reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Nooooo ja mimo,że ją wcześniej lubiłam,to podchodzę teraz do niej z mega dystansem. Powiedzialam jej,że niech najpierw sama spróbuje adoptować,a później innych odsyła. Mnie w ogóle do szału doprowadza,jak ktoś jako lek na bezpłodność poleca adoptowanie dzieci. To piękna sprawa,ale niełatwa i nie jest dla każdego. Przecież zdrowym parom nikt nie mówi,żeby zamiast egoistycznie "robić" nowego człowieka adoptowali dziecko,a nam mimo,że tyle musimy wycierpieć jeszcze się dostaje od takich mądralińskich jak np. moja koleżanka.
Może gdyby ona miała problem to by zdanie zmieniła
 
reklama
Tak czytam tematy i widzę że większość z was musi badać progresteron po transfeze. Mi tylko kazali raz zbadać betę a potem tylko USG. Żadnych innych badań nie kazali. Wizytę mam 2 maja może wtedy dostanę jakieś wytyczne i wkoncu jakąś kartę ciąży założą

Kartę ciąży zakładają przy wizycie serduszkowej [emoji4]
 
Może gdyby ona miała problem to by zdanie zmieniła
Napewno by zmienila! Ja pamietam jak meza prosilam zeby zgodzil sie na inseminacje ( to klocilo sie z jego pogladami). Zmienil zdanie jak zauwazyl jak bardzo zalezy mi na dziecku. Z czasem i jemu zaczelo zalezec.Kiedy prosilam go o inseminacje powiedzialam ze do in vitro nie bede go zmuszac. I co...2 inseminqcje bez powodzenia i temat in vitro sam przyszedl. Nie musialam go przekonywac. Sam zobaczyl ze w naszym przypadku to nie takie "hop siup". A dodam ze oboje chodzimy do Kosciola co niedziele. Wierzymy w Boga. I szkoda ze Kosciol tak podchodzi do tematu in vitro. Mam nadzieje ze Bog jednak jest z nami i nam pomoże. I to Bog mnie osądzi. Ksiedzu nie powiem ze mam dziecko z in vitro.
 
To tak jak by go miało nie być przy porodzie. In vitro to walka obojga bez względu czy problem u Pani czy Pana. Mój chodzi na wszystkie wizyty zadaje więcej pytań niż ja. I widzę że tego chce traktuje to jak obowiązek.
To prawda, że to wspólne starania, mojego męża nie było przy transferze, u nas w klinice mężczyźni zostawali w pokoju, a szkoda, bo na ekranie widać jak zarodek w czymś wlatuje do macicy i mój mąż żałował, że tego nie widział. Nie wpadliśmy na to, żeby zapytać, bo żaden mąż nie wchodził z żoną.
Może gdyby ona miała problem to by zdanie zmieniła
Zapewne by zmieniła, bo jak to mówią "znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzą" Łatwo mówić co by się zrobiło w danej sytuacji, gorzej wykonać gdy sytuacja zaczyna nas dotyczyć.
 
reklama
Do góry