malutka_z_krk23
kwietniowa mamusia '09
Siruna nio to zobaczymy ktora bedzie pierwsza;-) bo na porodowce nie mamy sie szans spotkac..
kainkas wiem co czujesz, bo mam taki sam problem z synusiem co ty z tego co pamietam.. powiem ci szczerze, ze ja juz telefonow nie za bardzo mam ochote odbierac i wysluchiwac tekstow "nic sie nie martw wszystko bedzie dobrze" i telefonow z dobrymi radami.. wiadomo, ze bedziemy sie martwic, a takie ciagle gadanie ze strony rodziny na pewno nie pomaga (bynajmniej mnie).. ostatnio na pocieszenie uslyszalam tekst, ze najwyzej potrzymaja mnie nie 4 dni, a troche dluzej, zeby do 36 tyg dociagnac, a pozniej zrobia mi cesarke i mlody bedzie w inkubatorze dochodzil do siebie
poprostu rece mi opadly.. dlatego nigdzie mi sie nie chce jechac, czy do taty czy do brata.. wole siedziec sama w domu, czy z mezem, bo on przynajmniej podtrzymuje mnie na duchu w sposob "normalny", a nie wymysla niewiadomo co.. wiem, ze on sie strasznie o nas martwi, ale poki co stara sie byc przy mnie oaza spokoju i za to jestem mu wdzieczna.. jesli chodzi np o tesciowa, to jej juz wogule niepowiedzielismy, ze z synusiem cos nie tak, bo ona to by w taka panike wpadla, zeby 24h/dobe wisiala na telefonie albo u nas w domu byla.. powiedzielismy jej, ze ide na patologie, bo musze zbadac moje serducho przed porodem.. wiem, ze to glupie takie cyganstwo, ale stwierdzilismy, ze tak bedzie lepiej i dla nas i dla niej.. ja im blizej srody tym bardziej zestresowana jestem i to moje optymistyczne podejscie zaczyna gdzies pryskac
nio, ale wiem, ze musimy to sprawdzic.. poki co staram sie nie przyjmowac do glowy wiadomosci, ze cos w tym szpitalu wyjdzie nie tak.. boje sie strasznie o nasza kruszynke, ale tez wiem, ze musze byc dzielna, bo moje nerwy mu nic nie pomoga..
sorki, ze sie tak rozpisalam, ale mnie tez cos chyba zly humor dopada
kurcze widze, ze dzisiaj wszystkie mamy jakies zle nastroje
kainkas wiem co czujesz, bo mam taki sam problem z synusiem co ty z tego co pamietam.. powiem ci szczerze, ze ja juz telefonow nie za bardzo mam ochote odbierac i wysluchiwac tekstow "nic sie nie martw wszystko bedzie dobrze" i telefonow z dobrymi radami.. wiadomo, ze bedziemy sie martwic, a takie ciagle gadanie ze strony rodziny na pewno nie pomaga (bynajmniej mnie).. ostatnio na pocieszenie uslyszalam tekst, ze najwyzej potrzymaja mnie nie 4 dni, a troche dluzej, zeby do 36 tyg dociagnac, a pozniej zrobia mi cesarke i mlody bedzie w inkubatorze dochodzil do siebie


sorki, ze sie tak rozpisalam, ale mnie tez cos chyba zly humor dopada

