elo!
a ja jeszcze w pidżamce sobie siedzę. Pawełek ciężko pracuje, a ja obijam się
tak opowiadałyście o faworkach, że wczoraj nasmażyłam. i co?? miałam mega zgagę, myślałam, że mi przełyk przepali. fuj fuj
zadzwoniłam dziś z rana do ordynatora połoźnictwa z Łomży. stwierdziłam, ze muszę wiedzieć na czym stoję, bo niby pierwszy lekarz specjalnie nic o cc nie mówił, ten,który obecnie mnie prowadzi nic w ogóle nie mówi, a trzeci, u którego byłam awaryjnie, stwierdził, że cc konieczne. tylko, że jak tak poczytałam w necie, to podstawą jest w ciąży po cc sprawdzanie stanu blizny na macicy...a tego, to już żaden z lekarzy nawet nie zerknął.i kurna jak tu wierzyć lekarzom??? ordynator to kawał chama, ale nic to. powiedziałam mu, że nie chcę załatwić sobie u niego cc ( zapytał wprost!) tylko porządnie się zdiagnozować i porozmawiać o tym wszystkim.
w sumie byłam u 3 lekarzy i żaden mi nie odpowiada...a tu ciąża zaraz się skończy