Uff! Udało mi sie doczytać wczoraj i dziś :-)
gin wyjal jej szwy (kurde, chyba troche wczesnie?...10 dni po porodzie?..)
Mi szwy wyciągała położna środowiskowa, jak przyszła na wizytę patronażową - dokładnie tydzień po porodzie. Miałam dużo szwów - wew. i zewn. - mocno mnie nacięli , bo Ania była duża. Za to po wyjęciu szwów jaka ulga! :-);-)
Tłumaczę sobie to, że poród nie będzie trwał 1 h więc zdąży dojechać z pracy i zawieść mnie do szpitala a to przy dobrych wiatrach potrwa 50min
Drugi poród może być znacznie szybszy. Znam 2 dziewczyny, które urodziły w 2 godziny po przyjęciu do szpitala, a jedna nawet po 55 minutach (4 godziny od pierwszego skurczu). Oczywiście wszystkie rodziły drugie dziecko.
Dziewczyny ze Śląska- wiecie że my musimy mieć aktualną książeczkę ubezpieczeniowa
wydawało mi się że u nas skoro są te karty NFZ to książeczka nie musi być a tu po wczorajszej wizycie okazało się ze jeszcze książeczkę muszę lecieć podbić
bo ostatnia pieczątka z 2007 roku
Dowiedziałam się jeszcze ze w szpitalu w którym rodzę(o ile dojadę do niego
) trzeba mieć laktator (mam) i mleko w jednorazowych butelkach (nabyłam) w razie braku pokarmu.
To nie zależy w takim razie od województwa tylko od szpitala. 3 lata temu jak rodziłam Anię naczytałam się o tych książeczkach ubezpieczeniowych i tez leciałam podbijać, ale w szpitalu nawet o to nie zapytali. Nawet nie wiem gdzie ją mam
Laktatora też nie musiałam mieć na oddziale (nie miałam jeszcze wtedy) i na pewno nie trzeba było mieć mleka - Ania raz dostała butlę.
Ja rodziłam bez znieczulenia i teraz tez mam zamiar rodzić bez "wspomagania" chociaż teraz to się BARDZO boję bo wiem jak to boli ...
Ja też rodziłam bez znieczulenia, choć chciałam, ale był strajk wtedy i nie było anestezjologów - robili tylko planowane zabiegi. U nas w szpitalu zzo tak jak i poród rodzinny są dostępne i bezpłatne.
Tym razem też chcę rodzić bez znieczulenia. Pocieszam się, że drugi poród powinien być szybszy i łatwiejszy, a podobno Agatka będzie ważyła mniej od Ani.
a krzyczec bede oczywiscie, tak jak i przy porodzie z olkiem do czego mnie nawet dopingowal gin
;-). mowil, ze jak sie krzyczy to lzej sie robi i dzidzia szybciej schodzi;-)
i kazal krzyczec ile wlezie
co tez czynilam
A ja nie krzyczałam, bo mi położna powiedziała, że to w niczym nie pomaga. Mam wykorzystać energię i oddech na parcie, a nie na krzyk, to szybciej pójdzie
Krzyk ponoć nic nie daje.
Dobra uciekam doczytać inne wątki i idę spać. Jutro do pracy na 12.
Dzisiaj wróciłam z pracy o 20 ledwo żywa, ale już odżyłam. ;-)
Dobranoc!