Co za paradoks. Jedna ma typowe dolegliwości ciążowe i jest jej źle i niedobrze, a z kolei inna nie odczuwa zupełnie nic i się zamarwia, czy aby wszystko w porządku.
Powiem szczerze, że ja tak nie miałam i oby nic mi się w głowie nie poprzestawiało, bo widzę, że wy więcej przeżywacie stresy jak radość, że nareszcie się udało. Ja zawsze wychodziłam z założenia, że skoro się udało to będę brała garściami te doświadczenia i zamartwiałam się głównie gdy słyszałam: serduszko na tym etapie bije za szybko, trzeba monitorować, o są torbieliki, ale one jeszcze mogą się wchłonąć i największą ciążowa zgroza. Zwiększamy heparynę bo jedna strona ma słabe przepływy.
Dziewczyny moja rada! Uwaga!
Cieszcie się tymi doświadczeniami bo będziecie jeszcze tęsknić za tym etapem. Ja cholernie tęsknię.