Witajcie!
Trochę po łebkach, ale doczytałam Was
a przynajmniej główny wątek.
Kciuki za chorujace maluszki mocno zaciśnięte! Napewno będzie wszystko dobrze!
Być moze czytajac przegapiłam - czy
Spaczyna i Karolek wyszli już do domku?
Viola - trzymaj się dzielnie!
A my dzisiaj wielkie marudzenie mieliśmy. Ech, przez weekend M był z nami, więc opieka podzielona, do tego wiele atrakcji, bo w sobotę zoo, w niedzielę aquapark. A dzisiaj... NUDY
Cały czas tylko mama (ile można patrzeć na jedną i tę samą osobę
) i dookoła znane już mieszkanko albo ulice. NUDY
Wiec dziecko marudne na maksa. Toteż jestem już wykończona, teraz już na szczęście śpi, a ja marzę tylko żeby jak najszybciej do niej dołaczyć.
Także o weekendzie w skrócie - sobotnia wycieczka do zoo to przede wszystkim przyjemność dla nas, bo Ania oczywiście newiele z tego jeszcze rozumie. Chociaż oczywiście wózek przydał się tylko na 45 minut spania ( z 4 godzin spacerowania
) bo tak to dziecię chciało być na rękach i obserwować świat. Ubaw mielismy wielki kiedy naprawdę z zaciekawieniem przyglądałą się małpkom - było ich duzo i ruszały się, więc były fajne ;-)
W przerwie na herbatkę Ania... złamała pierwsze męskie serce
Dosiadła się do nas na ławkę kobieta z około półrocznym synkiem. Chciała nakarmić go jakąś papką, ale jak zobaczył Anię, zrobił cielęcą minkę i wzroku nie mógł oderwać. Matka pcha w niego jedzenie, a on się zaciął - nawet połykać nie chciał. Nagle błysk w oczach i strzelił uśmiech od ucha do ucha :-) A jak odchodziliśmy, zalądał zza wózka na oddalajacą się Anią i miał prawie łzy w oczach
Masakra!
Uciekam porobić jeszcze co najpilniejsze w domu i spanko.
Spokojnej nocki!!! I kolorwych snów wszystkim naszym maluchom!