Justin87
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Listopad 2017
- Postów
- 3 181
Mam podobnie. Najpierw wielkie snucie planów a jak przychodzi co do czego, to zaczynam przeżywać i widzieć wszystko w czarnych barwach, że się nie uda itd. Ale Tobie Kurcia się uda. Nie łam się. :*Alez mialam dzis dzien. Wyryczalam sie jak glupia bez powodu. Ja jakos tak przeżywam to nasze cale ivf ze na codzień niby to na mnie nie wplywa, jestem rodzinnym klaunem itp. Ale czasem jak we mnie wzbierze nie wiadomo czemu i skad to jezuuusie. Chusteczek nie starcza.
Chyba po prostu sie stresuje bo zaraz Pasnik, wizyta w klinice i moze stymulacja juz bedzie za pasem.
Z jednej strony sie nie moge doczekac, a z drugiej jakos naszla mnie ochota zeby to odwlekac. Bo chyba zbyt sie boje ze sie nie uda, a tak to człowiek zawsze zyje mzonkami i nadzieja.