Jeśli w szpitalu nic nie można więcej zrobić to zdecydowanie polecam domowe warunki.
Szpital to istny dom wariatów. Przez te 3 miesiące widziałam różne sytuacje. Najgorszą jaka mnie spotkała, oczywiscie oprócz konieczności pobytu w szpitalu, to poród dziecka które za chwilę umrze. Położyli do mojej "wypasionej" dwuosobowej sali kobietę do porodu bardzo chorego dziecka. Była że mną trzy dni. Już pierwszego dnia wszystko wiedziałam. Jeszcze na obchodzie też klepią. Nie wiedziałam jak mam ją pocieszyć, co mam zrobić. Nawet nie byłam zła że wstaje skoro świt, parzy kawę i idzie na papierosa. Położne co dwie godziny , całą dobę słuchają serduszek, jej synkowi też słuchały. Po CC przyszła do mnie do sali, jeszcze tego samego dnia, myślałam że padnę. Nie miałam odwagi o nic pytać, powiedziała tylko że jeszcze żyje , pokazała zdjęcie. ... bardzo smutne. Albo przywozili dziewczyny we wczesnych ciążach i one rodziły wcześniaki, tylko inkubatory po korytarzu jeździły. Czasem ekipa pchała inkubator niespiesznie innym razem biegiem. Samą zastanawiałam się kiedy moja kolej .
Oczywiście były też sytuacje śmieszne, np. pacjentka uparła się że rodzi, drze się na cały oddział, lekarz bierze do zabiegowego, bada, odsyła na salę twierdząc że jeszcze nie czas. Nadal się drze, podpinają ktg, ciągle wzywa położne, na ktg też nie widać porodu. W końcu przychodzi do niej trzech lekarzy, wszyscy na dyżurze, na za cholerę Pani nie rodzi. W końcu kobieta wydziera się do położne, wyzywa je, straszy sądem. Pomiędzy tym całym cyrkiem dzwoni, rozmawia normalnie, nawet zjeżdża winda do automatu z kawą. Niezła atrakcja, w tej szpitalnej monotonii. Następnego dnia wypisuje się z oddziału.
Jeszcze kiedyś położyli do mnie dziewczynę 18 lat w drugiej ciąży, roczne dziecko pod opieką teściowej. Codziennie późnym wieczorem zaczynała rodzić bo jej chłopak szedł na imprezę. O 11 czy 12 w nocy podpinali ją pod ktg a ona zdjęcia słała do chłopaka "to już". W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam położnej parę zdań. Połiżna wróciła z zastrzykiem, jak dziewcze dowiedziało się że będzie w dupsko, od razu jej przeszło, nie chciała tego zastrzyku, położna do niej "zalecenie lekarza" . Od tamtej pory już nie było akcji porodowej.
Ale się rozpisałam. Córcia śpi przy cycu i mam trochę czasu.
Miłego dnia staraczki.