Witam z rana,
widzę że kolejne miłe wieści z porodówki :-) NO tak, teraz to już częstotliwość będzie coraz większa.
Aha, wyszło trochę nadgorliwie ;-) Ja coś takiego zrobiłam kiedyś w pracy (a dokładnie załatwiło mnie tak moje dziecko, bo wcisnęło jakąś kombinację klawiszy).
Gosiaczek myślę że spokojnie możesz jechać do gina, a bardzo być może, ze prosto od niego pojedziesz na porodówkę, bo często bywa tak, że po badaniu akcja rusza szybciej.
Tak zastanawiam się trochę nad tymi bólami spojenia.... Ja miałam czas ok 6-7 mc że normalnie chodzić nie mogłam, tak mnie wszystko napie......, najgorzej było jak wstawałam, jak się rozchodziłąm to trochę przechodziło. Żaliłam się ginowi, ale stwierdził że to normalne i czasem tak bywa. Po jakimś czasie te bóle przeszły, a teraz znow się zaczęło.
Aha wiem co znaczą zakupy z lekko wczorajszym facetem - proponuje zostawić go w samochodzie i zawołać dopiero jak trzeba będzie zapłacić i wytaszczyć.
Didi spokojnie i na Ciebie wkońcu będzie musiał przyjść czas ;-)
Ewelyn może na spokojnie dojdziecie jakoś do porozumienia. Trzymam kciuki.
Osa z tym wypadkiem to miałas duuuużo szczęścia...
moje dziecko jest chyba ze mną w ciąży - przed chwilą zjadł pół melona
- a co się działo jak go w sklepie zobaczył - po całym sklepie go targał, żeby mu nie zginął - wczoraj wcinał brukselkę z porami i kurczaka w czosnku
jak na trzylatka zaskakuje mnie tymi smakami
mój też czasami ma dziwne smaki
mandarynka czy pomarańcza jest za kwaśna, ale grapefriuta wciągnie prawie całego, poza tym ostatnim hitem są brokuły i kalafior.
Femme masz fajnego męża, nigdy nie jest nudno :-)
Jeszcze nawiązując do obrączek, mój nie nosi praktycznie wogóle - twierdzi że w pracy mu przeszkadza i boi się o palce. Na początku to jeszcze zakłądał na weekendy, a teraz to juz zapomina całkiem. Ale jakoś do tego przywykłam, wkońcu niczego to między nami nie zmienia.
Teraz to i ja musiałam się już pozbyć, bo zaczynałam się obawiać, że któregoś dnia trzeba będzie ją ciąć żeby zdjąć.
Moj poród wyglądał zupełnie inaczej niż Gabi i Gosi, ja się bujałam najpierw kilka godzin z "lekkimi" bólami, pomału postępującym rozwarciem i nawet przebicie pęcherza nic nie pomogło, dopiero kroplówka dała radę. Ale i tak zanim zaczeły się bóle parte to zeszło 4 godziny.
No dobra, ja póki co leżakuję sobie jeszcze, bo mąż na masaż pojechał. Jak wróci to lecim do siostrzyczki mojej, niech się małoletni wylata. Wczoraj wyszłam z nim na spacer po prawie tygodniu "aresztu domowego" spowodowanego chorobą i normalnie żałowałam że nie mam smyczy. Ganiał jak wściekły. Dobrze, chociaż że czasami jeszcze się słucha i że przetresowany nie wylatuje na ulice tylko zatrzymuje się na krawężniku - czym oczywiście przyprawia mnie za każdym razem o zawał serca.
Ehhh, kto posprzata ten cały sajgon. Nie wiem jak to się dzieje, ale po weekendzie moje mieszkanie zawsze wygląda jak po przejściu tornada. Hmmm, a może to nadmiar chłopów w domu?/ Co to będzie jak przybędzie mi jeszcze jeden...