reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

A ja mam jeszcze jedno pytanie do tych kobietek, które urodziły już poprzez in vitro. Czy któraś z Was robiła testy DNA? Wszędzie słyszę i czytam, że nie jest możliwe pomylenie nasienia mojego męża czy mojej komórki jajowej.
Wczoraj z moim małżem przeprowadziliśmy burzliwą rozmowę na ten temat. Nikt nigdzie nie pisze o pomyłkach, ale ile tak na prawdę osób sprawdza czy nie doszło do pomyłki czy celowego użycia np. innej komórki jajowej, aby np. zwiększyć statystyki kliniki? Szczerze mówiąc ja nigdy aż tak bardzo tego tematu nie drążyłam, ale przeraziłam się, jak sobie pomyślałam, że tak mogłoby się stać.
Czy lekarze dają pisemne zapewnienie? Czy płacąc koszmarne pieniądze za in vitro dostaje się jakąś "umowę"? Czy w dniu, kiedy odbywa się transfer, mamy jakieś zapewnienie, że to nasz zarodek?
Kilka osób przekonywało już nas, że nie ma szansy aby była taka pomyłka czy celowe działania lekarzy, ale na jakiej podstawie tak twierdzicie?
Przepraszam, że tak drążę temat, ale żyjemy w czasach, gdzie pieniądze grają pierwszą rolę, nawet jeśli chodzi o zdrowie czy życie. chcemy mieć 100% pewność, że dziecko będzie nasze
 
reklama
balbinka
mnie zadna umowa nie potrzebna. jak mi podaja slabeusza to wiem ze to moj:))))))))))))))
w szpitalu po urodzeniu tez moga dziecko podmienic przez pomylke - zdarza sie, wiec nie wariujmy z tym podmienianiem, pomylkami.
 
tak, ale jeśli w szpitalu przez pomyłkę podmienią, to wiesz że na świecie jest TWOJE dziecko i go szukasz ;-)
To nie wariacje tylko zwykłe pytania, czy ktoś się nad tym zastanawiał? Czy może jest to parom obojętne czyje dziecko wychowują. Dla nas jest to istotne dlatego pytam. Nie wrzucam wszystkich do jednego worka, ale lekarze potrafią być świniami - uśmiercali ludzi podając pawulon, gdzie kiedyś ktoś by wyśmiał takie coś, a jednak miało to miejsce i to nie raz. Tu lekarze dostają ogromne pieniądze i np. dla zwiększenia statystyk kliniki, słabe nasienie mojego męża mogą np. zamienić na inne. Normalne obawy przyszłych rodziców ;-)
A pytam tylko czy ktoś to kontroluje czy lekarzom wierzy się na słowo? A jak nie daj Boże moje obawy się potwierdzą, że w klinice "X" robi się takie praktyki, to będzie za późno na cokolwiek, bo lekarz może w bezczelny sposób powiedzieć, że zgodziłaś się na nasienie dawcy. Jego słowo przeciwko Twojemu, żadnych dowodów na papierze. Wy będziecie rozpaczać a on dalej będzie robił swoje...
 
wierzymy na slowo....
jesli Cie tak to gryzie to zbadaj sobie dna po urodzeniu dziecka i wtedy bedziesz miala spokojna glowe. bo po co masz sie zamartwiac.

ja tam w 'nie daj Boze' nie wierze - i tak mam za duzo stresu psychicznego przez ivf, a jak jeszcze sie mam zamartwiac rzeczami ktore nie istnieja, albo jak istnieja to moze jeden przypadek na milion - to wogole bym chyba uschla ze zmartwien. ja tam sie bardziej bym martwila (jesli sie wogole martwic) rzeczami bardziej realnymi jak podwyzszone ryzyko schorzen genetycznych itd.

ja do klubu 'podmienia dziecko czy nie' sie nie pisze
 
Balbi_nka: zagadzam sie o Toba, ze kazdy che miec pewnosc, ze to jego dziecko. Ale nie wydaje mi sie, zeby mialo cos takiego miejsce o czym piszesz, chyba, ze na prawde bylaby jakas pomylka, ale nie celowo, zeby ktos to robil. Jak chcemy miec dziecko to musimy ufac lekarzom, nie mamy innego wyboru. Zawsze mozesz zrobic testy DNA po urodzeniu, ale co by bylo gdyby okazalo sie (w co nie wierze), ze naprawde to nie twoje biologiczne dziecko. Ja na pewno bym juz nie oddala i kochala tak samo mocno . Wiec w sumie to nawet nie chce wiedziec.
 
jesli Cie tak to gryzie to zbadaj sobie dna po urodzeniu dziecka i wtedy bedziesz miala spokojna glowe. bo po co masz sie zamartwiac
Po urodzeniu, to już raczej "musztarda po obiedzie" :dry:

ja do klubu 'podmienia dziecko czy nie' sie nie pisze
To nie chodzi o to żeby stwarzać klub, źle mnie rozumiesz. Pytałam tylko o to, czy kliniki dbają jakoś aby takich pomyłek nie było - czy to jest pisemna forma zapewnienia czy jakakolwiek inna. Pary, tak jak wspomniałaś, i tak mają dużo stresu i powinno się zapewnic choć w taki sposób komfort psychiczny.

