Hej, my już w domku.
Chałupa (oprócz kibla) na błysk,pościel zmieniona,żarówka w pokoju wymieniona,ciekawe co tu za impreza była
I kwiatki nawet dostałam
Tylko lodówka pusta,dobrze,że wzięłam od mamy,chleb,ser i masło
Pokręciłam się troche po domu ,pół kanapki na siedząco w kuchni(!) zjadłam,wszystko boli jak diabli.Leżę grzecznie.
Całą noc nie spałam.O 5.30 chłop do pracy poszedł, to 3 minuty później "gdzie tata poszedł?" i koniec spania.
Teraz pojechali po teściową,ma z M na spacer iść.Tylko M już zapowiada,że nie chce. On się tak rozbrykał u rodziców,pyskuje,rozrabia,dokucza,nie wiem co teraz będzie
A chłop do roboty jedzie.Wieczorem zakupy zrobi i mam nadzieję torbę mi przyniesie,bo się spakować jednak muszę.
Sprawdzałam w karcie z ciąży z M, 36,4 tyg. była szyjka zgładzona,rozwarcie na 1,5 i fałszywy alarm na porodówce(po macaniu na porodówce czop odszedł).I w takim stanie prawie miesiąc jeszcze i już potem nie leżałam.No to,ten tydzień muszę wytrzymać w takim razie.
Cała noc nie zmrużyłam oka,schizy mam straszne
U rodziców kaszel mnie łapał i ciężko oddychało (ale nie bardzo źle).Ten kaszel to myślałam,że po chorobie został.A tu przyjechałam do domku bez dywanów itp. i oddycham jak nad morzem.Czyli jednak to było astmatyczne.Tyle,że ja od 4 lat lekarstw nie biorę,przedtem wiele lat nie miałam prawdziwego ataku i nie wiedziałam,że ten kaszel to "to".Kilka razy doraźnie wzięłam coś rozkurczowego,ale nie pomagało,a to widocznie za mało.I bardzo się boję,że dziecko było niedotlenione.A nawet chwilowe niedotlenienie to wiecie...
Ja się tak źle nie czułam i za bardzo nie przejmowałam tych pokaszliwaniem.Nie chciałam biegac po lekarzach przez tą szyjkę,a widać powinnam.
Jeżeli to przez moją głupotę coś sie stanie to nie wiem
No to posmęciłam.
Milej niedzieli.Idę poczytac co u Was.Pa.
Chałupa (oprócz kibla) na błysk,pościel zmieniona,żarówka w pokoju wymieniona,ciekawe co tu za impreza była
I kwiatki nawet dostałam
Tylko lodówka pusta,dobrze,że wzięłam od mamy,chleb,ser i masło
Pokręciłam się troche po domu ,pół kanapki na siedząco w kuchni(!) zjadłam,wszystko boli jak diabli.Leżę grzecznie.
Całą noc nie spałam.O 5.30 chłop do pracy poszedł, to 3 minuty później "gdzie tata poszedł?" i koniec spania.
Teraz pojechali po teściową,ma z M na spacer iść.Tylko M już zapowiada,że nie chce. On się tak rozbrykał u rodziców,pyskuje,rozrabia,dokucza,nie wiem co teraz będzie
A chłop do roboty jedzie.Wieczorem zakupy zrobi i mam nadzieję torbę mi przyniesie,bo się spakować jednak muszę.
Sprawdzałam w karcie z ciąży z M, 36,4 tyg. była szyjka zgładzona,rozwarcie na 1,5 i fałszywy alarm na porodówce(po macaniu na porodówce czop odszedł).I w takim stanie prawie miesiąc jeszcze i już potem nie leżałam.No to,ten tydzień muszę wytrzymać w takim razie.
Cała noc nie zmrużyłam oka,schizy mam straszne
U rodziców kaszel mnie łapał i ciężko oddychało (ale nie bardzo źle).Ten kaszel to myślałam,że po chorobie został.A tu przyjechałam do domku bez dywanów itp. i oddycham jak nad morzem.Czyli jednak to było astmatyczne.Tyle,że ja od 4 lat lekarstw nie biorę,przedtem wiele lat nie miałam prawdziwego ataku i nie wiedziałam,że ten kaszel to "to".Kilka razy doraźnie wzięłam coś rozkurczowego,ale nie pomagało,a to widocznie za mało.I bardzo się boję,że dziecko było niedotlenione.A nawet chwilowe niedotlenienie to wiecie...
Ja się tak źle nie czułam i za bardzo nie przejmowałam tych pokaszliwaniem.Nie chciałam biegac po lekarzach przez tą szyjkę,a widać powinnam.
Jeżeli to przez moją głupotę coś sie stanie to nie wiem
No to posmęciłam.
Milej niedzieli.Idę poczytac co u Was.Pa.