Piękna piosenka, niejedną noc przy niej płakałam po niepowodzeniach:-(
Moja walka o cud trwała 7 lat. Na początku podcięto mi skrzydła, przez torbiel usunięto mi jeden jajnik, przez co moje AMH spadło drastycznie. Długie miesiące obesrwacji cyklu, kilka IUI i kila ivf. U nas problem leży po dwóch stronach, u mnie podejrzenie endometriozy, M ma bardzo słabe nasienie, brak ruchu A i morfologia 2%/ Przez te kilka lat, nie łatwych lat M tylko raz powiedział o kilka zdań za dużo, to było po %%%, pamiętam mu to ale wtedy się nie odszczekłam żeby też nie żałować. Bo prawda jest taka, że ja owu mam co miesiąc a nasienie M jest bardzo słabe. Nie obwinialiśmy się. Mówiliśmy nawet po 4 ivf o dawcy nasienia, odstapiliśmy od tego i były w planach jeszcze 3 procedury z naszym materiałem genetycznym.
Przetrwaliśmy tą trudną drogę jako małżeństwo już z 8 letnim stażem, ogólnie 12 lat/ Ucierpiało nasze życie seksualne , teraz wogóle zamarło bo się baliśmy. Ale mam nadzieję że się rozkręciumy później
Rekordzistką na forum jest Lolitka, jej udało się dopiero za 6 razem, ma syna, 7 ivf ciąża chyba biochemiczna i 8 ivf udane i znowu synuś
Ja 5 pełnych prób, jedna przerwana, synuś w drodze, jeśli w pierwszym roku nie zakoczy naturals to wracamy po naszego zamrożonoego słabeuszka, jak zostanie z nami to super, a jak nie to walczymy dalej o rodzeństwo.
Dziewczyny warto walczyć, przecież mówi się że do 3 razy sztuka, nie wolno poddawać sie na początku walki. Każde koljen ivf to szansa na nasze macierzyństwo