reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Clexane to heparyna drobnoczasteczkowa. To "odmiana" tego leku (enoksaparyna). Jest jeszcze kilka innych lekow, wszystkie są heparynami tylko pod.nieco inna postacia (np fraxiparine, fragmin, neoparin - ten jest akurat tanszym polskim odpowiednikiem clexanu).
Właśnie mnie też naszly pewne przemyślenia. 1 transfer ciąża biochemiczna i w normalnym cyklu też mi się zdążyło co najmniej raz. Rozważam pójście do immunologa ale jak sobie gdzieś czytalam to na te podstawowe badania jak wyjdą źle to bierze się acard encorton i heparyne a ja właśnie to biorę. Więc co może być jeszcze nie tak ze zarodek nie chce z nami zostać? :(
 
reklama
Nadzieja xxx a my mamy mieć tak do końca stycznia a później stymulacja 10 dni i punkcja
Będziemy podchodzić na krótkim protokole bo usłyszeliśmy ze nie mamy czasu
ja juz jestem po histeroskopi w lutym podchodzę muszę odczekać 3 cykle po nie udanym in vitro czekam na 2 dzien miesiaczki mam sie zgłosić na usg i wyniki będa robic ijak bedzie wszystko w porządku to zaczynamy na krótkim protokole boje sie tego wszystkiego na nowo przeżywać to rozczarowanie gdy beta ani nie drgnie
 
Dziewczyny mam trochę przemyśleń po świętach, trochę emocji, trochę żalu itp. Chodzi o to co stało się moimi zarodkami, liczyłam się z tym, że nie będzie wszystkich, że zostanie 2-3, ale ładne, a tu taka niespodzianka 1 i to nie brardzo. Powiedzcie mi proszę co myślicie o tym, bo nie wiem czy ja w emocjach podchodzę do tego mega nieobiektywnie. W ciążę, którą poroniłam, zaszłam bez problemu, tzn. zwyczajnie mówiąc wpadliśmy, później badania itd. od tego czasu nie próbowaliśmy naturalnie ze względu na translokacje (mój partner absolutnie nie chciał ryzykować), i tak szczerze liczyłam na to, że z in vitro pójdzie na tej podstawie dość szybko, tzn dwie max trzy stymulacje i będzie co badać, a tutaj z 17 komórek niby tylko 6 do zapłodnienia- kwestia mojej wady czy doboru stymulacji? Później podczas hodowli został jeden zarodek, czy to takie normalne, że pomimo tego że naturalnie mam się udaje, to w in vitro nie? Czy tutaj Gyncentrum nie zrobiło jakieś błędu? Nie mówię celowego, ale jakiegoś zaniedbania? Wiem, że wszystko może się zdarzyć i ta wpadka to mogło się nam tak po prostu przytrafić i ja może nie mam dobrych komórek, ale mam też pewne wątpliwości co do laboratorium Gyncentrum przez to że wszystkie 5 padły w jednym czasie, ale na roznyn stadium rozwoju.

Mi się tam bardzo nie spodobał pokój do punkcji, a Wy jakie macie odczucia? To, że sala jest trzyosobowa, to jeszcze spoko, ale że tam mieli tłok, tzn w tej koszuli siedziałam na krześle czekając na swoją kolej to dla mnie słabo. Teraz jak już jestem po hodowli u nich to daje sobie przyzwolenie na wylanie moich żali do nich,
Dlaczego nie próbujecie naturalnie?! Wiadomo że ze względu na wasze problemy można spodziewać się poronień i pewnie jest to dla was trudne. Jednak myślę że jeśli zachodzisz w ciążę naturalnie to pozwól działać naturze. Natura wie co robi a myślę że może was zaskoczyć i traficie w końcu na zdrowy zarodek. Stymulacje wykończą was psychicznie i finansowo a możecie nie trafić na TEN zarodek. Podejrzewam że zarodkom, nawet tym zdrowym jest o wiele trudniej rozwijać się na szkle plus wasze obciążenia genetyczne sprawiają że ostatecznie macie tak mało zarodków.
 
