diabliczka83
Jestem Mamą!!!
Hejka Kwietnióweczki :-)
Z zazdrością patrzę na rodziców, odpoczywających sobie w parku na ławeczkach, podczas gdy ja kolejny raz alejki przemierzam... i tak 2-3 godziny!
Ania kończy dziś 2 miesiące - kurczę, jak to leci... Całkiem fajny już z niej niemowlaczek, z dnia na dzień coraz bardziej kochany i ...wygadany, a raczej wygugany ;-) - sernik upieczony, popołudniu wpadnie parę ciotek. Niestety Tatuś na dyżurze od wczoraj do jutra, więc sernika mu się do pracy dostało.
U nas też gorąco bardzo, dobrze, że park mam pod nosem, bo inaczej nie wyobrażam sobie spacerów i szczerze współczuję tym z Was, które nie mają takiego dobrobytu.
Wczoraj popołudniu Ania nie chciała z cycem się rozstać - co zasypia, ja wstaję, natychmiast pobudka i płacz. Cyc w buzię = natychmiastowe uśnięcie.
A najbardziej mnie martwi, że nadal nie kaceptuje mojej Mamy. Nie mam pojęcia co się jej stało, zawsze nie było problemów - babcia nosiła na rękach, śpiewała, odciążając mnie trochę. Teraz jest jeden wielki ryk. No i widzę, że mojej Mamie coraz bardziej przykro.....
Ale Ci dobrze! Ja mogę o tym pomarzyć - dla mnie musieliby trochę zmodyfikować kino, żebym wózkiem jeździć mogła. Bo w stojącym niestety Ania natchmiast się wybudza, nie zmyli ją żadne bujanie.A my tydzień temu bylismy (Szymek i ja) w kinie! Multibabykino jest super i polecam!!! Obejrzałam spokojnie Anioły i demony, misiek spał, zjadł a potem znowu spał, oczywiście cały czas w swoim foteliku ( no z przerwą na karmienie) ale przyjanmniej we wrocławskim można mieć wózek więc jakby co na płasko tez można kłasć.
Z zazdrością patrzę na rodziców, odpoczywających sobie w parku na ławeczkach, podczas gdy ja kolejny raz alejki przemierzam... i tak 2-3 godziny!
Dzięki!!! Moja mała królewna na spacerze z dziadkiem, więc ja mogłam spokojnie zjeść obiad i was poczytać.diabliczka - sto lat Anulce - w końcu to poważna rocznica
Ania kończy dziś 2 miesiące - kurczę, jak to leci... Całkiem fajny już z niej niemowlaczek, z dnia na dzień coraz bardziej kochany i ...wygadany, a raczej wygugany ;-) - sernik upieczony, popołudniu wpadnie parę ciotek. Niestety Tatuś na dyżurze od wczoraj do jutra, więc sernika mu się do pracy dostało.
U nas też gorąco bardzo, dobrze, że park mam pod nosem, bo inaczej nie wyobrażam sobie spacerów i szczerze współczuję tym z Was, które nie mają takiego dobrobytu.
Wczoraj popołudniu Ania nie chciała z cycem się rozstać - co zasypia, ja wstaję, natychmiast pobudka i płacz. Cyc w buzię = natychmiastowe uśnięcie.
A najbardziej mnie martwi, że nadal nie kaceptuje mojej Mamy. Nie mam pojęcia co się jej stało, zawsze nie było problemów - babcia nosiła na rękach, śpiewała, odciążając mnie trochę. Teraz jest jeden wielki ryk. No i widzę, że mojej Mamie coraz bardziej przykro.....