Gdyby było mi obojętne czyje dziecko wychowuję, zdecydowałabym się na adopcję i tyle, ale nie jest to dla nas obojętne. Pragniemy mieć własne dziecko i chyba nie ma w tym nic złego?
Może inaczej podchodzimy do tematu. Cała sprawa in vitro, zanim się zdecydujemy pytamy o wszystko i gdzie się da, dlatego zajrzałam na ten wątek. to dla nas najważniejsza decyzja w życiu i chodzi o nasze dziecko a nie o "jakiś przedmiot". Dlatego jesteśmy tak dociekliwi.

Ale nie wydaje mi sie, zeby mialo cos takiego miejsce o czym piszesz, chyba, ze na prawde bylaby jakas pomylka, ale nie celowo, zeby ktos to robil. Jak chcemy miec dziecko to musimy ufac lekarzom, nie mamy innego wyboru
Oczywiście, każdemu lekarzowi pacjent musi zaufać, powierzamy mu czasami życie i wyboru nie mamy.
"Nie wydaje mi się", "chyba"... Nie uważacie, że to za mało? Przyznam, że jestem troszkę w szoku. Spodziewałam się innej odpowiedzi choćby takiej, że normalnym jest, że zaraz po urodzeniu, klinika w ramach całego programu robi badania DNA i wręcza je rodzicom. Sami mieliby dane co do ewentualnych pomyłek i staraliby się ich uniknąć na przyszłość. A ta, skąd wiadomo ile tak naprawdę jest pomyłek, jak nikt tego nie sprawdza. Być może statystyki są przerażające. Nikogo to nie interesuje??? :szok: Nie jest ważne czyje dziecko wychowujecie i nosicie pod piersią? A co jeśli zajdzie potrzeba oddać nerkę, szpik i okaże się, że nie możecie być dawcą, bo nie jesteście jego biologicznymi rodzicami. Myślę na przyszłość, rozważam różne warianty i dlatego pytam

ale co by bylo gdyby okazalo sie, ze naprawde to nie twoje biologiczne dziecko

chociażby to, że klinika ponosi tego konsekwencję. Dziewczyny! Wystarczy choćby jedno zdanie i podpis lekarza. To już mobilizuje do większej uwagi, a za pomyłki płaci. Mi to nic nie pomoże, ale innym parom owszem. Nie jestem egoistką i stąd może moje przekonania. Ktoś, kto może stracić licencję na wykonywanie zawodu i zarabiania pieniędzy, nie wytnie numeru i będzie bardziej uważał. No to chyba jest jak najbardziej odpowiedzialne! A tak - jego słowo przeciwko Waszemu. On z premedytacją będzie dalej krzywdził pary a Wy zostaniecie sami z problemem. Wystarczy zabezpieczyć się jakąś umową. Jeśli odmówi podpisania to chyba sprawa jest oczywista, jeśli nie będzie widział przeszkód, to znaczy że klinika nie przewiduje pomyłek i bierze odpowiedzialność za to co robi i szanuje swoich pacjentów
 
Ostatnia edycja:
In vitro to bardzo poważna sprawa i żaden lekarz nie bawi się w podmienianie nasienia czy komórek po to tylko żeby zwiększyć szanse na ciążę , poza tym to że komórki będą lepsze czy nasienie i tak nie gwarantuje ciąży więc dlaczego mieliby za plecami swoich pacjentów robić jakieś chocki klocki . Przeszłam już 3 inseminacje i dwie próby in vitro ale nigdy nie przyszło mi do głowy myśleć o czymś takim .Tak się zastanawiam co będzie jak uda się Tobie in vitro za pierwszym razem czy wtedy będzie to potwierdzenie Twojej teorii o podmianie. A co do badań genetycznych dziecko to nie towar żeby lekarz wystawiał gwarancję a jeśli nie spełni oczekiwań to można go oddać . Zresztą czy po 9 miesiącach , porodzie można oddać dziecko gdyby się okazało że jakimś cudem nie ma moich genów albo genów mojego męża . Ja bym nigdy nie oddała . A co do przeszczepów to nawet ludzie zgodni genowo nie zawsze mogą być dawcami bo kod DNA to jedno a geny zgodne do przeszczepu to drugie.
 
balbinka - przed całą procedurą zawierasz z kliniką pisemną umowę, na każdy kolejny etap typu; dodatkowe mrożenie, kolejny transfer itp podpisujesz osobny aneks - zgodę. W tej umowie klinika zobowiązuje się do transferowania ci zarodka powstałego z twojej komórki i nasienia twojego męża.
Z tej umowy wynika potrójna odpowiedzialność kliniki;

