- Dołączył(a)
- 16 Sierpień 2014
- Postów
- 9 245
Mój mąż był przy porodzie bo chciał. No i się bardzo przydał bo kangurował I wszędzie ze mną jeździł na każdą wizytę do kliniki. Jakby mógł to by sam urodził no ale niestety ten zaszczyt przypadł mnie. No, ale faceci są różni. Nawet lepiej się zmieniają z czasem. Imprezowicz i olewacz może być najlepszym ojcem świata. A taki opiekuńczy się zmienić i dooopa. W życiu nie ma nic stałego. I to co nam się dzisiaj wydaje to się wydaje. A jutro już może być inaczej.Ej no ale przecież ja nie mówię, że ma ten porod odbierać [emoji23] Ale być przy żonie przez te ilestsm godzin zanim się wszystko rozwinie, pomoc przy skurczach, a jak na sam moment porodu chce wyjść to cóż. U nas facet może być obok głowy i nie widzieć nic z tego co się między nogami odbywa więc nie wiem jaka to może traumę spowodować...
Ale fakt - zmuszać też na pewno bym nie zmuszała.