowilam, ze jest bardziej agresywny cos). ze to normalne, ze czesto obserwuja to u dzieci, ktorym sie rodzenstwo rodzi. ale ze juz lepiej. moze to sikanie tez z tego wynika.. i moze minie.. W KONCU..
za to mowila mi tez, ze ma przesliczny glos, jest bardzo muzykalny, szybko chwyta i powinnismy go zapisac do jakiejs szkoly muzycznej, albo cokolwiek, bo szkoda zmarnowac taki talent :-) pokrasnialam z dumy, hehe :-) pomyslimy we wrzesniu, tzn wczesniej nawet, zeby od wrzesnia zaczal chodzic. i na tenis go juz dziadek zapisal :-) fajnie!
Maksiu moj kochany tez niegrzeczny okropnie, no nie daje rady, nic sie nie slucha :-( a jednoczesnie przylepka straszna, ciagle calowac, tulic, glaskac i brac na kolanka i na opa. ale licze, ze zaraz pojedziemy na wakacje i przejdzie mu troszke.
i tyle.. musze konczyc, bo masakra sie zaczyna.. ide pranie wieszac na balkon, chwile sie poopalam i potem na spacer do Gdyni :-) a wieczorkiem umowilam sie z rodzicami, D, dziecmi i siostra do mojej ulubionej restauracji :-) fajnie!!!!!!! ale mam cudny dzien!!!!