reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

To rozkładanie nóg jak piszesz to tylko środek do tego by poczęło i rozwinęło się życie. Nie umniejsza to przecież ani tego że nadal jest to cud ani też tego że nowonarodzone dziecko potrzebuje i miłości mamy i miłości taty.
Wszystko się zgadza. Nawet macierzyństwo po in vitro jest zdecydowanie inne. Mam syna 10 lat z ciąży naturalnej to mam porównanie. Zdecydowanie bardziej doceniam teraz że udało się i ona jest z nami:) co nie zmienia faktu że każda tutaj wolałaby mieć dziecko bez tego całego stresu związanego z in vitro.
 
reklama
Ja tez wiekszoszosc ogarnelam sama,nie dlatego ze moj maz nie chcial,badzmy realistami ktos na to musi pracowac,mam dwie nogi,dwie rece glowe,auto,nie wiem po co jeszcze jego do tego ciagnac.To bylo dla mnie leczenie,cuda byly jak bylam w ciazy,wtedy staralismy sie byc razem na usg itp.Moze cos ze mna nie tak[emoji28][emoji28][emoji28]
Mój był na wizycie startowej, potem. Na punkcji, transferze, pierwszych prenatalnych i porodzie. I tyle. Resztę też sama ogarniałam. On chyba nawet nie wie ile całość kosztowała, bo to też była moja działka. Wiedział kiedy mialam wizyty tylko dlatego, że musiał wtedy wyjść z pracy wcześniej i odebrać córkę ze zlobka.
 
Hmmm no chociażby uświadomić, że to nie jest tak, że kobieta rodzi i wychowuje dziecko, że to dotyczy obojga? Że przy porodzie kobieta potrzebuje wsparcia i kto miałby ja wspierać jeśli nie najbliższa jej osoba?
Sto lat temu partnerstwo nie istniało, stąd wspomnienie o XXI w.
Teraz tez sa faceci ktorzy chca a nie sa w stanie zniesc widoku porodu i z partnerstwem nie ma to nic wspolnego.Znam takiego jednego,ktorego zoba sobie nie wyobrazala" ze jego mialby tam nie byc" traume ma do dzisiaj,seksu od narodzin nie ma...bo tak mu to qszystko w glowie siedzi .
Nie zawsze jest to zla wola,nie wyobrazam sobie zmuszac faceta do bycia przy porodzie.
 
Ja tez wiekszoszosc ogarnelam sama,nie dlatego ze moj maz nie chcial,badzmy realistami ktos na to musi pracowac,mam dwie nogi,dwie rece glowe,auto,nie wiem po co jeszcze jego do tego ciagnac.To bylo dla mnie leczenie,cuda byly jak bylam w ciazy,wtedy staralismy sie byc razem na usg itp.Moze cos ze mna nie tak😅😅😅
Każda z nas inaczej na to patrzy. I każdy facet jest inny. Mój bardzo chciał być przy transferze, niestety nie mógł. Ja zaś lepiej się czułam jak był że mną na wizytach. Czy w klinice, czy u Paśnika 🤷‍♀️
 
Mój był na wizycie startowej, potem. Na punkcji, transferze, pierwszych prenatalnych i porodzie. I tyle. Resztę też sama ogarniałam. On chyba nawet nie wie ile całość kosztowała, bo to też była moja działka. Wiedział kiedy mialam wizyty tylko dlatego, że musiał wtedy wyjść z pracy wcześniej i odebrać córkę ze zlobka.
Moj maz sie ograniczal do tego gdzie faktycznie musial byc.Reszte wolalam sama ogarnac.Oprocz tego jest troche roznicy w ilosci moich wizyt i badan.To bylo nie do ogarniecia .Dla mnie to bylo ok i nic sie miedzy nami przez to nie zepsulo
 
Wiem kate, ale mam też wszystkiego dosyć i męża nieczułego egoistę i dupka 😢
Myślałam, że przerwa będzie parę miesięcy, ale teraz już zastanawiam się czy podejdę jeszcze w tym roku... Może prędzej będzie rozwód niż transfer...
Tyle dobrego, że powiedział, że podpisze wszystko co będę chciała...
To niech podpisze zgodę na transfer:p a potem droga wolna :-) do transferu musisz podejść i to jak najszybciej. A reszta jakoś się ułoży.
 
Hmmm no chociażby uświadomić, że to nie jest tak, że kobieta rodzi i wychowuje dziecko, że to dotyczy obojga? Że przy porodzie kobieta potrzebuje wsparcia i kto miałby ja wspierać jeśli nie najbliższa jej osoba?
Sto lat temu partnerstwo nie istniało, stąd wspomnienie o XXI w.
To prawda choć kiedy patrzę na ogół męskiego pokolenia w moim wieku tooooo te sto lat temu byłli faceci... A dziś częściej chce się zaśpiewać słowa Danuty Run ," gdzie Ci mężczyźni..."🤣
 
Teraz tez sa faceci ktorzy chca a nie sa w stanie zniesc widoku porodu i z partnerstwem nie ma to nic wspolnego.Znam takiego jednego,ktorego zoba sobie nie wyobrazala" ze jego mialby tam nie byc" traume ma do dzisiaj,seksu od narodzin nie ma...bo tak mu to qszystko w glowie siedzi .
Nie zawsze jest to zla wola,nie wyobrazam sobie zmuszac faceta do bycia przy porodzie.
Cos w tym jest.
Ja żałuję, że pozwoliłam przyjść mężowi w dzień operacji(położna była super i go wpuściła), widział mnie po morfinie, z tymi wszystkimi workami (na mocz, krew z rany). Ja szybko odpłynęłam, ale On tam siedział 2 h i płakał (Babka mi mówiła).
Nie sądzę, by miało to na Niego dobry wpływ 😑😑😑
 
reklama
To s
Przykro mi kochana... U nas było podobnie, na początku był problem u mnie a teraz u niego ale ja jakoś jego nie winie za nic o mnie winił... ☹ Nie raz rzucił tekstem ze może zrobi komuś innemu dziecko skoro ja nie mogę mieć... ☹☹
Traszne!Moj kiedys w zartach powiedzial ze mou rodzice powinni mu odszkodowanie dac za felerna zone.Ja sie poryczalam.On chcial glupio zazartowac a wyszlo...poxniej mnie przepraszal-pierwszy raz od 6 lat!Powiedzial ze nie obwinia mnie i zebym sie nie przejmowala jego gadaniem.Onjest gdzies pogodzont z tymze mozenam sie nue udac chociaznadzieje ma
 
Do góry