A co do cesarki - przyznam sie Wam szczerze, ze nie jestem zmartwona samym zabiegiem, tylko raczej tym, ze nie wiem, jak bede sobie z Bejbiskiem radzic...i tak plus jest taki, ze po cesarce pobyt w szpitalu sie wydluza do tygodnia, a pozniej i tak M bedzie z nami w domku. Juz wole ciecie niz gdyby mialoby mi kregoslup dobic
damy rade;-) juz sie oswoilam z mysla, teraz tylko czekac dwa tyg na wizyte u gina i zobaczymy, jak to wyglada w naszym szpitalu z terminami cesarki...czy wyznaczaja, czy sie czeka na sygnaly...ech, no to moge wypakowac podpachy, a przynajmniej wrzucic do innego wora;-)