Witam nowe mamusie!
Jak zwykle rozpisałyście się niesamowicie, a mi Hanka skrzeczy nad uchem i nie dałam rady uważnie wszystkiego przeczytać.
Co do teściowych, to moja w zasadzie nie jest zła, całkiem do rzeczy babeczka. Sprawdza się tylko stereotyp, że babcie preferują wnuki od córek - siostrzeńcy mojego małżonka są na pierwszym miejscu. Nigdy nie zaproponowała, że na przykład na noc Hanię weźmie. Ale nie narzekam, i tak bym nie zostawiła, bo mój teść to przypał. A mama - ogólnie jest fanka dzieci i ciąż. Jak jeszcze pracowała (była dyrką), to jak któraś nauczycielka planowała dzidzię, to starała się o pracę w gimnazjum u mojej mamy, bo nigdzie ciążowe nie miały lepiej. Zajmuje się Hanią od początki zawsze nam pomagała, ale tyle ile trzeba, nie narzuca się. Z resztą ja jestem taka, że jak mi ktoś za bardzo próbuje w gary zajrzeć, to w czambuł i po sprawie (straszny mam pyskacz).
Co do witaminek, to ja tylko Folik. Uważam na inne witaminy, bo mnie po nich nerki bolą (mam takie cuś, że mi się magnez zatrzymuje w organizmie).
Co do reakcji małżonków, to się kobietki nie przejmujcie, bo to jest norma. Mój Sebek, jak pierwszy raz byłam w ciąży, to stwierdził tylko "to fajnie" i tyle. Zastanawiałam się, czy w ogóle chce dziecka. Ale jak poroniłam to przeżył bardziej niż ja. Przy ciąży z Hanią tak samo - dbał o mnie itd, ale żadnego specjalnego zainteresowania dzidziusiem, gadania z brzuchem i takich tam nie było. A teraz Hanka jest oczkiem w głowie tatusia. Więc tym razem już się tak nie przejmuję. Gania do sklepu jak mam zachciewajkę i to jest ważne, a malucha pokocha, jak już się urodzi.