Podziwiam Was Kochana, kibicuje jednak to bardzo dużo zarodków i wiele szans. Wiem że każda jedna nieudana łamała serce ale jakaś nadzieja jest do samego końca. Trzymam kciuki i w takich momentach myślę sobie gdzie jest sprawiedliwość w tv mówią że jakaś kobieta zabiła noworodka bo nie chciała dzieci a tu się rozgrywają takie dramaty choć dziecko byłoby kochana najbardziej na świecie.My, ja i mój partner już jeden termin mieliśmy…czyli wykorzystanie wszystkich zarodków jakie mieliśmy po 3 stymulacjach. I o ile ja mentalnie byłam gotowa to on mnie wtedy zaskoczył i powiedział, że jeśli jest choć 1% szans to on chce jeszcze walczyć. I były dwie opcje: albo się rozstajemy albo szukamy kompromisu. Kompromis to 2 kolejne stymulacje. Już za mną. W pierwszej (czyli 4-tej w ogole) wszystkie zarodki były niepoprawne genetycznie a z 5-tej mamy 8 zarodków jak pisałam wyzej. Liczę na to, ze tym razem mnie nie zaskoczy i sie nie wyłamie. Choć widząc mój kryzys w zeszłą niedzielę i czarną rozpacz stwierdził nawet, ze powinnismy zrezygnować z kolejnych transferów bo nie chce żebym cierpiała. Jednak skoro sie na cos umówiliśmy to powiedziałam, ze ten transfery zrobimy i na tym koniec. Mysle, ze pomogło mi także, że przed ostatnio stymulacja w końcu powiedzieliśmy rodzicom i mojemu rodzeństwu z czym walczyliśmy w ostatnich latach…oni liczą na cud a mi spadł duży ciężar z ramion. Piszę to, zeby pokazać, ze z tymi deadlinami to moze byc jednak rożnie bo dwie osoby powinny sie zgodzić.
reklama
Wiesz, że jesteś wzorem do naśladowania, co nie? Nie mazesz się co chwila i robisz swoje . Jesteś wielkaJestem, jestem…bo jak to powtarza mi często moja Rodzicielka: Złego diabli nie weźmie
Po ostatniej stymulacji mamy 8 zarodków (2 super/ 2 naprawde dobre/ 4 takie sobie/ raczej nie rokujące), tym razem nie badałam genetycznie, raz, że Novum tego nie robi (a tu teraz jestem) a dwa, że wszystkie poprzednie transfery na przebadanych zarodkach nic mi nie dały. Właśnie jestem po transferze, tym razem nie robiłam weryfikacji 3 i 6 dnia (znów Novum tego nie robi choć w Invicta miałam a dwa odpuściłam sobie stres). Jutro robię pierwszą i ostatnią betę w tym podejściu bo wynik przeczuwam. Tym razem podejście „na czysto” czyli bez wspomagania immuno bo tu też już wszystko przerobiłam i też bez efektu. Pisałam nawet do @Evela.6 o kontakt do Sydora…ale…”zaliczyłam” już podejścia z zaleceniami i doc. Paśnika i prof. Malinowskiego więc jeszcze się do Sydora nie odezwałam.
Plan miałam zacny…nie będę się stresować po tym transferze, nie będę doszukiwała się znaków, że się udało lub nie…ale jak to bywa z planami…padł już na początku Już nawet miałam iść w sobotę na betę (transfer był w zeszły poniedziałek) ale stwierdziłam finalnie, że odpuszczam sobie ten stres i gdybanie. Także idę jutro. W niedziele zaliczyłam max spadek nastroju i zryczałam się jak idiotka. A kiedy kolejne podejście? Do końca tego roku chce zrobic wszystkie transfery i temat zamykam. Mentalnie, jak pisałyśmy, jestem już gdzie indziej. W marcu mam babski wyjazd wiec zamierzam teraz sobie odpuscic trasnfer, zeby móc z tego wyjazdu skorzystać (nie, że zamierzam pic bo ja abstynentka prawie, alkohol mi śmierdzi). Wiec moze w kwietniu kolejne podejście.
