Jak sobie tak Was czytam to mi lżej, że nie tylko mi tak ciężko sięzebrać do czegokolwiek. Zwalam to póki co na pogodę, bo od poniedziałku bez kawki z rana nie jestem w stanie funkcjonować. A że nieletniego wyprowadzam do przedszkola przed kawą, to wracając staję przed klatką i zastanawiam się kto mnie wtoczy na to 3 piętro. Nie wiem czy to kwestia ciśnienia, czy znów mnie może jakieś przeziębienie zaczyna łapać, ale ciężko mi oddychać i taka słaba się czuję, jakbym za chwilkę miała zemdleć. Całe szczęście z upływem dnia trochę się poprawia.
Zaraz ide do fryzjera, obciąć wkońcu włosy, bo pewnie przez najbliższych kilka m-cy nie będzie mi to juz dane ;-) a przy okazji humorek sobie poprawię :-) a wieczorem lece podejrzeć maluszka :-)
A co do porodu jak maz bedzie na nocki to powiem ci ze rozmawiajac z wieloma poloznymi i lekarzami zawsze slyszalam to samo - ze kobieta troche podswiadomie jest w stanie przyspieszyc lub opoznic akcje porodowa jesli sa ku temu okolicznosci. Wiele razy slyszalam ze jesli bardzo jej zalezalo na porodzie rodzinnym to nawet jak maz bywal w domu na 1 czy 2 weekendy w miesiacu, to akurat udalo sie 'wstrzelic' w odpowiedni z porodem. Czego nam wszsystkim zycze - zeby urodzic wtedy kiedy nam bedzie pasowalo :-)
Tak mi się wydaje, że kobieta poprostu się uspokaja i wtedy organizm reaguje... Ja przed położeniem do szpitala miałam skurcze, niezbyt mocne, ale coś na KTG wychodziło, jak tylko mnie położyli to przeszły mi całkowiecie - tak mnei ten szpital stresował. Dopiero jak mój gin powiedział, że "jak się do niedzieli nie zadzieje, to będziemy wywoływać" to z soboty nie niedziele ruszyła akcja.
Maryś uważaj na siebie kochana, pamiętaj że nóżki Ci niedługo będą baaaardzo potrzebne:-)
Mój dzidziusiek juz od dawna główką w dół dynda, ok 30tc między wizytami ewidentnie się obrócił, bo tka mocno kopał w pęcherz, że to nie możliwe, żeby robił to rączkami.
Malutka samych dobrych wieści u kardiologa życzę.
Jeżeli chodzi o rodzaj porodu to naprawdę nie ma reguły. Mnie cięli ok 14 na drugi dzień pomału zaczynałam chodzić (fakt, że na przeciwbólowych) i tyle co mi ślubny pomagał, kolejnego dnia funkcjonowałam juz całkowicie samodzielnie. I czułam się całkiem nieźle.
Miłego dnia i dobrych wieści życzę.