Dlaczego nie próbujecie naturalnie?! Wiadomo że ze względu na wasze problemy można spodziewać się poronień i pewnie jest to dla was trudne. Jednak myślę że jeśli zachodzisz w ciążę naturalnie to pozwól działać naturze. Natura wie co robi a myślę że może was zaskoczyć i traficie w końcu na zdrowy zarodek. Stymulacje wykończą was psychicznie i finansowo a możecie nie trafić na TEN zarodek. Podejrzewam że zarodkom, nawet tym zdrowym jest o wiele trudniej rozwijać się na szkle plus wasze obciążenia genetyczne sprawiają że ostatecznie macie tak mało zarodków.
@motylek24 obok mnie leży powód, mój facet, jeszcze przed tym zanim wiedzieliśmy rozmawiałyśmy nieraz o tym, on się panicznie boi, ja bym zaryzykowała, bo ja miękka jestem, ale on nie da się jeszcze ruszyć
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny mam trochę przemyśleń po świętach, trochę emocji, trochę żalu itp. Chodzi o to co stało się moimi zarodkami, liczyłam się z tym, że nie będzie wszystkich, że zostanie 2-3, ale ładne, a tu taka niespodzianka 1 i to nie brardzo. Powiedzcie mi proszę co myślicie o tym, bo nie wiem czy ja w emocjach podchodzę do tego mega nieobiektywnie. W ciążę, którą poroniłam, zaszłam bez problemu, tzn. zwyczajnie mówiąc wpadliśmy, później badania itd. od tego czasu nie próbowaliśmy naturalnie ze względu na translokacje (mój partner absolutnie nie chciał ryzykować), i tak szczerze liczyłam na to, że z in vitro pójdzie na tej podstawie dość szybko, tzn dwie max trzy stymulacje i będzie co badać, a tutaj z 17 komórek niby tylko 6 do zapłodnienia- kwestia mojej wady czy doboru stymulacji? Później podczas hodowli został jeden zarodek, czy to takie normalne, że pomimo tego że naturalnie mam się udaje, to w in vitro nie? Czy tutaj Gyncentrum nie zrobiło jakieś błędu? Nie mówię celowego, ale jakiegoś zaniedbania? Wiem, że wszystko może się zdarzyć i ta wpadka to mogło się nam tak po prostu przytrafić i ja może nie mam dobrych komórek, ale mam też pewne wątpliwości co do laboratorium Gyncentrum przez to że wszystkie 5 padły w jednym czasie, ale na roznyn stadium rozwoju.

Mi się tam bardzo nie spodobał pokój do punkcji, a Wy jakie macie odczucia? To, że sala jest trzyosobowa, to jeszcze spoko, ale że tam mieli tłok, tzn w tej koszuli siedziałam na krześle czekając na swoją kolej to dla mnie słabo. Teraz jak już jestem po hodowli u nich to daje sobie przyzwolenie na wylanie moich żali do nich,
Rozumiem dobrze Twoje wątpliwości. Jak już pisałam wcześniej, moje stymulacje też były nieudane. Przeszłam ich 4 i dochodzę do wniosku, że na mnie po prostu one źle działały. Z każdą stymulacją było coraz gorzej. W ostatniej z 17 oocytów nadawało się 5 komórek, z czego 3 się zapłodniły. Jeden zarodek 3 dniowy mi podano, pozostałe nie dotrwały dalej. Być może mamy jeszcze jakiś problem genetyczny, ale po wszystkich stymulacjach zaszłam w ciążę naturalną, bo jeden z lekarzy zainteresował się IO i prolaktyną u mnie. Nie chce mi się wierzyć, że u Ciebie wszystkie zarodki były chore. Może doszły inne kwestie. Musiałabyś przejść inną stymulację, żeby sprawdzić czy sytuacja się powtórzy. My uzbieraliśmy 2 zarodki do badań genetycznych. Były zdrowe, a i tak się nie przyjęły. Za dużo tu jest różnych kwestii, żeby jednoznacznie stwierdzić. Jeśli odpada faktycznie naturals, to ja bym jeszcze raz się przestymulowała, żeby sprawdzić czy jest sens iść w tym kierunku czy KD. Pozdrawiam.
 
Dziewczynki, wlasnie Was doczytalam. Mowilam ze nie bede ale dzisiaj relaksuje sie troche na tarasie w pieknych Wloszech i stwierdzilam ze zajrze co u Was!

U mnie 20 grudnia bylo pieklo bo mialam krwawienie, na szczescie skonczylo sie na wiekszym plamieniu i duzo stresu i od piatku jest spokoj. Zwiekszylam dawki progesteronu, teraz biore 4x400 ultrogestan plus doustnie 2x200, no i dorzucilam prolutex. Wyposazona w pol apteki ruszylismy na wakacje do Wloch.
Zaczely sie spowrotem jakies uczucia w brzuchu ale to nie typowe w podbrzuszu i z tego co pamietam to takie mialam poczatki ciazy z Victorem, a jak u Was bylo na poczatku?

Teraz czekam na usg 3 stycznia. Sciskam Was mocno :) Na pewno sie jeszcze odezwe!
 
@motylek24 obok mnie leży powód, mój facet, jeszcze przed tym zanim wiedzieliśmy rozmawiałyśmy nieraz o tym, on się panicznie boi, ja bym zaryzykowała, bo ja miękka jestem, ale on nie da się jeszcze ruszyć
Ale natura pod tym względem wie co robić. Zaprowadź swoją połówkę do genetyka, porozmawiajcie o szansach, obawach i czy jest sens podchodzić do in vitro. Jeśli macie szanse to ja nie myślałabym o KD tylko walczyła dalej naturalnie. To oczywiście ja i to moje zdanie.
 
ja juz jestem po histeroskopi w lutym podchodzę muszę odczekać 3 cykle po nie udanym in vitro czekam na 2 dzien miesiaczki mam sie zgłosić na usg i wyniki będa robic ijak bedzie wszystko w porządku to zaczynamy na krótkim protokole boje sie tego wszystkiego na nowo przeżywać to rozczarowanie gdy beta ani nie drgnie

Dla mnie chyba tez najgorsze jest to rozczarowanie czy się uda czy nie
Mąż jest nastawiony ze uda się za pierwszym razem ja nie chce się tak nastawiać bo wiem ze różnie bywa a boje się porażki
 
reklama
Do góry