Wnioskuję, że jesteś przygotowana już po prostu na każdy scenariusz, co? Nie muszę ci pisać, że twoje życie się nie skończy tylko po prostu będzie inne. Co nie znaczy, że gorsze . Robisz wszystko aby się udało i nikt nie może mieć do ciebie pretensji, że nie wykorzystałaś wszystkich opcji
Nie wiem czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie ale ja ciągle w ciebie wierzę. W siebie kompletnie nie wierzyłam ale w kogoś innego to zawsze
W zupełności popieram alkoholizowanie się w twój babski wyjazd. Nie żałuj sobie w czasie staram tych rzadkich przyjemności
A po transferze to te nasze słynne plany możemy sobie wsadzić głęboko . A i płacz przecież nie jest zły. Musisz dać czasie ujście takiemu ogromowi emocji
Napiszesz na forum jaki jest wynik?
Jessssui, jak bardzo bym chciała żeby się udało
Też tak myślę ale boje się że jak nie będę brała to nic z tego nie będzie a mam w sumie 3 mutacje.Mutacja MTHFR. Czy rzeczywiście jest przyczyną wszystkich Twoich niepowodzeń? - Matka Aptekarka
Mutacja MTHFR to inaczej reduktaza metylenotetrahydrofolianu. Jest ona dość niełatwa do wytłumaczenia, gdyż właściwie nie jest mutacją, a odmianą genu. Obecnie dużo się o niej w Polsce mówi, a wszystko przez stek bzdur i dziesiątki nieprawdziwych informacji, jakie można znaleźć na jej temat w...matkaaptekarka.pl
Kwas foliowy w ciąży - jaką dawkę i ile czasu przyjmować?
Kwas foliowy należy przyjmować przynajmniej 12 tygodni przed planowaną ciążą. Podstawowa dawka u zdrowych kobiet wynosi 0,4 mg kwasu dziennie.mamaginekolog.pl
Czemu ty się zdecydowałaś na heparynę ? Lekarz tak zadecydował ?
Dziękuję za link. Nie zauważylam u niej tego posta.
Gratuluję tego twojego wyczekanego szczęścia. Śliczne zdjęcieKochane! Przedstawiam Wam moja córkę Lilie Ponad 4 lata starań, jedna nieudana inseminacja, jedno nieudane in vitro.... Warto czekać, walczyć bo to najwspanialszy widok na świecie! Malutka przyszła przez zaplanowane cc 20 stycznia. Strasznie się bałam cesarki, przed cała akcja wpadłam w panikę i zaczęłam ryczeć jak opętana.. Ale wszystko poszło dobrze. Doszłam do siebie też bardzo szybko, normalnie wszystko robię przy małej, wiadomo blizna ciągnie. Pierwsze noc w domu to był hardkor poszlismy spać o 7 rano dopiero, bo okazało się że mamy zła butelkę i mała szybko wypijała mleczko i był problem z brzuszkiem... Ale daliśmy jakoś radę. Trzymam za Was wszystkie kciuki i życzę aby każda w końcu doznała takiego szczęścia!
Pogadaj z innym lekarzem, bo to co mówi Twój lekarz nie jest bardzo popularnym twierdzeniem. Może to inni są w błędzie, ale chyba warto zasięgnąć drugiej opinii. Na pewno nie zaszkodziMiałam robione nk maciczne. Histeroskopie też miałam robiona i jest okej. Kiry chyba też badalam i też było.okej (bo to genetyka ). Lekarz mi mówił że era daje pewność we wszystkich cyklach parę razy to o to pytałam
annemarie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Styczeń 2015
- Postów
- 8 866
Zarodek mogl byc piekny pod,mikroskopem,to tylko morfologia a genetycznie juz to moglo xalkiem inaczej wygladac.Przeczytalam ze 30 twoich postow,zeby to ogarnac i miec jakis obraz sytuacji...No ale skoro na sztucznym miałam przesuniecie i zrobiłam transfer uwzględniając to przesunięcie i mając wszystkie hormony dobre to czemu się nie udało
Jestes zadowolona z tej kliniki i lekarza?Bo mam troche mieszane odczucia...
U mnie tez jakas mutacja V Leiden wyszla i mi immunolog przepisala clexane,vit B 6 i 12 .Bralam wszystko,przy ostatniej ciazy wzielam tylko encorton i raz intralipid i tez sie udalo.Też tak myślę ale boje się że jak nie będę brała to nic z tego nie będzie a mam w sumie 3 mutacje.
Czemu ty się zdecydowałaś na heparynę ? Lekarz tak zadecydował ?
Dziękuję za link. Nie zauważylam u niej tego posta.
