reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Alez mialam dzis dzien. Wyryczalam sie jak glupia bez powodu. Ja jakos tak przeżywam to nasze cale ivf ze na codzień niby to na mnie nie wplywa, jestem rodzinnym klaunem itp. Ale czasem jak we mnie wzbierze nie wiadomo czemu i skad to jezuuusie. Chusteczek nie starcza.
Chyba po prostu sie stresuje bo zaraz Pasnik, wizyta w klinice i moze stymulacja juz bedzie za pasem.
Z jednej strony sie nie moge doczekac, a z drugiej jakos naszla mnie ochota zeby to odwlekac. Bo chyba zbyt sie boje ze sie nie uda, a tak to człowiek zawsze zyje mzonkami i nadzieja.
Mam podobnie. Najpierw wielkie snucie planów a jak przychodzi co do czego, to zaczynam przeżywać i widzieć wszystko w czarnych barwach, że się nie uda itd. Ale Tobie Kurcia się uda. Nie łam się. :*
 
reklama
Mi ta cała procedura się kojarzy z Komunia święta hahaha szczególnie jak lekarz dostaje te zarodki na tacy i później podaje, w całej tej stresującej sytuacji tak mi się to skojarzyło a podczas ostatniego transferu lekarz tak żartował ze w ogóle ciagle się wszyscy śmiali za moja kasę [emoji14]
Czy oni coś tam cpią? :D
Zreszta niech robią co chcą żeby tylko im się to udawało :)
Coś w tym jest ale z drugiej strony, to przecież ludzkie życie w tej strzykawce, to i doniosłość chwili nie powinna dziwić. ;)
Lekarze to generalnie temat rzeka i faktycznie niech robią co chcą, byle skuteczność była wysoka. :)
 
Coś w tym jest ale z drugiej strony, to przecież ludzkie życie w tej strzykawce, to i doniosłość chwili nie powinna dziwić. ;)
Lekarze to generalnie temat rzeka i faktycznie niech robią co chcą, byle skuteczność była wysoka. :)

No właśnie takie ciało Chrystusa :D nasz prawdziwy cud:) tylko żeby te cudeńka z nami zostawały, a nie gdzieś wiały w sina dał...
 
To faktycznie podejrzane. [emoji14] ja się też nie pakuję, chociaż czasem bym chciała, to jednak przy dziecku nie będę robiła scen rodem z melodramatu. ;)
Zima zimno na dworze a ja oczywiście ostentacyjnie urażona wychodzę z domu tylko że na klatce zorientowałam się w jakim jestem położeniu ale jak tu wrócić... duma nie pozwala no i on wybiegł na zewnątrz ja hyc na wyższe piętro on wraca ja do windy i tak w kółko. Na końcu błagał że jest za stary na podchody ale mnie to też dużo nauczyło... najpierw trzeba się ubrać;)
 
Alez mialam dzis dzien. Wyryczalam sie jak glupia bez powodu. Ja jakos tak przeżywam to nasze cale ivf ze na codzień niby to na mnie nie wplywa, jestem rodzinnym klaunem itp. Ale czasem jak we mnie wzbierze nie wiadomo czemu i skad to jezuuusie. Chusteczek nie starcza.
Chyba po prostu sie stresuje bo zaraz Pasnik, wizyta w klinice i moze stymulacja juz bedzie za pasem.
Z jednej strony sie nie moge doczekac, a z drugiej jakos naszla mnie ochota zeby to odwlekac. Bo chyba zbyt sie boje ze sie nie uda, a tak to człowiek zawsze zyje mzonkami i nadzieja.
Wyryczalas sie to teraz trzeba sie naladowac nowa sila nowa nadzieja i wierzyc ze sie uda. Powtarzac sobie bede w ciazy a po transferze jestem w ciazy i w niej bede. I tak bedzie zobaczysz :*
 
