reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwiecień 2009

Stjepa niezłe to z tymi 13 ;-):-)

Ja urodziłam Anię dokładnie w dniu terminu i rodziłam 11 godzin i też mam nadzieję, że teraz będzie krócej :-)
Ale 20 minut to może przesada, nic się nie zdąży zrobić ;-) Ani dopakować torby, ani dojechać, dojść do izby przyjęć ;-) Pamiętam, że na samej izbie przyjęć odpowiadanie na niezliczone pytania położnej, która uzupełniała miliony formularzy to zeszło mi chyba z pół godziny :-)
 
reklama
Cześć dziewczyny.:-)
Czytam Was i czytam i zachodzę w głowę, jak udaje się Wam siedzieć przed kompem tak do późna w nocy? Ja wracam przez 18 i padam. Spałabym tylko. Sterta rzeczy do prasowania rośnie.
Mam pytanie - z jakich względów zalecane są badania prenatalne? Czy jeżeli zwykłe USG wychodzi nieciekawie, czy też z innych powodów?
Jeżeli wiecie coś więcej to odpiszcie tak z grubsza.
Z góry dzięki i pozdrawiam.
 
...no i zaczeło sie szalenstwo pakowania przenoszenia, trzymajcie kciuki bo naprawde sie martwie, a jeszcze brzusio mnie pobolewa musze uważac, miłego pisanie i do szybkiego kliknięcia z Wami! mam nadzieje, że jutro będę miec internet na nowym mieszkaniu, uzależniłam sie od naszego wątku i będzie mi Was brakowac...trzymajcie za nas kciuki :)





 
Hej

Wiedziałam że sensację wzbudzę jak napiszę o porodzie 20 minutowym, hi hi.

No więc tak, 2 tygodnie przed porodem 14 listopada 1994, mieszkaliśmy sobie wtedy sami w kawalerce na osiedlu bloków, była straszna gołoledź. Siedziałam z Natalką cały dzień w domu, byłam w 9 miesiącu ciąży i bałam się że się przewrócę.Wieczorem gdy mąż wrócił do domu nie wytrzymałam i stwierdziłam że już mrozu nie ma, nie jest ślisko, więc idę do sklepu po pampersy dla Natalki bo się skończyły.Mimo próśb męża bym nie szła, poszłam.Zamiast iść posypanym piaskiem chodnikiem postanowiłam pójść na skróty przez parking, schodzę jedną nogą z krawężnika i nagle bęc......Kurde, jaki ból, wstaje patrzę, brzuch na swoim miejscu i próbuję iść ale nie mogłam nogami ruszać usiadłam i siedziałam na krawężniku, potem na czworaka doczołgałam się z powrotem do domu wezwaliśmy pogotowie i zabrali mnie do szpitala.Okazało się że pękła mi kość łonowa. Przeleżałam nieruchomo tydzień i 23 listopada rano coś czułam że się zaczyna, poszłam do sióstr, ogoliły mnie, lewatywka, zakaz jedzenia i zastrzyk chyba z oksytocyny który miał albo akcję przyśpieszyć, jeśli to na prawdę już czas albo akcję wstrzymać jeśli jeszcze nie pora, cały dzień nic się nie działo, ja głodna, wieczorem przyjechał po pracy mężuś z Natalką a że nie wiedział o niczym bo nie było wtedy komórek przywiózł mi wielki talerz pierogów z mięsem od teściowej, pożarłam wszystko, ale były dobre, mniam.Pojechał o 22 do domu i dzwonił potem do mnie o 23 ale już mnie nie było na patologii tylko byłam na porodówce, powiedzieli Mu że ja jestem taka drobna i niech zadzwoni rano koło 8- może już coś będzie wiadomo, a w czasie gdy mąż rozmawiał z siostrami na oddziale przez telefon ja wyłam sama na łóżku porodowym i gdyby nie salowa która zajrzała mi pod prześcieradło to nie wiem co by było, główkę miałam już między nogami, wtedy nagle akcja ściągnęli mnie na brzeg łóżka, 2x zaparłam i Emilka była na świecie.
 
gosiaczek1973 - jak czytałam, to ciarki mi przeszły po plecach. Złamałas kość łonową??? i potem jeszcze zaraz rodziłaś???? WOW! Musiałas być baaaaardzo dzielna. Ten króciutki poród, to chyba Bozia dała Ci w rekompensacie za ten upadek. Szok!!! Normalnie jestem w szoku!!! Jestem pełna podziwu dla Ciebie!
 
Dzięki, ja sama jestem zdziwiona że tak szybko to poszło, ale ból był straszny, chyba ta kość mi się już zrastała a tu znowu główka Emilki ją rozpychała, brrrr, pamiętam tylko że byłam sztywna z bólu, i że leżałam w poprzek łóżka, i ta salowa co przyszła to coś krzyczała na mnie że zaraz dziecko na podłogę urodzę. To były straszne czasy, zostawiano rodzącą samą sobie, można było krzyczeć , płakać, i tak wszyscy mieli to w d...., dobrze że teraz jest już inaczej, no i najbardziej się cieszę że będę teraz z mężem.Nie boję się wcale porodu tylko martwię się czy zdążę gdzieś dojechać.
 
Jak ja rodziłam 10 lat temu to nawet drzeć się nie można było, bo przeszkadzało to położnej, która rozmawiała przez telefon. Była zresztą tak zajęta, że gdy między parciami poprosiłam o butelkę z wodą, którą miałam pod łóżkiem, bo język przysechł mi do podniebienia, to powiedziała, że jest teraz zajęta, bo rozmawia przeciez przez telefon.
Rodziłam wtedy w Gdańsku w Szpitalu Klinicznym - podobno przyjazny dziecku, ale tylko z nazwy. Na sali porodowej było nas 4. Wszystkie urodzone dzieci z tej nocy miały pociete głowy, bo położna by przyspieszyć sobie pracę nacinała pęcherz raniąc przy okazji dzieciaczki. W szpitalu generalnie jak w hurtowni, zero intymności. Duże sale 10 osobowe. Strasznie to wspominam.
Ale rodzić ze złamaną kością??? Straszny ból, dobrze, że sam poród taki krótki.
Teraz też z duzymi brzuchami będziemy chodzić pod koniec zimy, więc nie wybieraj się już na zakupy, gdy chodniki będa oblodzone :-)
 
reklama
Do góry