1. odpowiedzialność kontraktowa tj z umowy, jeśli coś przeprowadziliby niezgodnie z umową grozi im odpowiedzialność odszkodowawcza + walczyłabym też o gigantyczne zadośćuczynienie bo sprawa jest na tyle bulwersująca, że każdy sąd przyzna rodzicom rację i dużą kwotę pieniężną
2. odpowiedzialność karna z art 286 kk tj za oszustwo za które grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności - tu odpowiada właściciel kliniki, ale też każda osoba zamieszna w proceder; embriolog, lekarz prowadzący itp.
3. odpowiedzialność dyscyplinarna przed organem samorządu lekarskiego - po ujawnieniu takiego przypadku Naczelna Rada Lekarska pozbawia osoby odpowiedzialne prawa wykonywania zawodu (jeśli wcześniej nie zrobił tego sąd) co wiąże się dla nich z końcem kariery

Jak widzisz nie ma możliwości aby kliniki dopuszczały się takich numerów, kwestie dowodowe są łatwe do przeprowadzenia, i oni o tym wiedzą najlepiej, zbyt dużo by ryzykowali - właściwie wszystko.
Mam nadzieję że rozwiałam twoje wątpliwości natury prawnej, na tych typu medycznego niestety się nie znam :(
Życzę powodzenia, nie martw się zbytnio, to tylko pogarsza sprawę.
 
Balbinka: Cóż za absurdalne obawy. Nikt nikomu nie może wmówić, że "zgodziła się Pani na dawcę nasienia". Na to, że zabieg inseminacji, czy też in vitro wykonywany jest przy użyciu banku nasienia potrzebna jest pisemna zgoda obojga partnerów. Widziałaś kiedyś taką zgodę? Ja widziałam. Obszerna, kilkustronicowa, szczegółowo wyczerpująca temat. Żadna klinika nie pozwoliłaby sobie na ryzyko, które niosłyby za sobą tego rodzaju manipulacje. I to w celu jak twierdzisz polepszenia statystyk. To absurd. Prędzej zrozumiałabym osobę, która ma obawy co do rzetelności lekarzy przy pobieraniu komórek, zapładnianiu jajeczek, itd. W końcu dla nich każde nasze podejście to kolejny zastrzyk niemałych pieniędzy. Teoretycznie więc mogłoby takiej klinice zależeć na tym, aby zabiegi nie koniecznie udawały się na pierwszym razem. Nie mamy żadnej gwarancji na to, że wszystko zostało zrobione jak należy, że zachowano najwyższą staranność wykonując czynności związane z zabiegiem. Nie mniej jednak uważam, że gdyby człowiek jeszcze nad tym miał się zastanawiać, jeszcze tym przejmować, to na prawdę by zwariował. Ja podchodząc do swoich, kolejnych zabiegów miałam w głowie tylko jeden dylemat, tylko jedno zaprzątało moje myśli: czy tym razem się uda? Zupełnie więc nie rozumiem Twoich rozważań i mimo wszystko życzę Ci zdroworozsądkowego podejścia do sprawy.
 
reklama
Labo i Lusia, albo nie czytałyście dokładnie moich postów albo ich nie zrozumiałyście.

Dlatego, że dziecko nie jest przedmiotem, a największym darem od życia, teraz o wszystko się dopytuję.
Lusia, na początku pytałam czy podpisuje się jakąś umowę, ktoś mi odpisał, że wierzy się na słowo, co mnie ogromnie zaskoczyło, bo to przecież chodzi o ludzką istotę!
Nie, nigdy nie miałam przed oczami takiej umowy, stąd moje pytania

Francis, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź o jaką mi chodziło. Już się bałam, że cała procedura jest załatwiana na "gębę" a ja dziwna baba wymaga czegoś więcej. Zdaje się, że tylko Ty jedna zrozumiałaś o co mi chodzi i napisałaś, że umowę się podpisuje, a to wiele wyjaśnia.

Lusia, nie masz pojęcia czym sobie zaprzątam głowę i z jakimi myślami się zmagam po 5 latach starania o dziecko. Nie osądzaj mnie, skoro nic o mnie nie wiesz. Jestem na samym starcie jeśli chodzi o in vitro i zaczynam pytać o podstawowe sprawy, dlaczego to dla Ciebie takie dziwne? Uważasz, że rozsądniej byłoby o to pytać po fakcie? Tak zachowywałaby się odpowiedzialna osoba? To nie tylko mój dylemat, ale również mojego męża i szanuję jego obawy i staram się dowiedzieć możliwie jak najwięcej. Ot tyle w temacie.

Boję się wielu rzeczy: że nie zakwalifikuję się do in vitro, że będą po drodze inne problemy zdrowotne o których teraz nie wiem, że zarodek się nie przyjmie i wiele innych obaw.

Pozdrawiam
zdrowo nierozsądna
 
Do góry