Mam pytanie, ile czasu u Was trwa transfer i jak to wygląda? U mnie jest tak, że wołają na salę zabiegową, gdzie jest łóżko z samolotem. Jest okienko, przez które embriolog pyta o dane moje i męża. Po chwili podaje strzykawkę z zarodkami. Położna przykłada usg do brzucha i kilka sekund później widać na usg jak do macicy wpływa płyn. Następnie kilka chwil się leży. Podjeżdża łóżko na kółkach, trzeba się delikatnie przenieść na to łóżko i wiozą do innej sali, gdzie trzeba leżeć pół godziny. Po 15 minutach można wstać do toalety
Od razu mi się przypomniały nasze transfery w tym samym dniu, kiedy nie wytrzymałam leżenia nawet 10 minut bo mój pęcherz chciał wybuchnąć ledwo zdążyłam do toalety:D. Trzymam kciuki za jutrzejszy transfer!!!! Tym razem bierzesz L4 czy jednak do pracy powracasz od wtorku? ;)
 
Kurcia mam dosłownie to samo, chodzę jak głupia po ulicy i prawie wydaje mi siè że w ciąży. We wrześniu miałam stymulację i ani razu nie podeszłam do crio. Jesssu tak się boję porażki że chyba umrę przy testowaniu.
 
Zima zimno na dworze a ja oczywiście ostentacyjnie urażona wychodzę z domu tylko że na klatce zorientowałam się w jakim jestem położeniu ale jak tu wrócić... duma nie pozwala no i on wybiegł na zewnątrz ja hyc na wyższe piętro on wraca ja do windy i tak w kółko. Na końcu błagał że jest za stary na podchody ale mnie to też dużo nauczyło... najpierw trzeba się ubrać;)
Ja jak jeszcze mieszkalismy na hucie to wyprulam obrazona z mieszkania o 23 na osiedle. Wychodze. Ciemno. Nikogo. Mysle: cholera to huta, zaraz zgine... wiec siedzialam w garazu [emoji14]
Wyryczalas sie to teraz trzeba sie naladowac nowa sila nowa nadzieja i wierzyc ze sie uda. Powtarzac sobie bede w ciazy a po transferze jestem w ciazy i w niej bede. I tak bedzie zobaczysz :*
Wiem. Trzeba trzeba.
Maz mi kupil nawet nowy segregator na wyniki. W kaktusy.
20180610_214807.jpg
 

Załączniki

  • 20180610_214807.jpg
    20180610_214807.jpg
    42,3 KB · Wyświetleń: 430
Od razu mi się przypomniały nasze transfery w tym samym dniu, kiedy nie wytrzymałam leżenia nawet 10 minut bo mój pęcherz chciał wybuchnąć ledwo zdążyłam do toalety:D. Trzymam kciuki za jutrzejszy transfer!!!! Tym razem bierzesz L4 czy jednak do pracy powracasz od wtorku? ;)
No było tak było. Faktycznie. :)
Właśnie mam wielki dylemat. W pracy mam sajgon, bo więcej mnie nie ma niż jestem i mam zgryz. Chyba wezmę na jutro i wtorek chorobowe a później będę chodzić do pracy. Chociaż i ten wolny wtorek mnie stresuje. ;)
 
reklama
Ja jak jeszcze mieszkalismy na hucie to wyprulam obrazona z mieszkania o 23 na osiedle. Wychodze. Ciemno. Nikogo. Mysle: cholera to huta, zaraz zgine... wiec siedzialam w garazu [emoji14] Wiem. Trzeba trzeba.
Maz mi kupil nawet nowy segregator na wyniki. W kaktusy. Zobacz załącznik 866107[/QU
Ja jak jeszcze mieszkalismy na hucie to wyprulam obrazona z mieszkania o 23 na osiedle. Wychodze. Ciemno. Nikogo. Mysle: cholera to huta, zaraz zgine... wiec siedzialam w garazu [emoji14] Wiem. Trzeba trzeba.
Maz mi kupil nawet nowy segregator na :-) :)wyniki. W kaktusy. Zobacz załącznik 866107
Kurcia w tych kaktusach to te ciążowe :biggrin2:uśmiałam się z tej twojej huty ale mam dokładnie tak samo;)
 
Do góry