Witam Was kochane:-)
Ja cos ostatnio nie moge spac nad ranem...budze sie i usnac nie moge

no ale w sumie dobrze bo wczesniej wstaje i dnia nie mam straconego przez spanie,bo nie lubie za dlugo spac.
Doczytalam Was...troche tego bylo ale juz na bierzaco jestem:-)
gosiaczek super ze z dzidzia wszystko ok i ze Ty juz do nas wrocilas,obys juz nie miala takich przygod i do konca wytrwala
manja gratuluje skonczonego remontu
adusia no to niezl z tymi pierogami...moj to odrazu by narzekal,ze nie wiem co robie itd
Ma_Dunia dziekuje za Twoje slowa...masz racej.Mysle,ze ja gdybym tylko myslala o sobie i o mamie to nie bylabym z K. wiem ze mama chce dobrze dla mnie ale niekiedy chyba za duzo mi mowi a ja jestem taka,ze wszystko do siebie biore a pozniej dusze to w sobie i czuje sie winna,ze cos jest nie tak ze mna i przeze mnie.
No i nie pamietam komu co mialam jeszcze odpisac

ale mimo wszystko dziewczyny dziekuje Wam bardzo za Wasze slowa,bo bardzo mi pomogly.
A teraz pisze co postanowilam...
Otoz przemyslalam ta sprawe i powiem Wam tak...Bede rodzic w Świdnicy czyli tu gdzie teraz mieszkamy,moze mama sie na mnie obrazi ale musze to jakos przezyc.Zastanawialam sie nad tym wszystkim i przeciez to ja i K zdecydowalismy sie na dziecko.To nasza decyzja i bez niego nie bylabym w ciazy.Wzielismy slub i zdecydowalam sie zyc z nim i wyjsc z domu,odciac sie od mamy i zyc wlasnym zyciem(oczywiscie nie mowie,ze nie licze sie z jej zdaniem i ze nie odwiedzam jej czy cos takiego-nie!wrecz przeciwnie.Bardzo sie z nia licze i bardzo mi pomaga i ja mamie tez staram sie pomagac jak moge i odwiedzac ja jak tylko moge)
Chce zaczac wlasne zycie,stworzyc wlasna rodzine i byc szczesliwa.Wiem,ze dla mamy to jest ciezkie,bo jedyna corka i pomagalam jej tez duzo ale mysle,ze przeciez predzej czy pozniej i tak by to nastapilo.Nie chce zmarnowac sobie zycia,mojemu dziecku i K tylko przez to,ze sluchalam mamy i chcialam zrobic tak jak ona mi doradzala.Kocham go i nie wiem czy umialabym zyc bez niego.Nie wyprowadzam sie(chociaz K powiedzial ze nawet jakbym juz spakowana stala i chciala wyjsc to by zamknal drzwi i nie wypuscil mnie lub nawet jesli bym sie wyprowadzila to on by po mnie i po nasze dziecko przyjechal)pogodzilam sie z mezem i jest jak narazie ok.Postanowilam rowniez i powiedzialam to K ze skoro moja rodzina nie przyjedzie do mnie to nie chce tez zeby jego rodzina(mimo ze rodzice jego mieszkaja pod nami)odwiedzala mnie i dziecko po porodzie w szpitalu i w domu przez jakies 2 tygodnie lub wiecej,bo bede zmeczona itd...Postanowilismy,ze to nasze dziecko wiec od poczatku sami sie nim zajmiemy,nikogo nie potrzebujemy i to my mu stworzymy dom i rodzine,bo jestesmy jego rodzicami a nie nasze rodziny.Moj maz jak powiedzialam,ze chce byc z nim i nie wyprowadzam sie stal sie taki mily.Zaczal mnie calowac,przytulac i rozmawiac zupelnie inaczej ze mna.Powiedzial ze on tez sie boi ale damy rade,ze jak chce to pojedziemy do ktorego chce szpitala ktory jest niedaleko i obejrze sobie.Powiem Wam jeszcze troche o mojej mamie.Szczerze mowiac mama nie przepada za bardzo za K. Ma do niego zal ze mnie "wzial" z domu tak wczesnie.Ma do mnie zal ze nie poszlam na studia,ze nie mam teraz wyksztalcenia.Ostatnio jak z nia rozmawialam to powiedziala,ze to jest moj najwiekszy blad,ze nie poszlam na studia i ze jestem w ciazy(o dziwo pozniej moja przyjaciolka rowniez to powiedziala i powiedziala rowniez,ze bez studiow nie jestem dojrzala psychicznie-nie wiem co to mialo oznaczac ale ona uwaza chyba,ze studia daja to cos bez czego nie moze sie miec dzieci

)Tym co mama mi powiedziala strasznie mnie dobila i zaczynalam wierzyc,ze naprawde jestem nikim,ze jestem glupia,ze co ja temu dziecku dam.Zaczynalam wierzyc,ze jestem winna...Wiem,ze mama chce dla mnie jak najlepiej,ze chcialaby miec mnie przy sobie ale czy mam pozwolic na rozpad mojego malzenstwa tylko ze wzgledu na to zeby byc tam przez jakis miesiac?Przemyslalam to i doszlam do wniosku,ze rzeczywiscie tak jak Ma_Dudnia mi napisala to ja i K bedziemy wychowywac nasze dziecko a nie ja z mama.Owszem mama moze nam pomagac ale nie zebym zostawiala meza.Mysle,ze rzeczywiscie gdybym teraz wyjechala do mamy to pozniej juz nie byloby miedzy na a mezem tak sam

n czulby sie odtracony,poczulby ze wcale nie jest taki wazny i ze to nie jego dziecko,bo go odsunelam a wcale tego nie chce bo chce miec normalna rodzine.
Ufff...napisalam sie mam nadzieje,ze Was nie zanudzilam.Czy dobra decyzej podjelam?Mam nadzieje,ze tak i mam rowniez nadzieje,ze ulozy sie wszystko dobrze.