Dzięki dziewczyny za odpowiedź
Wiadomości pozytywne, więc teraz tylko pozytywnie mogę się nastawić na to co nas czeka - a widzę, że dużo. A my dopiero na początku drogi :-)
Jesteśmy z Warszawy, więc najpierw trafiłam do Novum, ale tam po wydaniu mnóstwa pieniędzy na diagnostyczne badania usłyszałam - no wszystko w porządku, nie widać by było coś nie tak... hmm... jak się nie uda i w tym cyklu to podejdziemy do inseminacji... więc niewiele myśląc stwierdziłam, że trzeba się skonsultować, bo ja 20 at to już nie mam i metody chybił trafił mi nie pasują...
Mam przyjaciółkę, która przechodziła diagnostykę i leczenie niepłodności w lecznicach w Wawie bez skutku i ktoś jej polecił profesora w Białymstoku w Kriobanku. Na pierwszej wizycie poustawiał leczenie, złapał się za głowę jak zobaczył teczkę z badaniami (zapytał, matko, po co te wszystkie badania :/) i po 3 miesiącach leczenia i w pierwszej próbie zaszła w ciążę bliźniaczą - teraz ma dwie śliczne, zdrowe córeczki. Tylko to było 3 lata temu, a ja już czasu na takie leczenie nie mam, bo może być miesiąc a mogą być i 3-4 lata prób.
Pojechaliśmy więc na konsultację do Białegostoku i pan profesor od razu powiedział - jak to nie ma przyczyny, zawsze jest jakaś przyczyna. No i się okazało, że mam PCOS... płakać mi się chciało, bo od 3 lat słyszałam, że przecież wszystko jest ok, to pewnie moja psyche - "proszę jechać na wakacje i nie myśleć". Ech... No więc zaproponowano nam in vitro. I teraz już z tej placówki się nie ruszę, bo tylko tam wzbudzono moje zaufanie na tyle by dać sobie grzebać w organizmie.
A powiedzcie mi jeszcze proszę, bo czytam, że jecie ananasy, olej lniany, jakieś herbatki i inne cuda na kiju

o co chodzi? Poprawia to jakość komórek?
Ja na razie dostałam 2 tyg diety (juz po), teraz METFORMAX 850 i ENCORTOLON, no i tablety anty by jajniki odpoczęły - taki standard podobno przy PCOS.