Ostatnia edycja:
O tak to prawda. Ja po 3 nieudanych inseminacjach, chciałam się poddać. Mówię do męża, że jak wrócimy z urlopu to może umowimy się do OA. A on do mnie, że może chociaż raz in vitro. Aż zaniemówiłam, byłam przekonana, że on nie będzie chciał, a tymczasem to on namówił mnieMy, ja i mój partner już jeden termin mieliśmy…czyli wykorzystanie wszystkich zarodków jakie mieliśmy po 3 stymulacjach. I o ile ja mentalnie byłam gotowa to on mnie wtedy zaskoczył i powiedział, że jeśli jest choć 1% szans to on chce jeszcze walczyć. I były dwie opcje: albo się rozstajemy albo szukamy kompromisu. Kompromis to 2 kolejne stymulacje. Już za mną. W pierwszej (czyli 4-tej w ogole) wszystkie zarodki były niepoprawne genetycznie a z 5-tej mamy 8 zarodków jak pisałam wyzej. Liczę na to, ze tym razem mnie nie zaskoczy i sie nie wyłamie. Choć widząc mój kryzys w zeszłą niedzielę i czarną rozpacz stwierdził nawet, ze powinnismy zrezygnować z kolejnych transferów bo nie chce żebym cierpiała. Jednak skoro sie na cos umówiliśmy to powiedziałam, ze ten transfery zrobimy i na tym koniec. Mysle, ze pomogło mi także, że przed ostatnio stymulacja w końcu powiedzieliśmy rodzicom i mojemu rodzeństwu z czym walczyliśmy w ostatnich latach…oni liczą na cud a mi spadł duży ciężar z ramion. Piszę to, zeby pokazać, ze z tymi deadlinami to moze byc jednak rożnie bo dwie osoby powinny sie zgodzić.
Mam pogadać z innym lekarzem z tej kliniki czy z innej ???Pogadaj z innym lekarzem, bo to co mówi Twój lekarz nie jest bardzo popularnym twierdzeniem. Może to inni są w błędzie, ale chyba warto zasięgnąć drugiej opinii. Na pewno nie zaszkodzi
Najlepiej z innej, nie będą się kryli wzajemnie. Spytaj o tą "dożywotnią" ważność testu ERA, i o to, czy jak miałaś ERA na sztucznym, czy okno pokryje się z wynikiem testu na cyklu naturalnym. Dobrze by było gdyby ktos przejrzał Twoja historię i może pojawia się jakieś nowe pomysły, bo widać, że zrobiłaś wszytsko co się dało, żeby zwiększyć szanse na sukces. No i jeszcze transfer dwóch zarodków jeśli jeszcze nie próbowałaś.Mam pogadać z innym lekarzem z tej kliniki czy z innej ???
reklama
Wiesz…skłamałabym mówiąc, że nie zazdroszczę innym dziewczynom z forum…ale to jest zazdrość z radością, czyli…tak, jestem zła, że Wam się udaje a nie mi ale też się bardzo cieszę.Wiesz, że jesteś wzorem do naśladowania, co nie? Nie mazesz się co chwila i robisz swoje
Wnioskuję, że jesteś przygotowana już po prostu na każdy scenariusz, co? Nie muszę ci pisać, że twoje życie się nie skończy tylko po prostu będzie inne. Co nie znaczy, że gorsze . Robisz wszystko aby się udało i nikt nie może mieć do ciebie pretensji, że nie wykorzystałaś wszystkich opcji
Nie wiem czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie ale ja ciągle w ciebie wierzę. W siebie kompletnie nie wierzyłam ale w kogoś innego to zawsze
W zupełności popieram alkoholizowanie się w twój babski wyjazd. Nie żałuj sobie w czasie staram tych rzadkich przyjemności
A po transferze to te nasze słynne plany możemy sobie wsadzić głęboko . A i płacz przecież nie jest zły. Musisz dać czasie ujście takiemu ogromowi emocji
Napiszesz na forum jaki jest wynik?
Jessssui, jak bardzo bym chciała żeby się udało
Tak, jestem przygotowana…ale jestem też pewna, że po ostatnim transferze zaliczę mega kryzys…jednak znając siebie ogarnę się i ruszę dalej bo nie zamierzam się mazać do końca życia.
A co do wyniku…ja naprawdę przeczuwam jaki będzie, nie mam złudzeń. Po czarnej rozpaczy w niedzielę przyjmę go ze stoickim spokojem, chyba swoje wyryczałam już
Podziel się: