witam Was kochane po długiej przerwie...
sama nie wiem, jak się czuję, ani co u mnie...dzisiaj dość mocno bola mnie krzyze, ale to juz ordynator cham (inaczej nazwac go nie moge) zbagatelizował...w szpitalu czułam sie bezpieczniej, nie chciałam wychodzic po tych wszystkich przejsciach...czuje jakbym wróciła z długiej podróży...
na moje miejsce dzisiaj byla juz nowa dziewczyna, dlatego nie wiem, czy wypuscili mnie bo jest wzglednie ok, czy po prostu musiałam zwolnic lózko...wczoraj polozna opowiadała, ze szpitalowi opłaca sie miec pacjentke przez 5-6 dni, potem jest to dla nich nieopłacalne...dziwne...
generalnie czuje sie dziwnie, nawet usg mi dzis nie zrobili...
nie wiem, gdzie dalej chodzic do lekarza...czuje sie troche taka zawieszona w prózni...
ja pierdziu nie czytam do końca tylko od razu jak widzę ten post to odpisuję i cytuję.
MITAGINGA WELCOME BACK!! BRAKOWAŁO CIEBIE!!! JAKA ULGA ZOBACZYĆ TWÓJ AVATAREK;-) BUZIAK
i pamiętaj
rodzimy w kwietniu;-)
edit: doczytałam inne posty i Twojego posta mitaginko.
widzę że dla Ciebie to średnio pozytywna nowina to wyjście.
wiem, że tam czułabyś się bezpiecznej,a le mimo wszystko musisz pamiętać o jedy,/
służba zdrowia służbą zdrowia ale jakaś odpowiedzialność też na nich ciąży i nei żyjemy w państwie bezprawia.
szpital i lekarzy który by Cię wypisał bo potrzebuje łóżko albo bo mu się nie opłaca, jeśli zdrowotnie i to jeszcze w ciąży nie byłoby zTobą ok, miał by delikatnie mówiąc prze.....e!!
na lekarzach ciąży duża odpowiedzialność, ludzie teraz nie bagatelizują i nie boją się iść do prokuratury, jak kiedyś więc nie sądzę żeby Cię wypuścili jakby było coś nie tak.
teoretycznie masz jeszcze przecież miesiąc przed sobą.... lepiej Ci będzie w domu... wszystko jest w porządku skoro Cię wypuścili. a dolegliwości ciążowe i tak by tam nie przeszły...wszystkie przechodzimy w gorszy lub lżejszy sposób,ale swoje musimy odcierpieć.
ja teraz też się zmagam...wiesz z czym, ale staram się myśleć pozytywnie. przynajmniej do jutra...
buziak